Vivian – przedpremierowy fragment książki
Pewnego pięknego dnia (wtedy nie byli jeszcze w separacji), w ostatni czwartek listopada 1929 roku, kiedy właśnie wyjęto z pieca indyka, który leżał teraz na kuchennym stole. Maria, pochodząca ze wsi, gdy tylko chciała, potrafiła naśladować jego gulgot i zrobiła to, pochylając się nad kurakiem, żeby rozśmieszyć swoją córkę Vivian i swojego syna Charlesa (noszącego również imię Carl) oraz męża Charlesa, a może także teściów, którzy przyjechali z Carlem, gdyż z nimi mieszkał. Ta błazenada związana z indykiem za każdym razem przybierała na sile; żyli w Ameryce na tyle krótko, że przestrzeganie wszystkiego, co narzucał ten świąteczny dzień w postaci sosu żurawinowego i tarty z dyni, okazało się sposobem na przylgnięcie do Ameryki, a ten ogromny indyk był Ameryką...