Trzecie wrocławskie spotkanie z trzema barokami będzie na bakier z nazwą festiwalu, ale tylko trochę na bakier. Jego głównym tematem jest w tym roku jeden barok, barok włoski, ale za to w różnych swych europejskich odmianach, a więc również w odmianie francuskiej i niemieckiej.
W ten sposób chcielibyśmy oddać należny hołd tym, którzy barok stworzyli i na dobrą sprawę przesądzili o jego losach. Włoska muzyka barokowa mieszała się co prawda na przestrzeni kilkunastu dziesięcioleci z różnymi muzycznymi prądami, ale z wyjątkiem Francji nigdy swojej supremacji nie straciła, a na dodatek sama zadała sobie samobójczy cios przekształcając się, gdzieś w okolicach Neapolu, a może Wenecji, we wczesną odmianę muzyki klasycznej, którą tak mocno zachwycił się i zainspirował Mozart.
W tym roku Wrocław zostanie zamieniony w Neapol, Wenecję, Rzym i Florencję razem wzięte. Niech przybywają poddani Habsburgów z Wiednia, zakochani we włoskim słońcu deszczowi Londyńczycy, podejrzliwi wobec Włochów Francuzi, zafascynowani ich beztroską Niemcy i wreszcie Polacy – północni bracia w lekkomyślności, kłótliwości i… muzykalności.
Niech Odra zamieni się w weneckie kanały, pobliska Ślęża w Wezuwiusz, topole niech będą cyprysami, ziemniaki pomidorami, twaróg mozzarellą, piwo winem, a kiełbasa parmeńską szynką.
Na twarze załóżmy weneckie maski i zacznijmy letni włoski karnawał tysiąc kilometrów na Północ od Włoch.
Inny festiwal
Na typowym festiwalu wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. Zmieniają się przede wszystkim wykonawcy. Każdego dnia kto inny. Każdego dnia nowe twarze – na dwie godziny, bez szans na bliższe poznanie.
Festiwal Trzech Baroków to pod tym względem festiwal nietypowy. Festiwal – laboratorium, eksperyment, scena tej samej przez cały czas trupy aktorów. Prezentując się w różnych programach, od recitali, poprzez kameralistykę po formy orkiestrowe, muzycy dają nam wgląd w swoje pojmowanie muzyki, w swoją najintymniejszą filozofię i estetykę sztuki. To ryzyko, bo przecież łatwiej jest zagrać jeden wyuczony na pamięć program i pojechać do domu, niż każdego dnia iść w innym, czasem mało sobie znanym, kierunku. A jednak wierzyć trzeba, że to ma sens – jest prawdziwsze, piękniejsze, bardziej intrygujące.
Wrocław
14-23 lipca 2006
Zamek Kliczków