W Warszawie zostanie zaprezentowana wystawa Normana Leto zatytułowana Negatywne skutki nadmiernej wolności w wieku lat 26. Portrety. Na ekspozycję złożą się malarstwo, wideo oraz symulacje komputerowe.
To, jak wygląda nasz dzień tutaj na Westerplatte, nie mogłoby być dla nikogo wzorem. Żyjemy tu małą grupą w pracowni/mieszkaniu, nie chodzimy do pracy i funkcjonujemy po swojemu, trochę jak we mgle: za pieniądze zarobione z – raz na jakiś czas – bardzo dobrze sprzedanego obrazu. Wolność na dłuższą metę szkodzi (choć każdy chce się o tym przekonać osobiście). Pomyślałem, że nakręcę o tym otwarty i dość powolny film (Resistenza). Chodziłem i nadal chodzę z niewielką kamerą zamontowaną na głowie.
Ostatnio namalowałem kilka kobiet, które działają na mnie, i nie tylko na mnie, w silny sposób. Po wielu szybkich portretach na podstawie fotografii, natury albo kadru wideo, zauważyłem, że pomimo użycia cyfrowych ułatwień, traktuję je klasycznie, w duchu XIX-wiecznych kategorii estetyki. Nie wiem… Może Bougereau albo Gainsborough.
Od dziewiętnastego roku życia umiem kłaść farbę w każdy możliwy sposób. Unikając studiów miałem sporo czasu, żeby przeczytać sporo książek na ten temat. Zwyczajnie nie byłbym już w stanie przepuścić przez pędzel takiej estetyki, ale myśląc o obrazie kategoriami obiektu widzę sposób na ominięcie w sobie jakichkolwiek blokad estetycznych.
Norman Leto
Obrazy Normana mogą budzić zakłopotanie. Bo właściwie w jakim celu malować dziś portret nawiązujący do ekspresjonistycznych tradycji, wykorzystując przy tym jednak najnowszy sprzęt multimedialny? Niebieski portret dziewczyny mojego kolegi namalowałem w nocy, w ciągu pół godziny: z pamięci, a później patrząc na ruchome nagranie wideo z rzutnika na ścianie, bo wcześniej zaaranżowaliśmy krótkie, stresujące pozowanie w półubiorze, przed kamerą – pisze artysta. Równie zastanawiający jest, wspomniany przez autora w e-mailu, wyrafinowany portret á la Gainsborough, nie wspominając już o szybkich, wręcz naiwnych szkicach twarzy. Odpowiedzią jest sama osoba Normana, dla którego model sztuki oparty na uzewnętrznianiu własnych przeżyć nie jest – w przeciwieństwie do przeważającej ilości współczesnych artystów – czymś, co można określić mianem passé.
Norman nie może się pochwalić dyplomem żadnej uczelni artystycznej. Nie może, bo nie chce. Do wolności wspomnianej w tytule wystawy zmierzał konsekwentnie, samemu zdobywając potrzebną mu wiedzę. Sposób, w jaki teraz żyje postanowił udokumentować na filmie wideo. Aby go nakręcić, Norman zamontował sobie na głowie kamerę w taki sposób, by rejestrowała wszystko, co widzi. Efektem tego zabiegu jest rodzaj autoreportażu relacjonującego jeden dzień z życia kogoś, kogo powszechnie określa się mianem artysty.
Na wystawie prezentowane są również symulacje komputerowe na temat klasyków światowego malarstwa, które nieco żartobliwie prezentują sposób, w jaki młody artysta odbiera ich sztukę. Podobnych animacji Norman wykonał już sporo. Jedną z ostatnich jest film, na którym wewnątrz rozbijającego się samochodu otwiera się poduszka powietrzna z napisem: I LOVE YOU.
Wystawa o negatywnych skutkach nadmiernej wolności w wieku lat 26 jest więc paradoksalnie prezentacją o potencjale, jaki może za sobą nieść daleko posunięta niezależność.
Marcin Krasny
kurator: Marcin Krasny
Otwarcie projektu: czwartek 25 stycznia, Galeria Okna
godz. 18.30 – projekcja filmu w Kino.Lab
godz. 19.15 – otwarcie wystawy w Galerii Okna
wystawa trwa do 18 lutego
Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski
1 komentarz
Film na 2x zwiększonych obrotach