W czwartek 10 stycznia o godzinie 18 w Warszawie odbędzie się spotkanie z cyklu Moja historia sztuki poświęcone trzydziestopięcioleciu pracy twórczej Roberta Kuśmirowskiego.
Sebastian Cichocki: Ale opowiedz jeszcze trochę o twoim epizodzie muzycznym – to ciekawa sytuacja, że osoba znana coraz szerzej ze względu na swoje realizacje wizualne w galeriach, przez kilka lat zajmowała się głównie graniem muzyki.
Robert Kuśmirowski: Jestem samoukiem. Zaczynałem od syntezatora pogrywając w zespole akustycznym. Później dorabiałem różne moduły modyfikujące brzmienie – z czasem skończyło się to oczywiście na elektronice. Był zespół założony w 1989 nazwany Oxo, skład był lubelski, były koncerty. Z czasem muzyka ewoluowała w stronę bardziej filmową. Ciągle była jednak ostra, z mocnym beatem. Muzykowałem nawet w kapeli death-metalowej, aż po duet electroindustrialny Undegun. Później zaczęło mi brakować coraz bardziej tej strony wizualnej, poszukiwałem tajników obrazu. Początki to konstruowanie instalacji wyłącznie z muzyką. Teraz jest odwrotnie niż kilka lat temu – strona plastyczna pociąga mnie bardziej. Nigdy na siłę nie wmontowuje muzyki w swoje instalacje jeśli ona tego nie wymaga. Choć inspiracje muzyczne wydają się powracać.
Sebastian Cichocki: Twoja najbliższa realizacja w Pradze jest tego dobrym przykładem. To w zasadzie koncert z elementami performerskimi.
Robert Kuśmirowski: Rok temu skomponowałem trochę muzyki z mocnym postanowieniem przekazania jej dalej. To jest moment, w którym chcę wystąpić. Długo mi tego nie brakowało, ale teraz chciałbym pokazać się od innej strony – że nie tylko chodzę z gipsem na twarzy i ubraniu, ale są inne media, które mnie interesują.
Sala Kino/Audytorium
CSW Zamek Ujazdowski