W Krakowie zostanie otwarta wystawa Agnieszki Berezowskiej i Anny Sadowskiej. Artystki studiowały w latach 90. na Wydziale Grafiki ASP w Krakowie. Nauka pod tym samym dachem, więź pokoleniowa, zgodność temperamentów decydowały o wzajemnej przyjaźni. Dystans dwóch różnych pracowni: wklęsłodruku i drzeworytu, w których artystki terminowały, nie miał znaczenia. Kontakty nawiązywało się łatwo, a porozumienie wisiało w powietrzu. W roku 2000 powstała kobieca, artystyczna Grupa 13, o której wyrazie zadecydowały głównie absolwentki krakowskiej ASP.Wśród nich nie zabrakło Agnieszki Berezowskiej i Anny Sadowskiej. Powstanie grupy to syndrom czasu, wymiany pokoleniowej, ale nie tylko. Bowiem po latach męskiej dominacji w tym mało ekologicznym zawodzie, inicjatywę przejmują kobiety. W naszej grafice był to z pewnością udany debiut.
Dla artystek Grupy 13 wczesna młodość przypada na okres społecznej i politycznej transformacji. Przemiany te i atmosfera im towarzysząca, często w sposób nie do końca uświadamiany, wpływały na otwartość artystycznych decyzji. Twórczość Berezowskiej i Sadowskiej staje się katalizatorem najlepszych energii lat 90. Dynamika i poczucie wolności, doświadczenie koloru i abstrakcji, ale i eksperyment z figuracją stają się wyróżnikiem ich prac. Obie artystki wystawiają z Grupą 13 ( m.in. w Jan Fejkiel Gallery, „Mężczyzna”, 2002), ale też indywidualnie. Zwracają na siebie uwagę. Zdobywają wyróżnienia, nagrody, stypendia. Mimo konieczności podjęcia pracy w innym zawodzie, wynajmują wspólną pracownię. I nie jest to gest symboliczny. W trudnych warunkach powstają nowe grafiki. Prezentujemy je na co dzień, a także na galeryjnych wystawach zbiorowych ( „Poza passe-partout”, 2006).
Tym co łączy wcześniejsze prace artystek z najnowszą kolekcją jest spontaniczna reakcja na świat i zdarzenia wokół. Liczy się przede wszystkim pierwsze wrażenie i jego zjawiskowość. Najważniejsza jest siła wyobraźni, odwaga podejmowania decyzji i nieomylny instynkt formy. Grafiki te, surowe i nie uładzone, oddziałują na emocje – refleksja rodzi się po czasie. Nie zawsze łatwe są w odbiorze. Obce jest im wspólnotowe doświadczenie, najczęściej też nie nawiązują do tematu, ikonografii, mitologii, które ożywia zbiorowa wyobraźnia. To własne artystek rozmowy ze światem, bez wstępnych ustaleń i dbałości o hierarchię spraw. Obie Panie potrafią zachować dystans do siebie i swych zainteresowań. Zacierają granicę między poważnym a trywialnym. Mówią w sposób bezpośredni o tym, co dla nich intrygujące i ważne, co się podoba, a co śmieszy. Zmienność wydarzeń życiowych dyktuje formę, która nie musi konsekwentnie wynikać z wcześniejszych założeń. Ruch, energia, wiara w ożywczą siłę szkicu i oddziaływanie przypadku jest ciągłym określaniem się na nowo. Potrzeba gestu i ekspresji decydują o wyborze dużych formatów; grafiki Berezowskiej i Sadowskiej wychodzą w przestrzeń, elektryzują otoczenie.
Przyjaźń, pokoleniowe doświadczenia, zgodność temperamentów nie zacierają, co oczywiste, indywidualnych różnic. Wynikają one nie tylko z odmienności technik graficznych, w jakich pracują artystki. Agnieszka swoje linoryty buduje poprzez przenikanie planów i form, a frenetyczny rysunek ujmuje w geometryzujące ramy . Dla Ani płaszczyzna papieru to pole bitwy, gdzie dominują zderzenia ostrego, dynamicznego rysunku ( sucha igła) i jednolitych płaszczyzn koloru. W ten sposób powstaje „kolaż” o wyraźnych podziałach płaszczyzn podkreślający kontrast pustki (neutralnej bieli papieru) i wypełnienia.
Jeszcze kilka lat temu można było powiedzieć, że odniesieniem dla linorytów Agnieszki jest malarstwo, jego „ślad” i przestrzenna ciągłość, a „metalowa” grafika Ani nawiązuje w większym stopniu do dramaturgii plakatu, płaszczyznowych rozwiązań barwnych, operowania znakiem. Grafiki Agnieszki wydawały się bardziej szkicowe, podczas gdy Ania dążyła do syntezy, konstrukcji i klarowności form. W tej chwili różnice bardziej oczywiste w niektórych pracach, w innych zacierają się. Grafika zbliża się do siebie i oddala w rytm dialogu, jaki artystki prowadzą ze sobą i ze światem. Brak uprzedzeń, warsztatowej rutyny, otwarcie na nowe doświadczenia, a nawet element prowokacji, coraz to zaskakują odbiorcę, zwłaszcza poszukującego bardziej wyważonego przekazu. Nie gwarantują go nowe prace Berezowskiej & Sadowskiej, które prezentujemy na dzisiejszej wystawie. Nic też nie wskazuje na to, aby w przyszłości miało być inaczej. ( J.F.)
28 marca (piątek) 2008 roku o godz.19.00
Jan Fejkiel Gallery, ul. Grodzka 65, Kraków