09.05 w Galerii Klimy Bocheńskiej w Warszawie odbędzie się wernisaż wystawy realizowanej w ramach IV edycji Warszawskiego Festiwalu Fotografii Artystycznej 2008. Przedstawione zostaną prace Józefa Burego, Grzegorza Klamana, Mikołaja Smoczyńskiego, Edyty Wolskiej i Jerzego Wrońskiego.
Projekt wystawy Na początku było pismo odwołuje się do problematyki kreowania, wytwarzania i dystrybucji tego, co możemy określić jako cywilizacyjne sensy. Idee te niejednokrotnie posiadają bardzo długą historię i wywodzą się z najstarszych tradycji, które obejmują również spuściznę myśli proroczych oraz idei założycielskich. To pośród nich uruchamiała się przestrzeń mitu i mitografia. Jednymi z najważniejszych konceptualnych drogowskazów tamtych czasów były wyłonione w obrębie greckiej tradycji filozoficznej pojęcia arche (początek, pierwsza zasada) oraz pneuma (prymarny element materii, wobec którego idee miały być wtórne). Z kolei w biblijnej Księdze Genesis taką transcendentną figurą uruchamiającą kosmos było boże tchnienie oraz słowo. W każdym jednak przypadku narracje te nawiązywały do znaku, który w ramach konkretnego alfabetu oraz składni mógł tworzyć większe narracyjne całości.
Wszyscy artyści zaproszeni do wystawy Na początku było pismo od lat zajmują się problematyką takiego ogólnokulturowego i symbolicznego kontekstu, a ich dzieła wchodzą między innymi w dyskurs z eschatologią i ontologią tego, co prezentowane i tego, co reprezentowane. Mówiąc najkrócej – ich istotą jest krytyczna refleksja nad (nie)współmiernością kopii i modelu, obrazowanego przedmiotu i zobrazowanego językowego desygnatu, albo – jak przenośnie ujął to kiedyś Jorge Luis Borges – nieprzystawalności mapy do terytorium. Jest to poniekąd zagadnienie stare jak świat, bo sięga ono czasów sporu ikonoduli z ikonoklastami, którzy zastanawiali się nad statusem ikony i dopuszczalnością obrazowania tego, co święte i nie z tej ziemi. Ponieważ każdy obraz to zaledwie przypomnienie czy też krzywe odbicie idei oraz rzeczywistości, formuła prawdopodobieństwa oraz mimesis musiała – wcześniej czy później – zwyciężyć, bo trudno przecież wyobrazić sobie życie bez symboli i bez obrazów. Stanowią one coś w rodzaju podręcznej apteczki z metaforami, które ułatwiają nam rozumienie świata i czynią go bardziej "udzkim oraz znośniejszym. Wreszcie nie bez znaczenia jest i to, że metafory właśnie – a zatem także sztuka i jej wytwory – stanowią remedium na wspomniane przez Eliadego poczucie trwogi i dezorientację w sytuacji, gdy wszystko wokół nas jest nietrwałe, gdyż – jak dowodził Heraklit – nic nie stoi w miejscu. Z tego też powodu na wystawie pojawiają się również dzieła kwestionujące lub afirmujące niestałość oraz przechodniość – zarówno doczesnego świata jak i jego artystycznych zobrazowań. Wystawa otwarta do 31 maja.