2 lipca w Centralnym Basenie Artystycznym w Warszawie będzie można obejrzeć spektakl lubelskiego Teatru Provisorium i Kampanii Teatr. Docenieni twórcy z Lublina wystawią spektakl Do piachu w reżyserii Janusza Opryńskiego i Witolda Mazurkiewicza. Spektakl jeszcze długo po premierze wzbudzał w widzach i krytykach bardzo silne emocje. Adaptacja utworu, przez wielu krytyków uznawanego za jeden z trzech najważniejszych polskich dramatów, zdaje się być wyborem idealnym.
W jednej z recenzji, która ukazała się po polskiej premierze w 2003 roku, mogliśmy przeczytać: "Jego [spektaklu- przyp. red.] siłą największą jest, że każdy szczegół, każdą scenę artyści Provisorium i Kompanii Teatr windują na wyższe piętra znaczeń, odrywając je od oddziału AK i odnosząc do partyzanckiego universum, do konfliktów całego świata (…)”.
Spektakl warto obejrzeć również ze względu na fakt, że właśnie Do piachu, jako jeden z kilku zaledwie spektakli, będzie reprezentował nasz kraj na tegorocznym, prestiżowym Międzynarodowym Festiwalu w Edynburgu.
Sztukę Do piachu rozumiemy jako swoisty raport z lasu, z czasu apokalipsy, z czasu „kiedy Bóg człowieka opuścił”. Raport niezwykle współczesny, tak więc na daleki plan zeszły sprawy Armii Krajowej, lub prawie w naszej realizacji nie istnieją. Swoiście pojmowaliśmy przestrzeń tego dramatu, a co za tym idzie przestrzeń teatru. W czasie Apokalipsy wszystko ulega odwróceniu, zamazaniu, dawne przestrzenie oddzielone tym co sakralne i tym co sprofanowane, tu zlewają się w jedną. I jak mówi Komendant: śpimy razem, jemy razem, sramy razem, pijemy razem i razem zabijamy.
Rozgrywamy dramat na ruchomej lawecie – platformie. Aktorzy noszą na plecach las – ciężkie bale świerkowe. Po środku stoi oś świata, która ciągle ginie lub przykryta jest półtusza świńską. To wszystko opatrzyliśmy poetyckim komentarzem, idąc zresztą za intencją poety: Pieśnią o życiu i śmierci korneta Krzysztofa Rilke.
Tę realizację dramatu Do piachu pojmujemy również jako swoistego rodzaju trzecią część tryptyku. Jest chyba jakaś tragiczna kontynuacja: od Józia z Ferdydurke, poprzez młodego Törlessa do wiejskiego głupka Walusia. To jakaś bolesna opowieść o kawałku naszej dwudziestowiecznej historii. Janusz Opryński Witold Mazurkiewicz