3 października 2008 r. o godzinie 19.00 odbędzie się wernisaż Andrzeja Bielawskiego w Fejkiel Gallery w Krakowie. W cyklu grafik pt. Oranże, który zostanie pokazany na wystawie, w odróżnieniu od monochromatycznych obrazów, artysta wprowadza ekspresyjny, gorący pigment, zrodzony z rdzy obrazów-blach jak słusznie zauważa Makowska. Czyżby więc grafika nowego wieku podejmowała porzucony wątek malarstwa lat 90?
W przeciwieństwie do zmierzającego ku transcendencji i scalającego zmysłowe doświadczenie malarstwa graficzna kreska Oranży analizuje i dzieli naturę, wskazuje już nie na idyllę pejzażu, lecz jego zmienność, niepokojący rytm, dynamikę. Podkreśla kierunki i podziały przestrzenne, zdecydowany pion, poziom, linie diagonalne, zagęszczenia i rozrzedzenia. Namiętne, rozpalone ogniem energii suche igły są dramatycznym przeżyciem pejzażu. Większość prac zmierza ku abstrakcji. Rytmicznie modulowana kreska, jak w secesji, jest wektorem sił natury. Trudno oprzeć się jej zmysłowej energii. Do czasu jednak. Niespodziewanie bowiem dekoracyjna stylistyka cyklu załamuje się. Kreska traci swą wibrującą giętkość i sprężystość. Nie jest już wykresem czystych sił lecz nośnikiem iluzjonistycznego przedstawienia, przypomina porwaną ogrodzeniowa siatkę oddzielającą widza od tła; białej ściany pokrytej czerwonym liszajem. W kontekście ostatnich prac wcześniejsze w cyklu wydają się tylko zapowiedzią, ćwiczeniem, które wprowadza rysunek w przestrzeń konfrontacji z rzeczywistością. Tym razem na powrót tą niższą, zdegradowaną, peryferyjną, która wciska się bocznymi drzwiami i psuje szyki. Ale to przecież z tych właśnie obszarów wywodzą się wczesne artystyczne doświadczenia Bielawskiego.
Czy są więc Oranże, po chwilach uniesienia nieskończonością natury i malarstwa, powrotem na jawę praskiego podwórka, gdzie kanon piękna wyznacza poszarpany drut ogrodzenia i plama na ścianie? Znaczyło by to, że pamięć ziemi, swoistego piękna obszarów degradacji, ważna w twórczości Bielawskiego, nie pozwala mu beztrosko patrzeć w niebo. Nie wiemy jak relacja góra – dół, a w wymiarze artystycznym idealizm – naturalizm, wyznaczająca kierunek zmagań artysty ze światem, ułoży się w przyszłości. Nie wiemy też jak po okresie niepodzielnych doświadczeń układać się będzie dalsza współpraca grafika z malarzem. Możemy jednak zaryzykować stwierdzenie, że dotychczasowe ostre widzenie świata zawdzięcza doświadczeniom grafiki i rysunku, bez których wizja natury czystej i jak się wydaje bezkonfliktowej, do której doszedł w malarstwie, nie była by tak doskonała.
Andrzej Bielawski ukończył Wydział Grafiki ASP w Warszawie w początkach lat 70. W okresie stanu wojennego współpracuje z Solidarnością. Jest inicjatorem aukcji sztuki na rzecz związku, wykonuje prace graficzne i drukarskie, urządza wystawy poza oficjalnym obiegiem. W swym dorobku oprócz wystaw zbiorowych ma kilkadziesiąt wystaw indywidualnych w kraju i zagranicą (m.in. dwie monograficzne wystawy w warszawskiej Zachęcie, 1997, 2007). Przez rok (1982-83) pracował jako asystent na warszawskiej ASP. W roku 1991 wraz ze swa żoną, także artystką, Teresą Starzec założył Fundację Atelier, w ramach której powstała Szkoła Rysunku i Malarstwa dla uczniów i absolwentów szkół średnich, w której naucza. Zajmuje się malarstwem, grafiką, rysunkiem, fotografią.