12 lutego 2009 roku o godzinie 19.00 w krakowskiej Fejkiel Gallery odbędzie się otwarcie wystawy cyklu graficznego Anny Sobol-Wejman pt. Siedzące. Jest to największy jak dotąd cykl graficzny artystki. Rozpoczęty przed kilkoma miesiącami liczy już blisko 40 akwafort. Nadal rozrasta się i komplikuje, otwierając przed artystką nowe, nieznane dotychczas możliwości twórcze.
Przy podobieństwie wiodącego motywu każda odbitka ma unikalny charakter, opowiada też inną historię. Sygnowane są jako epreuve d’artiste, nie mają nakładu, istnieją tylko w jednym egzemplarzu. Forma cyklu zawsze bliska była artystce. Wiąże się to z odejściem od tradycyjnej koncepcji obrazu zamkniętego granicami passe-partout, na rzecz dzieła otwartego; a także podkreśla procesualny charakter narracji graficznej. O ile wcześniejsze prace nie przekraczały kilku i często zestawiane były parami, o tyle nowy cykl daleki jest od wyczerpania. Grafika uwolniona od obowiązku powielania, nadal jednak rozmnaża się. Wnosi nowe obrazy, mówi więcej o świecie i o samej dyscyplinie.
Już w połowie lat osiemdziesiątych przestrzeń grafiki Anny Sobol-Wejman wypełniały sekwencje niemal abstrakcyjnych znaków i ideogramów. Układane rzędami w segregującym porządku funkcjonowały jak alfabet pisma. Mogły być odczytywane zarówno w swym indywidualnym brzmieniu a także, jednym rzutem oka, jako cały obraz.
To mnożenie bytów było pytaniem o wielość i powtarzalność zjawisk, ale i ich wyjątkowość. Już wtedy artystka odwoływała się do uniwersalnego porządku, który wyznaczał pion i poziom. W jej grafikach archetypiczny podział przestrzeni znajdował wyraz w układzie kompozycji budowanej jak pole szachownicy. Pierwowzór kobiety siedzącej, której znak, powtarzający sekwencję pion, poziom, pion jest ucieleśnieniem kosmicznej równowagi po raz pierwszy pojawił się w litografii z roku 1997 pt. Kobieta w słońcu.
Otoczenie Siedzących artystka rozważnie buduje kolorem, różnicowaniem tła, oszczędnym rekwizytem. Bezgłowy tors jest dynamiczną i zwartą, miękko wykreśloną, płaską, pozbawiona modelunku formą. Była by abstrakcyjnym znakiem, gdyby nie kokieteryjna wręcz puenta, dwie kreski założonych nóg. Mimo podobieństwa kształtu Siedzące mają swój wewnętrzny puls, odmienny ton i posiew koloru. Dodatkowo pojawia się szkicowy cień postaci, a także proste przedmioty: krzesło, stół. Ale przede wszystkim uruchomiona zostaje pamięć graficznych znaków, którymi Siedzące zaznaczają swą obecność i komunikują się z otoczeniem.
Coraz częściej ślady te zastępują samą postać, stają się jej ekwiwalentem, graficznym wykresem, jak w zapisie EKG siedzącej w jednej z kompozycji. W innej sytuacji przypominają ślad niegdyś użytkowanej przestrzeni. Nostalgiczny ozalid planu domu rodzinnego z owalnym pokojem artystki, czy surowa geometria współczesnej pracowni na poddaszu. To tło buduje znaczenia wokół Siedzących. Włącza je w rytm życia i nieuchronnego upływu czasu. Bo to czas jest tematem tych prac. Dodajmy, tematem nie nowym, od dawna obecnym w twórczości artystki. To tylko nowe znaki czasu odmierzanego sekwencją kariotypu, upływem dni w kratce osobistego kalendarza, odstukiwaniem graficznych alfabetów, nieśmiertelnością żyjącej w nas architektury, a także, co urasta do metafory, rytmem bijącego serca.
Jan Fejkiel Gallery,
ul. Grodzka 65, Kraków