23 marca 2009 roku o godzinie 18.00 w Galerii Pryzmat ZPAP Okręgu Krakowskiego odbędzie się wernisaż wystawy Piotra Bies Idole. Bies uważa się za samouka. Wszystko czego nauczył się podczas studiów na Wydziale Rzeźby krakowskiej ASP, oprócz rysunku i liternictwa, jak mówi, zawdzięcza wyłącznie sobie. W tamtych czasach, dręczącego jedynie słusznego ustroju, w ciemnościach stanu wojennego jego twórczość rozwijała się niemal w pełnej izolacji. Będąc organicznie przeciwnym bezmyślnemu klepaniu gliny, budował obok swój własny świat poszukując rozwiązań wewnątrz siebie.
Długie godziny spędzał w bibliotekach i antykwariatach. Kolekcjonując stare fotografie przyglądał się anonimowym postaciom wymyślając ich życie które mógłby być jego życiem. Prywatna archeologia, szperanie w przeszłości, zbiory niechcianych przedmiotów, strychy pamięci, zwracanie się ku przeszłości, to wszystko co tkwiło w nim od dzieciństwa i przenoszenie minionego do teraźniejszości, tworząc continuum czasowo przestrzenne pod postacią przedmiotów zwanych przez Biesa relikwiami zamkniętymi w drewnianych pudłach – relikwiarzach, to były początki jego twórczości.
Bies gromadził śmieci, drobne przedmioty (oprócz fotografii z antykwariatów) znajdowane na peryferyjnych ulicach miast. Zawsze interesowały go peryferia, miejsca odosobnione, opuszczone, poza centrum. I to w sensie dosłownym, jak i metaforycznym. Przedmioty – śmieci, jednak dotknięte kiedyś ręką człowieka: Plastikowe opakowanie, strzęp gazety, niedopałek papierosa, rzeczy o zerowej wartości materialnej stanowią dla niego czyjś istotny ślad. Oczywiście nie każdy zapisuje się w historii na tyle, by upamiętniać go w muzeach, jednak dla Biesa ranga nie jest ważna. Liczy się pamięć, nawet ta mała trwająca jedynie w ciasnym kręgu najbliższej rodziny. Dlaczego nie pokazać tej pamięci pod postacią materialną, rekwizytów – relikwii zamkniętych w relikwiarzach? Oczywiście anonimowo, ponieważ anonimowość postaci rozszerza jak gdyby jej znaczenie na wiele innych osób odpowiadających podobnym wyobrażeniom.
Źródła twórczości Biesa leżą wyłącznie w jego wnętrzu i w obserwacji skromnej rzeczywistości kraju w jakim wzrastał. Rzecz jasna, owe pamiątki, śmieci, pozostałości – relikwie nie można traktować ze zbytnia powagą, mówi Bies. W 1989 roku, gdy dogorywała polityka szczęścia ludzkości na plenerze tkackim w Lubniewicach pod Gorzowem Wielkopolskim Bies w pomieszczeniu śmietnika, które idealnie wysprzątał, urządził Muzeum Pamięci z wystawą zatytułowaną Jego portret. Na stole zasłanym białym obrusem ustawił proste przedmioty z odpowiednimi podpisami: Pieniądz którym płacił; Jego ostatni papieros; Zapałka którą zapalił ostatniego papierosa; Słoik z Jego ostatnim tchem, prawdopodobnie z duszą; Fragment płyty chodnikowej po której często spacerował itp.
Bies spogląda na człowieka ze współczuciem, budując proste formy multiplikowane w wielu egzemplarzach by wzmocnić ich oddziaływanie na odbiorcę, widza. Od końca lat dziewięćdziesiątych odchodzi od swoich tradycyjnych relikwiarzy budowanych z użyciem starych fotografii i przedmiotów – śmieci, konstruując formy często odbiegające od nakreślonej wyżej charakterystyki. Dało się to zauważyć już w wystawie Finis mundi w Pryzmacie w 2001 r. gdzie trzydzieści betonowych słupów wypełnił pluszowymi misiami zanurzonymi w parafinie topiącej się pod wpływem ciepła zawieszonych nisko żarówek. Nazwał to zwielokrotnionym autoportretem, co bardzo słusznie zdefiniowała jedna ze zwiedzających osób, że są to inkubatory i sarkofagi zarazem. Ujduk Gandzarbał – kurator
Wernisaż odbędzie się 23 marca o godz. 18.00 przy ul. Łobozowskiej 3
Wystawa trwa do 3.IV.2009.
Galeria Pryzmat
ZPAP Okręg Krakowski
ul. Łobzowska 3, 31-139 Kraków