W dniach 21-22 listopada 2009 r. w warszawskim kinie Świt odbędzie się Retrospektywa Piotra Szulkina jednego z najbardziej oryginalnych i niezależnych reżyserów polskich. Choć szczyt popularności jego filmów przypadł na początek lat 80-tych, to teraz jego filmy zaczynają przemawiać do nas bardziej uniwersalnym językiem, wyzwolone z misji społecznej, którą miały onegdaj spełnić.
Filmy Szulkina, szczególnie zaś Wojna światów były groteskową wizją społeczeństwa totalitarnego nakierowanego na pozbawianie jednostek indywidualności. W latach 80-tych ich sens był jasny, ich kod czytelny. Kres systemu nie spowodował jednak, iż diagnoza Szulkina przestała być obowiązująca. Można powiedzieć, iż dopiero współcześnie, w społeczeństwie spektaklu, konsumpcji i masowej kultury staje się w pełni wartościowa. Szulkin nie jest bowiem autorem jednowymiarowym. Jego filmy to małe traktaty filozoficzne, pełne ważnych obserwacji socjologicznych, przepełnione symbolami i metaforami kultury. Wizja świata, która niosą dzieła Szulkina nie jest przyjemna. Świat balansuje na krawędzi katastrofy, nie nuklearnej czy ekologicznej, ale kulturowej. Człowiek zaś okazuje się być istotą nieuleczalnie chorą, skażoną do głębi swej natury, niezdolną do stworzenia normalnych relacji społecznych. Bo wina człowieka szulkinowskiego nie leży w systemie, który go skrzywdził, ale w nim samym.
Proroczo spełniają się też wizje społeczeństwa przyszłości zarysowane szczególnie przejmująco w filmie Ga-ga. Chwała bohaterom. Szulkin kreśli tam obraz społeczeństwa zdegenerowanego, żyjącego wśród zgliszcz kultury, ale za to świetnie bawiącego się i czerpiącego przyjemność z najniższych biologicznych instynktów. W O-bi, O-ba. Koniec cywilizacji przyglądamy się końcowi naszej formacji kulturowej, która niezdolna była do najprostszych odruchów solidarności i miłości z drugim człowiekiem, gdyż zajęta była czekaniem na mityczną Arkę, która miała rozwiązać wszystkie najważniejsze problemy – z brakiem poczucia sensu na czele.
Szulkin to katastrofista, tak jak Witkacy nie wierzy w lepszą przyszłość – rejestruje jedynie przejawy nadchodzącego końca. Wybawienia żadnego też nie ofiaruje, nie przedstawia żadnego kolejnego złudzenia, w które należałoby uwierzyć. To nie znaczy, że filmy reżysera niosą czysto negatywną treść – olśnienie, do którego chcą doprowadzić może stać się dla widza początkiem innego patrzenia na rzeczywistość, skutkującego spokojnym pogodzeniem się z nieuchronnym. Nigdy ani przez chwilę nie opuszczała mnie świadomość, że jestem poza obrębem Raju pisał Emil Cioran. Szulkin dał filmowy wyraz tej myśli.
W czasie Retrospektywy zobaczymy oprócz sześciu filmów pełnometrażowych Szulkina, także trzy jego etiudy studenckie oraz sześć filmów krótkometrażowych. W holu kina będzie zaś można podziwiać wystawę prac fotograficznych reżysera.
21-22 listopada, Kino Świt, ul. Wysockiego 11, Warszawa