Nakładem Państwowego Instytutu Wydawniczego ukazała się książka Stanisława Milewskiego Ciemne sprawy dawnych Warszawiaków – niezrównana panorama obyczajów i mentalności mieszkańców dziewiętnastowiecznej Warszawy.
Stanisław Milewski, znakomity znawca historii życia społecznego, sięgnął do dokumentów sprzed stu pięćdziesięciu lat i wynotował najciekawsze przykłady złych obyczajów i przestępczych skłonności dawnych warszawiaków. Prostytucja i dzieciobójstwo, oszustwa gospodarcze i spekulacja, złodziejstwo i hazard, zorganizowane żebractwo i alkoholizm to główne z nich. Autor przedstawił także tło społeczne i kontekst polityczny, niezbędne do zrozumienia przyczyn tych zjawisk.
Stanisław Milewski – dziennikarz, redaktor naczelny dawnej Gazety Prawniczej, zajmuje się historią obyczajów i dziejami przestępczości. Jego najważniejsze książki to: Sekrety starych więzień (1985), Podróże dłuższe i dalsze, czyli urok komunikacyjnych staroci (2006), Intymne życie niegdysiejszej Warszawy (2008), Szemrane towarzystwo niegdysiejszej Warszawy (2009).
Fragment książki:
Alkoholiści nie tylko z dorożkarskiej resursy
(…)
Nieprawdopodobnie częste upadki z dachów, z rusztowań, z parapetów przy myciu okien – kończące się zazwyczaj śmiercią – miały niewątpliwie, w licznych przypadkach, związek z pijaństwem. Kronika wypadków na ogół o tym milczała, niekiedy jednak wyraźnie wskazywano na nadużycie alkoholu.
Dla zilustrowania problemu posłużmy się garścią najbardziej typowych przykładów, wybranych z paru roczników Kuriera Warszawskiego z lat trzydziestych XIX w. Informacja, że powiesiła się żona wyrobnika lubiąca się zabawić i popić, sąsiaduje w jednym numerze z doniesieniem, iż powiesił się wyrobnik, ojciec pięciorga dzieci, który rzadko kiedy był trzeźwy. Kiedy indziej czytamy, że stangret, który schodził do piwnicy pijany, spadł ze schodów i umarł następnego dnia. Kulisy codzienności odsłania podobna notatka z połowy lat czterdziestych: oto 22-letnia służąca, która przybyła z dwiema innymi kobietami do domu w Rynku Starego Miasta do mieszkania na IV piętrze kwaterujących tam żołnierzy, wychodziła pijana, spadła ze schodów i zabiła się.
Na ul. Piekarskiej szewcowa, znana z nałogu pijaństwa, pokłóciła się z mężem i pchnęła go nożem w bok. Nieco później dowiadujemy się, że wyrobnik pracujący w browarze, ojciec sześciorga dzieci. tak był spragniony, iż wypił witriol przeznaczony do czyszczenia kotła, myśląc, że to wódka. Z kolei rzeźnik, 23-letni Żyd, zamiast wódki, której się domagała żona. podał jej witriol i został za to skazany na ścięcie. W tym samym roczniku (1837) trafić można na kilkanaście notatek o znalezieniu w domu nieżywych kobiet, nałogowych pijaczek. Częste też były takie przypadki, jak ten, który opisał Kurier w 1833 r.: Będąc napiłą, 31-letnia kobieta, żona wyrobnika, oparła się o studnię i wpadła do środka: wydobyto ją nieżywą. Dość typowy wydaje się również inny przykład z tego samego roku: W szynku przy ul. Złotej biło się dwóch wyrobników. Wmieszała się w to ciężarna żona jednego z nich: uderzona w brzuch, życie zakończyła. W tymże roczniku charakterystyczna notatka: Onegdaj żona malarza, zanadto rozgrzawszy się trunkiem, a przez to rozgniewawszy się na męża, wyskoczyła z facjatki jednego z domów przy ul. Ogrodowej, lubo jest potłuczoną, lecz według opinii chirurga przy życiu utrzymaną być może.
Dość często ginęli w niezwykle dramatycznych okolicznościach pijani pracownicy browarów, którzy wpadali do kadzi z wrzącym piwem. Pijaństwo było też przyczyną licznych wypadków na ulicach miasta, skłonność do alkoholu przejawiali bowiem tradycyjnie wszyscy, ogólnie mówiąc, transportowcy. Zaczęło się już od lektykarzy w końcu lat siedemdziesiątych XVIII w. Ci będąc często w stanie nietrzeźwym – odnotowano w dziele opisującym ówczesną codzienność stolicy – upuszczali laski do niesienia, w zimie zaś ślizgali się na oblodzonej, nierównej jezdni i upadając narażali na szwank podróżującego. Co gorsza, okradali również klientów, przeważnie tych, którzy nocną porą wracali z komedii i redut. Dodajmy: nierzadko też wstawionych, dodajmy też, że zrabowane walory szły oczywiście na wódkę.
Jakże podobne są narzekania, wzięte z pierwszego rocznika Kuriera Warszawskiego, na pijanych dorożkarzy, przez których publiczność narażona była na nieuprzejmość i wypadki. Jakże często u schyłku wieku znaleźć można w rocznikach pism codziennych i w kronikach tygodników utyskiwania w tym samym tonie. Był to więc problem, rzec można, odwieczny.
(…)
Stanisław Milewski, Ciemne sprawy dawnych Warszawiaków, PIW 2009