28 stycznia 2010 roku o godzinie 18.00 w Centrum Sztuki Galeria EL w Elblągu odbędzie się wernisaż wystawy Wioletty Jaskólskiej – Malarstwo. Rysunek. Wystawa potrwa do 7 marca 2010 roku.
Wioletta Jaskólska urodziła się 27 lutego 1969 roku w Lidzbarku Warmińskim. Ukończyła studia na Wydziale Artystycznym WSP w Olsztynie, następnie studia na Wydziale Artystycznym UMCS w Lublinie. Dyplom z grafiki uzyskała w 1995 roku w pracowni Prof. M. Snocha. Od 1996 r. pracuje w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Olsztynie, w pracowni prof. zw. Wojciecha Sadleya, obecnie w Uniwersytecie Warmińsko – Mazurskim w Olsztynie na stanowisku adiunkta w Katedrze Sztuk Pięknych. Prowadzi tam zajęcia z Malarstwa i Rysunku. Zamknięcie przewodu doktorskiego w zakresie malarstwa przeprowadzone na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w 2003 roku. Uprawia malarstwo sztalugowe, malarstwo na jedwabiu i rysunek. Od 2005 roku zajmuje się także aranżacją wnętrz.
CREDO ARTYSTYCZNE, 2008 r.
Punktem wyjścia dla mojego malarstwa jest związek z naturą, pejzażem, to w nim doszukuję się układów kompozycyjnych. Jednak związek ten polega na interpretacji rzeczywistości zewnętrznej, na przetwarzaniu kształtów widzialnych na niewidzialne. W żadnym razie nie chcę, żeby to było malarstwo opisowe. Znaki pojawiające się w moich obrazach pełnią rolę zaznaczenia jedynie czy zasugerowania przedmiotów w pejzażu. Często jest tak, że znaki te rozrastają się, jakby tworząc kompozycje zwielokrotnione. Zależy mi, żeby moje malarstwo nastawione było na zaznaczenie rytmu motywów: tych przetworzonych już drzew, krzaków, mostów, słupów, bruzd ziemi, snopków siana itp. To w harmonii właśnie doszukuję się prawdy o świecie. Chcę, żeby powtarzalność była siłą sprawczą tych obrazów. Układy znaków są jednocześnie odniesieniem do przestrzeni, budują głębię obrazu. Główną jednak wartością jest dla mnie światło. Ta celebracja światła jest chęcią zmierzenia się z tak trudnym tematem, poszukiwania światła tego wewnętrznego bijącego z obrazu. W moim malarstwie można się tego dopatrywać w partiach lekko kładzionej farby, w prześwitach i przejściach walorowych. Często polegam na kontraście między płaską plamą barwną a grą walorową o zwężonej gamie barwnej.
Chcę odnieść się do koncepcji kolorystycznej w moich obrazach. Koncentruję się na redukcji kolorów, pragnę w ten sposób uświadomić odbiorcom jak wiele jest odcieni bieli, szarości i czerni. Wydaje mi się, że znalazłam swój koloryt, odczynnik, który tłumaczyłby kolor w naturze. Mogę powiedzieć, że moim prawem rządzącym jest szarość i jej subtelne modulacje. Szukam szarości ciepłej i zimnej, jasnej i ciemnej, nasyconej i nienasyconej. Umiejętne łamanie szarości kolorem, stosowanie barw dopełniających do szarości, zestawianie ich w kontraście temperaturowym i walorowym, modulowanie od matowości do tonów przezroczystych, wszystkie te zabiegi są mi bardzo bliskie. Wykorzystując je, chcę oddać bogactwo koloru w naturze, co czynię poprzez użycie koloru szarego, który może żyć własnym życiem, być alegorią ciszy i spokoju i który może tworzyć w moich pracach pewien nastrój.
Wioletta Jaskólska bardzo precyzyjnie wybiera, co i jak maluje. Jest przede wszystkim pejzażystką i poprzez kolejne malowane krajobrazy stara się nam widzom opowiedzieć, czym jest malarstwo. Dokonuje nowego odczytania tradycji malarskiej, przede wszystkim tej spod znaku impresjonizmu i postimpresjonizmu, czy przedstawiającego malarstwa XX wieku. Jaskólska, jak wielu artystów przed nią, wychodzi od obserwacji natury i zmienia ją, przekształca, chciałoby się powiedzieć – upraszcza.
Jednak zastosowana przez artystkę redukcja prowadzi nas w zaskakującym kierunku. Jej malarstwo nie stawia pytań o jeszcze naturalne: przestrzeń, powietrze, kolor, światło. Ucieka od barwy rozumianej jako kolor chromatyczny – bogactwo zawarte w tęczy, usytuowane pomiędzy żółcią, czerwienią i błękitem, zielenią i fioletem etc. Wioletta Jaskólska zastępuje te różnorodne kolory wariantami i wariacjami na temat szarości, czerni i bieli, malarskich brudów, w których szarość podbiega brązem, fioletem, odcieniami lila, zgaszoną żółcią. Wydaje się, ze w ten sposób szuka nowej definicji koloru, narzuca sobie wędzidło, które pozwoliłoby zdyscyplinować obraz, zastanowić się nad stosunkami między kolorem i walorem. Szuka, pozwalając sobie na spór z mistrzami i kierunkami.
Ewa Urbańska, ze wstępu do katalogu Portrety miast. Malarstwo Wioletty Jaskólskiej.