17 grudnia 2010 roku o godzinie 18.00 w lubelskiej Galerii Białej odbędzie się projekcja filmu Ktoś jadł z mojej miseczki Anny Marii Kaczmarskiej, połączona z otwarciem wystawy Angeliki Marianny Milaniuk-Mitruk.
Anna Maria Karczmarska wraca do Galerii Białej z nowym projektem. Pierwszą propozycją artystki w lubelskiej galerii był czarno-biały film 16 mm. W pracy tej, artystka wystąpiła w towarzystwie dwóch dżentelmenów w czarnych kapeluszach, pojedynkując się z warszawską, przedwojenną kamienicą. Zrzuciwszy czarną pelerynę, stanęła naga naprzeciwko budynku. Specjalnie przygotowana przez towarzyszących jej mężczyzn, z zawiązanymi oczyma oddaje starzał z zabytkowego pistoletu w stronę podziurawionej kulami w czasie ostatniej wojny fasady.
Kobieta upada, kamienica niewzruszona stoi tak jak stała a wraz z nią pamięć minionych konfliktów. Zawiązane oczy kobiety, nieco rytualny charakter całego wydarzenia, jak i specyficzny sposób narracji powodują, iż całą scenę zaczynamy traktować jako na wpół realne wydarzenia, które równie dobrze mogłoby rozgrywać się za zakrytymi czarną opaską oczyma kobiety. Jednakże kamienica rzeczywiście stoi pośród miejskiej zabudowy, wojny również miały miejsce w historii, a nagość bohaterki przyciągała realne spojrzenia przypadkowych przechodniów.
Podczas kolejnej odsłony swojej twórczości w Galerii Białej, artystka ponownie sięga po kamerę 16 mm i znów w tle ludzkich dramatów widnieją ciężkie architektoniczne budowle. Kręcony na kolorowej taśmie film odnosi się do pamięci Wrocławia i okolic Wałbrzycha. Autorka tym razem wprowadza kobiecą postać jako personifikację ducha w dalszym ciągu pojawiającego się na tamtych ziemiach. Filmowana zawsze od tyłu, najpierw biegnie poprzez miejską przestrzeń, a następnie oddala się w stronę natury symbolizowanej przez rozłożyste, suche drzewo, za którym ostatecznie znika. Gdzie indziej, pojawia się na chwilę, po czym natychmiast tracimy ją z oczu, w wyniku montażowego cięcia. Kobieca postać w równym stopniu personifikuje pamięć, jak i chęć ucieczki od wciąż nękającego ją w śnie ducha przeszłości.
W ostatnim swym dziele autorka czaruje, a czar jej jest bardziej baśniowy niż cielesny. Rolę ciała, czyli rzeczywistego kontrapunktu, przybiera tutaj ciężar realności historycznych przemian. Architektura spokrewniona zostaje z kreską wyrysowaną wzdłuż nogi, którą widzimy na ciele uciekającej postaci. Ten dekoracyjny zabieg, który artystka przywołuje również poprzez umieszczone w galerii plakaty z epoki, jest powtórzeniem mających miejsce w przeszłości, autentycznych wydarzeń. Trudny do odróżnienia pozór niejako zrasta się z naturalną linią kobiecego ciała i zgodnie z nią porusza się w jednym uwodzicielskim rytmie. Tak samo pokazane na filmie budowle zrosły się z otaczającym je krajobrazem i zgodnie współtworzą nastrój obrazowanych w kadrze okolic. Z tej perspektywy granica wydaje się być tak samo pozorną linia jak kreska narysowana na nodze.
17 grudnia 2010 r., godz. 18.00
Galeria Biała
ul. Narutowicza 32, Lublin