27 czerwca 2011 roku o godz. 19.00 w Teatrze Polskim we Wrocławiu odbędzie się spotkanie pod hasłem Jaka kultura, jakie społeczeństwo?
Gośćmi prof. Leszka Koczanowicza będą minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski i przewodniczący Komisji Kultury Sejmiku Dolnośląskiego prof. Piotr Żuk.
Prof. Leszek Koczanowicz: We współczesnym myśleniu o kulturze pojawia się pewien paradoks. Z jednej strony oczywiste jest, że w ponowoczesnym, stechnicyzowanym i podzielonym świecie kultura w swych różnych przejawach jest jedyną siłą, która utrzymać zdoła jedność ludzkiego doświadczenia, nadając mu sens. To ogólne stwierdzenie bez trudu można skonkretyzować, pokazując, jak na różnych poziomach życia społecznego, a nawet politycznego wartości i działania kulturalne działają integrująco. Nie ma polityki, nie ma społeczeństwa bez poczucia tożsamości, a ono z kolei wytwarzane jest przez wartości i praktyki kulturalne. To, jakie książki czytamy, jakiej słuchamy muzyki, jakie filmy i spektakle oglądamy, decyduje o tym, kim jesteśmy. Rola kultury jest szczególnie istotna w kontekście integracji europejskiej. Jeżeli nie chcemy, aby Unia Europejska stała się zlepkiem różnych interesów, które w pewnym momencie mogą być tak rozbieżne, że zagrożą samemu projektowi integracji, to niezbędne jest wykształcenie tożsamości europejskiej, która oprzeć się może nieuchronnym kryzysom ekonomicznym i politycznym. Takiej tożsamości szukać możemy jedynie w przestrzeni kultury. Z tego punktu widzenia tworzenie wspólnej przestrzeni kultury jest ważniejsze niż całej technicznej infrastruktury europejskiej sieci dróg i autostrad, linii kolejowych czy łączy internetowych.
Niemniej kultura postrzegana jest często przez pryzmat rynku. W takim postrzeganiu kultury jest na pewno sporo racji. Kultura jest też towarem i to w dodatku o wielkim i wciąż rosnącym znaczeniu dla globalnej gospodarki świata. Produkcja kulturalna podlega wtedy normalnej logice gospodarki rynkowej, można mówić o inwestycjach w kulturę, oczekiwanych korzyściach i związanym z tym ryzyku. Obie te perspektywy nie muszą być jednak sprzeczne, mogą stać się komplementarne, pod warunkiem prowadzenia odpowiedniej polityki kulturalnej przez instytucje publiczne, zarówno państwowe, jak i samorządowe. Niezależnie bowiem od gorących dyskusji na temat granic ingerencji państwa, jasne jest, że w obrębie kultury jest ona niezbędna i pożądana. Nawet w przypadku trzymania się logiki rynku bez trudu można przeprowadzić analogię z inwestowaniem w infrastrukturę społeczną, techniczną czy ekonomiczną, której rozwój pozostaje w gestii państwa i samorządów.
Prowadzenie polityki kulturalnej wymaga więc ogromnego namysłu nad celami i środkami, jakie mogą być użyte dla osiągania wartości społecznych. Wymaga też ostrożności w radzeniu sobie ze sprzecznymi interesami i konfliktowymi potrzebami. Rozwoju kultury nie można oczywiście zadekretować, ale decyzje urzędników nie są obojętne dla tego, jaki przyjmie ona kształt w najbliższej przyszłości i jak będzie wpływać na społeczeństwo. O tych możliwościach i ograniczeniach chciałbym porozmawiać z zaproszonymi gośćmi.