W ramach festiwalu Transatlantyk, który rozpocznie się 5 sierpnia 2011 roku w Poznaniu, odbędzie się premiera dokumentu WikiRebels. Film w reżyserii Jespera Huora i Bosse Lindquista pokazany zostanie w sekcji Transatalntyk Docs, prezentującej dokumenty zaangażowane społecznie.
Dziennikarzom szwedzkiej telewizji udało się dotrzeć do jednego z najbardziej wpływowych ludzi świata – Juliana Assange’a, założyciela WikiLeaks. I właśnie tej witrynie internetowej, która od czasów powstania w 2006 roku udostępniła opinii publicznej przeszło milion tajnych dokumentów, poświęcony jest film Huora i Lindquista. Jak mówi jeden z bohaterów, przez kilka lat działalności mieli więcej gorących tematów, niż Washington Post w ciągu trzech dekad. To dzięki nim świat dowiedział się, jak naprawdę traktowani są więźniowie w bazie Guantanamo, jak wyglądały kulisy kryzysu bankowego na Islandii, zobaczył filmy, na których amerykańscy żołnierze strzelają do cywilów w Iraku. Nic dziwnego, że tajne służby USA uznały WikiLeaks za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, zaś Sarah Palin domagała się, by ścigać Assange’a, jak liderów Al-Kaidy.
WikiRebels pokazuje drastyczne materiały wideo, które ujawnił Assange i jego współpracownicy, zwani cyberaktywistami. Ale co najważniejsze, szwedzkim dziennikarzom udało się porozmawiać z samym założycielem najbardziej kontrowersyjnej internetowej witryny świata. Dokument nie tylko opowiada jej historię, ale też jest portretem Juliana Assange’a, człowieka, dysponującego potężną bronią, jaką jest informacja. Eksperci, politycy, historycy, a także byli i obecni współpracownicy Australijczyka zastanawiają się, czy misja nie przerosła tego zadeklarowanego obrońcy wolności słowa, czy Assange świadom jest konsekwencji i zagrożeń, jakie wiążą się z ujawnieniem niektórych tajnych materiałów. Czy kierują nim wyłącznie szlachetne pobudki czy może także megalomania? Czy oskarżany dziś o przestępstwa seksualne aktywista nadal jest wiarygodny (są tacy, co uważają, że jest… szpiegiem)? Huor i Lindquist nie stawiają ocen, przyglądają się za to uważnie, w jaki sposób WikiLeaks zmieniła i zmienia Internet, politykę, dziennikarstwo. Tam, gdzie pojawiają się wątpliwości – związane choćby z tym, czy tak ogromna władza powinna spoczywać w rękach jednego tylko człowieka – oddają głos innym. Choćby Danielowi Domscheitowi-Bergowi, przez długi czas prawej ręce Assange’a, dziś jednemu z jego głównych krytyków. Ale nawet on przyznaje, że dzięki WikiLeaks nauczył się czegoś ważnego: Że zmiana może dokonać się z dołu, a nie tylko z góry.