Świeżo nagrodzony dwiema statuetkami Grammy Bon Iver będzie kolejną gwiazdą Heineken Open’er Festival 2012.
Kiedy w niedzielę w nocy Justin Vernon ze swoim zespołem dwukrotnie stawał na scenie Staples Center w L.A. by odebrać najważniejszą nagrodę światowego przemysłu muzycznego, połowa zgromadzonych przed telewizorami Amerykanów zadawała sobie pytanie Kim jest Bon Iver?.
Najlepszy Nowy Artysta i autor Najlepszego Albumu Alternatywnego (to w tych kategoriach Bon Iver otrzymał nagrodę) zachował jednak zdrowy dystans do całej sytuacji. I tak, jak w momencie ogłoszenia nominacji krytykował Grammy, tak w momencie jej otrzymania podziękował wszystkim artystom, którzy nigdy nie będą mieli szans na takie wyróżnienia, a w pełni na nie zasługują.
Sam mógł znaleźć się w podobnej sytuacji ponieważ nagroda Najlepszy Nowy Artysta powinna trafić do niego już kilka lat wcześniej, przy okazji debiutanckiego For Emma, Forever Ago. Album nagrany w zimowej chacie gdzieś na odludziu Wisconsin był szczerą i bardzo surową produkcją, w której tworzenie zaangażowany był wyłącznie Vernon.
Proste folkowe piosenki samotnego i doświadczonego chłopaka w pierwotnej formie zostały wytłoczone zaledwie w 500 egzemplarzach. Trafiły one jednak tam gdzie trzeba i wkrótce pierwsze recenzje pojawiały się na blogach, a niezależna wytwórnia Jagjaguwar na początku 2008 roku wydała album bez jakichkolwiek zmian. W Europie płytę dystrybuowało legendarne 4AD. I to właśnie na Starym Kontynencie Bon Iver został z miejsca okrzyknięty rewelacją, stając się ulubieńcem sceny alternatywnej i dziennikarzy.
W rocznicę debiutu Bon Iver wydał Blood Bank EP z nagraniem Woods, wysamplowanym wkrótce przez Kanye Westa w utworze Lost In The World. Sam Kanye należał do tej części Amerykanów, którzy dostrzegli Bon Iver przed niedzielną ceremonią Grammy. Vernon pojawił się w dwóch nagraniach na znakomitym My Beautiful Dark Twisted Fantasy i wystąpił u boku Westa w czasie pamiętnego koncertu na festiwalu Coachella. Wydarzenie miało miejsce zaledwie dwa miesiące przed premierą drugiego, imiennego albumu Bon Iver.
Bon Iver może nie jest zwrotem o 180 stopni, ale na pewno przynosi znaczące zmiany w stosunku do For Emma, Forever Ago. Justin Vernon pozostał producentem i głównym kompozytorem, jednak nie jedynym muzykiem. W studiu pojawił się m.in. rewelacyjny saksofonista Colin Stetson a instrumenty jakich użyto w czasie sesji nagraniowych prawdopodobnie nawet nie zmieściły by się w zimowej chatce w której powstawał debiut. Kompozycyjnie jeszcze lepszy niż pierwszy album, wzbogacona o często ledwie słyszalne instrumenty dęte i smaczki elektroniczne (nie mylić z elektroniką) w połowie ubiegłego roku zdeklasował konkurencję.
Portal Pitchfork podsumował płytę słowami:
Na tym albumie chodzi o płynność – między kolejnymi scenami, aranżacjami, piosenkami, wspomnieniami, słowami – wszystko jest inne, ale połączone. Muzyka jest jak rzeka która rzeźbi dźwięki i emocje z ciszy, a każdy zakręt jest nieunikniony i nieprzewidywalny.
Niedoścignione 9,5 punktu przyznane Bon Iver sprawiło, że ten prestiżowy portal miał swój album roku już w czerwcu. Trudno nie zgadzać się z entuzjastycznymi recenzjami, słuchając takich utworów, jak Perth, Calgary czy Holocene, dla których słowo przepiękne jest tylko mizernym komplementem.