Do 21 października w Muzeum Śląskim w Katowicach można oglądać prace Adama Nidzgorskiego – jednego z reprezentantów francuskiego art brut. Artysta, którego zbiory znajdują się w wielu europejskich muzeach, w Muzeum Śląskim zaprezentuje obrazy mające oddawać tkwiące w podświadomości pragnienia. Wystawę zwiedzać można do 21 października w Galerii Sztuki Pogranicza.
Adam Nidzgorski urodził się w 1933 roku w Cormeilles-en-Parisis. Po II wojnie światowej skorzystał ze stypendium dla polskiej młodzieży mieszkającej poza granicami kraju i podjął studia w warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Po skończeniu studiów zaproponowano mu służbę oficerską w wywiadzie Ludowego Wojska Polskiego. Mając naturę pacyfisty, stanowczo odmówił. To spowodowało eskalację różnorodnych represji – utracił stanowisko na uczelni, a do Francji mógł wrócić dopiero po śmierci Stalina w 1956 roku.
Po powrocie do Paryża spotkały go jednak dalsze rozczarowania. Okazało się, że jego dyplom nie jest tam honorowany. Dostał jednak informację o nowo organizującej się uczelni sportowej w stolicy Tunezji. W 1957 roku otrzymał posadę w Wyższej Szkole Wychowania Fizycznego w Tunisie i przez wiele lat kształcił tam przyszłych nauczycieli wychowania fizycznego. W Tunisie poznał także swoją przyszłą żonę – Katarzynę.
Malować zaczął w 1963 roku, ale nie był pewien, czy to ma jakąkolwiek wartość, czy jego twórczość po prostu ma sens. Ponieważ od początku interesował się sztuką i wszystkimi związanymi z nią zagadnieniami, napisał list do Jeana Dubuffeta, artysty, teoretyka i prekursora francuskiego art brut. Ten utwierdził go, że powinien tworzyć tak jak czuje. To przekonanie artysty o sensie i wartości tego, co tworzy, utwierdza również wieloletnia przyjaźń z profesorem Allanem Bouilletem.
Tematyka prac Nidzgorskiego jest jednocześnie czytelna i niedookreślona. Jak sam mówi, stara się oddać to, co tkwi w jego podświadomości i co – mogłoby się zdawać bez udziału jego woli –ujawnia się podczas malowania. Swoją pracę porównuje do medytacji – siadając przed kartką papieru, stara się oczyścić swoje myśli, odizolować zupełnie od świata zewnętrznego.
Wtedy powstaje coś, co jego samego często zaskakuje. Sugeruje też, że może to być podświadoma tęsknota za dzieckiem, którego nigdy nie miał. Ale co innego zazwyczaj przyciąga uwagę odbiorcy. Wszystkie postaci z prac Adama są zapatrzone w widza, zapatrzone ogromnymi, okrągłymi oczyma – przypominającymi oczy naiwnego i ciekawego świata dziecka, a trochę samego artysty.
Wystawa Vivat Insita. Adam Nidzgorski – Zapatrzenie
20 lipca – 21 października 2012 r.
Muzeum Śląskie w Katowicach
al. Korfantego 3