Kolejnymi ogłoszonym po Pearl Jam artystami Open’era 2014 są MGMT, którzy 3 lipca wystąpią na głównej scenie w czasie gdyńskiego Open’er Festivalu.
Ben Goldwasser i Andrew VanWyngarden założyli MGMT, wtedy jeszcze pod nazwą “the management”, w 2001 roku na uniwersytecie Wesleyan. Ich muzyka była trochę żartem, a trochę parodią lukrowanego popu, który we wczesnych latach dwutysięcznych królował na liście Billboardu. Jak w bajce, w 2006 roku dostrzegła ich dobra wróżka Columbia Records. Pierwszy album, a zarazem pierwsze spotkanie z producentem Dave’em Fridmannem, był gotowy w ciągu kilku miesięcy. “Oracular Spectacular” ukazało się na początku 2008 roku i od razu zaczął przynosić zespołowi rozgłos po obu stronach Atlantyku. Magazyn NME nazwał ich “najlepszym zespołem z Nowego Jorku”, a Rolling Stone umieścił w dziesiątce najbardziej obiecujących debiutantów tego roku. Jak na ironię, “Oracular Spectacular” wspiął się na pierwsze miejsce amerykańskiej listy Billboardu dla debiutujących zespołów, cieszył się też ogromną popularnością wśród fanów i krytyków w Europie. Do dziś pozostaje jednym z najbardziej uhonorowanych popowych albumów 21 wieku. Na towarzyszącej trasie po festiwalach i klubach w dosłownie każdym miejscu na świecie, MGMT dzielili scenę z Beckiem, Yeasayer, Radiohead, Florence And The Machine i Tame Impala.
Bez zbędnych ceregieli, duet zabrał się do nagrywania drugiego albumu. “Congratulations” ukazało się w kwietniu 2010, z miejsca lądując na drugim miejscu listy Billboard 200. Współproducentem tej introwertycznej, łagodnej, folkowo-rockowo-post-punkowej suity był alternatywny guru Pete Kember (Stereolab, Yo La Tengo, Panda Bear). Album na początku zadziwił i skonfundował niespodziewających się takiego obrotu sprawy fanów, którzy koniec końców podążyli za zespołem, doceniąjąc, że uczciwie i stanowczo sprzeciwił się nagrywaniu popowego klonu debiutu w imię sukcesu komercyjnego.
Trzeci, imienny album zespół reklamuje jako “piosenki dla wszystkich, którzy czują się w codziennym życiu jak kosmici” i odtrutkę na otaczającą nas głupotę. Płyta jest dowodem na to, że MGMT skutecznie uciekają ze wszystkich gatunkowych szufladek, a jej brzmienie pozwoli słuchaczom “wsiąknąć i zapomnieć o upływie czasu”. Podobnie, jak w przypadku poprzednich płyt, tytuł został wymyślony na długo przed skomponowaniem pierwszej nuty nowej muzyki. “MGMT” przedstawia zespół dojrzały, zarazem prowokujący i przystępny, przesuwający granice popu. Dwudziesty pierwszy wiek jest już nastolatkiem, ale MGMT, nazywani “futurystycznym popem” po tym, jak “Kids”, “Time To Pretend” czy “Electric Feel” były ścieżką dźwiękową końca “lat zerowych”, ciągle odpowiadają na wyzwania współczesnych czasów. “MGMT” można nazwać albumem “post-politycznym”.
Koncert MGMT na Open’er Festivalu
3 lipca 2014 roku
Gdynia