1 lipca z inicjatywy Bogdana Borusewicza – marszałka Senatu RP i przewodniczącego Kolegium Historyczno-Programowego ECS, w czasach PRL inicjatora i filara ruchów opozycyjnych – Jarosław Sarzyński przekazał wyposażenie podziemnej drukarni, do której nikt nie zaglądał przez ponad 30 lat, do zbiorów Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku.
Niezależny obieg informacji był jedną z najważniejszych potrzeb opozycji, której obraz i postulaty w oficjalnej propagandzie przeinaczano – a po wprowadzeniu stanu wojennego wręcz demonizowano. W tworzonym przez opozycję systemie drugiego obiegu informacji znalazły się niezależne (nielegalne z punktu widzenia władzy) drukarnie. Były to warsztaty doskonale zakonspirowane, wyposażone w sprzęt poligraficzny różnego pochodzenia, prowadzone przez zdeterminowanych ludzi.
Jedna z takich drukarń mieściła się w tajnym pomieszczeniu obok garażu domu jednorodzinnego w Gdyni przy ulicy Piotrkowskiej. O jej istnieniu nie wiedział nikt poza pracującym w niej Bogdanem Borusewiczem i Bronisławem Sarzyńskim, właścicielem domu. Drukarnię, porzuconą po wprowadzeniu stanu wojennego, po ponad 30 latach odwiedzili po raz pierwszy kilka tygodni temu historycy ECS.
Drukarnia jest unikatowa z dwóch względów. Jej wyposażenie stanowią maszyny wykonane własnoręcznie przez Bronisława Sarzyńskiego. Nie korzystano z urządzeń poligraficznych przemycanych z Zachodu. Drukarnia jest też zachowana w oryginalnym stanie, jakby na ręce drukarza czekają gotowe blachy tekstu i papier.
Części pochodziły ze złomowców, dobierane przez wiedzionego intuicją konstruktora. Umiejętności poligraficzne z publikacji popularnonaukowych, przynoszonych z bibliotek przez żonę. Zlecenia produkcji od naczelnego konspiratora PRL, pilnie poszukiwanego przez wojskowy reżim, Bogdana Borusewicza. Przez całe lata 80. nikt nie wpadł na ślad drukarni. Nastolatek doświadczony przez wojnę, więziony w latach 50. przez stalinowskie władze, absolwent Politechniki Gdańskiej, nauczyciel przedmiotów ścisłych.
Maszyny drukarskie stanęły tam 26 lat temu. Wejście zasłonięto kilkudziesięciokilogramowym fragmentem ściany, zamki zaryglowano. Bronisław Sarzyński zrealizował marzenie życia i pojechał do pracy do USA, a Bogdan Borusewicz włączył się w życie publiczne wolnej Polski. Drukarnię przy ul. Piotrkowskiej w Małym Kacku po raz pierwszy od tych wydarzeń odwiedzili kilka tygodni temu pracownicy ECS, zaproszeni przez Jarosława Sarzyńskiego.
W środku zobaczyliśmy kompletną, gotową do pracy drukarnię, ze sprawnym sprzętem, przygotowanym papierem, drukarskimi blachami, czcionkami, chemikaliami – relacjonuje Andrzej Trzeciak, opiekun kolekcji pamiątek historycznych Wydziału Muzealno-Archiwalnego ECS. – Na złożenie czekały gotowe książeczki z esejem Adama Michnika.
Twórca drukarni, Bronisław Sarzyński, nawet na tle życiorysów działaczy podziemia był postacią nietuzinkową.
Ojciec był kilkunastoletnim chłopakiem, kiedy zaczął pomagać ukrywającym się po wojnie na hrubieszowszczyźnie członkom oddziałów WiN [Wolność i Niezawisłość, organizacyjny spadkobierca podziemia zbrojnego AK] – wspomina Jarosław Sarzyński. – W 1950 roku został aresztowany za zorganizowanie i działalność w młodzieżowej organizacji konspiracyjnej. Uciekł z transportu, ale po roku aresztowano go w obławie. W stalinowskim więzieniu spędził pięć koszmarnych lat, z dwunastu zasądzonych.
Po amnestii i odwilży roku 1956 Bronisław Sarzyński trafił na północ kraju. Prowadził warsztat mechaniczny, w Gdańsku skończył studia na Politechnice, studiował na Wydziałach Matematyczno-Fizycznym i Filozoficznym tutejszego uniwersytetu. Został nauczycielem. W sierpniu ’80 był delegatem do MKS, a po powstaniu Solidarności działał w związkowych strukturach.
O lokalizacji drukarni wiedziały cztery osoby: rodzina Sarzyńskich i Bogdan Borusewicz.
Na Piotrkowskiej znalazłem namiastkę domu w trudnym czasie stanu wojennego i później – zamyśla się Bogdan Borusewicz. – To nie była tylko drukarnia, punkt… Ja tutaj odpoczywałem, miałem do dyspozycji pokoik, w którym czasem spotykałem się z Aliną [Pienkowską, żoną]. W styczniu 1986 roku umówiliśmy się tutaj z Aliną i Kingą [córką] na świętowanie moich urodzin. Przywitaliśmy się, wyszedłem jeszcze tylko odwiedzić drukarnię w Nowym Porcie.
Tam na konspiratorów czekała obława SB i milicji.
Pracowaliśmy z ojcem w drukarni, stale szemrało tu Radio Wolna Europa oraz państwowe stacje. I naraz komunikat o ujęciu groźnego przestępcy, członka władz byłej Solidarności – uzupełnia Jarosław Sarzyński. – Ojciec, najdelikatniej jak mógł, przekazał Alinie Pienkowskiej wiadomość o wpadce męża. Ta, doświadczona latami życia u boku konspiratora, natychmiast zaczęła się pakować i wyszła, nie chcąc spalić drukarni, bo wiedziała, że jej także zacznie szukać milicja.
Wyposażenie drukarni z Małego Kacka przekazał do zbiorów ECS Jarosław Sarzyński, syn i spadkobierca Bronisława Sarzyńskiego. Zostanie ona w części odtworzona na wystawie stałej w Europejskim Centrum Solidarności przy pl. Solidarności 1 w Gdańsku. Historia Bronisława Sarzyńskiego i jego najbliższych jest częścią dziedzictwa wolnościowego współczesnej Europy.
Podziemna drukarnia z czasów PRL Bogdana Borusewicza –
przekazanie na wystawę stałą w Europejskim Centrum Solidarności
1 lipca 2014 roku
Gdynia