Od 7 grudnia w Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego w Królikarni będzie można oglądać wystawę zabawek choinkowych Józefa Gosławskiego zatytułowaną Tata rzeźbiarz.
Okres świąteczny stał się pretekstem do pokazania w Muzeum Rzeźby wyjątkowych eksponatów – blisko czterdziestu figurek–zabawek choinkowych zaprojektowanych i wykonanych przez artystę Józefa Gosławskiego (1908–1963). Był on jednym z czołowych polskich rzeźbiarzy i medalierów lat pięćdziesiątych, autorem monumentalnych rzeźb w przestrzeni miejskiej, miedzy innymi grupy alegorycznej Muzyka na warszawskim MDM-ie. Choć nie wszyscy znają dziś jego nazwisko, wielu z nas miało w ręku jego prace bite w milionowych nakładach – monety: 5zł z rybakiem, 10 zł z Kopernikiem, 100 zł z Mieszkiem i Dobrawą.
Ten utalentowany twórca był w młodości kształtowany przez kluczowe postaci polskiej sceny artystycznej dwudziestolecia międzywojennego: Xawerego Dunikowskiego, Tadeusza Breyera oraz Stanisława Szukalskiego. Dzięki prestiżowemu stypendium ukończył studia w Rzymie i spędził tam lata 1935-39. Tuż przed wojną wrócił do Polski, aby objąć stanowisko konserwatora w Zamku Królewskim w Warszawie. Niestety, większość jego dorobku z tego okresu – nadana z Włoch jako bagaż koleją – zaginęła. W latach powojennych restaurował kamieniczki na rynku w Kazimierzu Dolnym, a następnie przeniósł się do Poznania i podjął prace w Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych. W roku 1950 został z uczelni usunięty z powodów ideologicznych. Aby utrzymać powiększającą się rodzinę przeprowadził się do Warszawy, gdzie wykonywał zamówienia państwowe oraz uczestniczył w konkursach na projekty pomników. Zrealizował monument Fryderyka Chopina w Żelazowej Woli i Adama Mickiewicza w Gorzowie Wielkopolskim. Projektował też liczne medale.
Od roku 1953, Józef Gosławski zaczął tworzyć prezentowane na wystawie w Królikarni papierowe postaci przeznaczone do zawieszenia na choince. Choć córki rzeźbiarza – Anna i Bożena – przez cały rok mogły swobodnie przychodzić i obserwować go w pracowni, ze szczególnym sentymentem wspominają okres przedświąteczny, gdy ojciec odkładał pracę nad oficjalnymi zleceniami i w ich asyście przygotowywał kilka kolejnych figurek. Nie miał wiele materiałów do dyspozycji, ale dzięki bogatej wyobraźni świetnie sobie radził konstruując mini-rzeźby z brystolu, kolorowych papierków, ścinków tkanin, orzeszków laskowych, wydmuszek, wykałaczek i drucików. Obrócony na drugą stronę karton introligatorski stawał się imitacją skóry słonia, sklepowy papier do zawijania ryb nadawał kolor i fakturę wielbłądom, a wzorzyste francuskie próbki opakowań mydeł, które jego żona Wanda dostała z zagranicy od koleżanki, zamieniały się w szykowne, bogate stroje. Artysta przy tym nie zdawał się na przypadek – każda postać była wcześniej starannie zaprojektowana.
(…) Przyglądając się uważnie prezentowanym ozdobom, możemy prześledzić rozwój estetyki tego gatunku artystycznego. Jedne z najwcześniejszych postaci – Trzej Królowie – to proste stożkowate formy z doklejonymi nakryciami głowy i dłońmi. Każde kolejne święta stawały się pretekstem do tworzenia coraz bardziej rozbudowanych i skomplikowanych figur – z pełnoplastyczną głową, szeroko rozłożonymi rękoma lub charakterystycznymi atrybutami. Gesty postaci nabierały teatralnej wyrazistości i były projektowane pod kątem wzajemnych relacji lub anegdoty rozgrywającej się na choince. Stąd roztańczone pozy górali czy Hiszpanów albo kogut uchwycony w pościgu za kurką. Po przeszło pół wieku zabawki choinkowe Gosławskiego są nie tylko wzruszającą pamiątką rodzinną, lecz także świadectwem stylu swojej epoki. Z jednej strony ich forma, kolorystyka, a nawet materiał są logiczną kontynuacją poszukiwań podejmowanych w dwudziestoleciu międzywojennym: zainteresowania kulturą ludową Zofii Stryjeńskiej, wzornictwa Warsztatów Krakowskich czy papieroplastyki Jana Kurzątkowskiego. Z drugiej strony jednak w bryle i linii postaci widać charakterystyczną lekkość i elegancję dojrzewającej nowoczesności, która w pełni rozkwitła we wzornictwie przemysłowym lat sześćdziesiątych. Dla współczesnego widza zastosowane przez Gosławskiego odważne zestawienia barw i wzorów mogą wydawać się mało jaskrawe i przygaszone. Wprawne oko dostrzeże także niedoskonałości, takie jak ślady po zżółkniętym ze starości kleju czy słabo zaostrzonych nożyczkach. Wszystko to traci na znaczeniu, gdy przyglądając się detalom wykonania zabawek, dostrzeżemy z jaka starannością, zaangażowaniem i czułością artysta wycinał i przyklejał najdrobniejsze detale – usta Hiszpanek, kropkę bindi na czole Hinduski czy gwiazdkę na lunecie astronoma.
Józef Gosławski, Tata rzeźbiarz
Wystawę będzie można oglądać od 7 grudnia 2014 roku do 1 lutego 2015 roku
Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego w Królikarni