Prawie całkowicie pozbawiony słów, a jednak poruszający emocje gruziński dramat Giorgiego Ovashviliego Wyspa kukurydzy 30 stycznia trafi do polskich kin.
Gruziński kandydat do Oscara, nie potrzebuje słów, żeby opowiedzieć wciągającą historię. Ten ascetyczny dramat zawiera zaledwie kilkanaście linijek dialogów. Zachwyceni krytycy określają reżysera tego filmu, Giorgiego Ovashvili mianem nowego Andrieja Tarkowskiego, Roberta Bressona, a nawet… Williama Szekspira.
Akcja tego świetnie przyjmowanego, uhonorowanego Kryształowym Globem, główną nagrodą prestiżowego festiwalu w Karlowych Warach, filmu przenosi widza na początek lat 90. XX wieku, kiedy między Abchazją i Gruzją toczy się wojna. Każdej wiosny rzeka Inguri przynosi z Kaukazu żyzną glebę, z której formuje małe wyspy dokładnie na granicy zwaśnionych krajów. Uważane za ziemię niczyją są rajem dla dzikiej przyrody. Ale jak się okazuje, mogą też stać się nim dla człowieka.
Film zaczyna się, kiedy rolnik Abga próbuje podporządkować sobie jedną z wysp. Abchaz buduje prowizoryczny dom dla siebie i nastoletniej wnuczki, następnie zaś obsadza żyzną ziemię kukurydzą. Otoczeni przez patrole wojskowe z obu stron samotni mieszkańcy żyją w oderwaniu od tego, co dzieje się na lądzie. Interesuje ich jedynie ich prywatny mikrokosmos. Nie są jednak w stanie odciąć się zupełnie od świata, szczególnie, że na wyspie dojrzewa nie tylko kukurydza, ale też wnuczka, która przekształca się w kobietę. Kiedy ta pozna młodego, gruzińskiego żołnierza, idylla kukurydzianej wyspy dobiegnie końca.
Wyspa kukurydzy
Reżyseria: Giorgi Ovarshvili
Scenariusz: Nugzar Shataidze, Giorgi Ovashvili, Roelof Jan Minneboo
Obsada: Ilyas Salman, Mariam Buturishvili, Irakli Samushia, Tamer Levent
Dystrybucja: Solopan
Premiera: 30 stycznia 2015 roku