15 lipca w Wydawnictwie Znak ukaże się kryminał Tajemnica domu Helclów autorstwa Maryli Szymiczkowej (Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński).
Profesorowa Szczupaczyńska ma tysiąc spraw na głowie. Musi pamiętać o pulardzie na obiad, nie zapomnieć kupić wina przeciwko cholerze, sprawdzić, czy nowa służąca dobrze wyczyściła srebra. I jednocześnie potwornie się nudzi. Kraków w 1893 roku nie obfituje w atrakcje.
Kiedy więc przypadkiem dowiaduje się, że w słynnym Domu Helclów zaginęła jedna z pensjonariuszek, zaczyna działać. Z wrodzoną dociekliwością – niektórzy mogliby ją nazwać wścibstwem – rozpoczyna śledztwo.
Kryminał Tajemnica Domu Helclów to zaskakujący pastisz literatury z epoki, który dowodzi, że w mieszczańskim świecie pani Dulskiej jest miejsce na sensacyjną aferę. Przekorna gra z konwencją, wyjątkowy styl, cięte dialogi i przewrotny portret Krakowa końca XIX wieku. Błyskotliwa powieść Szymiczkowej wdzięk klasycznego kryminału łączy z pyszną satyrą na dawno minioną epokę.
Nie jestem pewien, co tu dla czego jest tłem: czy XIX-wieczny Kraków dla misternej i zabawnej intrygi kryminalnej, czy też owa intryga dla arcyszczegółowo odtworzonego Krakowa i jego socjety. Jestem natomiast pewien, że to pyszna lektura.
Michał Rusinek
Jacek Dehnel (ur. 1980) – pisarz, poeta, tłumacz. Prowadzi bloga poświęconego międzywojennemu tabloidowi kryminalnemu „Tajny Detektyw”.
Piotr Tarczyński (ur. 1983) – tłumacz, historyk, amerykanista. Krakus od pokoleń, od dziesięciu lat na emigracji w Warszawie.
Maryla Szymiczkowa – wdowa po prenumeratorze „Przekroju” w twardej oprawie, królowa pischingera, niegdysiejsza gwiazda Piwnicy pod Baranami i korektorka w „Tygodniku Powszechnym”. Dziś co niedzielę, po sumie w Mariackim, można ją spotkać na kawie u Noworola, a wieczorami w Nowej Prowincji.
PROLOG
W którym niewiele widać, jak również słychać niewiele.O tej porze korytarz jest zupełnie pusty – ale niebieskawy poblask księżyca przeświecający przez gałęzie drzew układa na drzwiach i ścianach dziwne wzory, które co chwilę zespalają się w jakieś postaci: zakonnicę w kornecie i rozłożystym habicie, przygarbioną staruszkę, rosłego stróża. Ale to nic, to nic.
O ileż byłoby łatwiej, gdyby pokój leżał w bocznym skrzydle, za węgłem – ale te drzwi widać z przeszklonego pomieszczenia na końcu korytarza, jasno oświetlonego lampą; tutaj łączą się obie części budynku, damska i męska, a w dyżurce przy zamkniętych na klucz drzwiach strażuje zwykle cerber w stroju szarytki; teraz jednak cerbera, Bogu dzięki, nie ma.
Wraca, starając się iść bezszelestnie. Wsuwa się do pokoju, podchodzi do ciała w skłębionej pościeli; widać przeszły przez nie agonalne spazmy, oblicze jednak wydaje się dziwnie spokojne, jakby po śmierci przyszła na nie jakaś słodycz.
Najtrudniej ją chwycić. Goła pięta, wystająca z koca, stuknęła o podłogę. Ani mru mru. Nie, nikt nie idzie, nikt niczego nie usłyszał. Jeszcze tylko zasłać łóżko. I raaaz! Kto by się spodziewał, że ciało tak ciąży? Więcej niż za życia. Ile ona mogła ważyć, cztery kamienie? Cetnar? Nie, mniej niż cetnar. Chude toto, sama skóra i kości, głowa jak u ptaszka, dłonie jak łapki nietoperza. A ledwie z niej życie odpłynęło – to jakby dzwon Zygmunt dźwigać. Zipnęła? Nie, w żadnym razie. Ale jest przecież to wrażenie, że trup wróci zaraz do życia i zacznie się mścić. Jeszcze tylko ze cztery metry, trzy, dwa. Normalnie ten korytarz nie wydaje się aż tak szeroki, a teraz jakby się targało i targało. Na szczęście nie ma tu żadnych drzwi, żadnego zamka, wejście pod górę swobodne. Tak czy owak, zaczynają się schody. Dobrze, że nowe, to nieskrzypiące.
Maryla Szymiczkowa (Jacek Dehnel, Piotr Tarczyńki), Tajemnica domu Helclów
Premiera: 15 lipca 2015 roku
Wydawnictwo Znak
1 komentarz
Książka jest naprawdę super, jak się ją zaczyna czytać nie można się od niej oderwać. Bardzo wciągająca. Dobrze przemyślana, dlatego się ją tak dobrze czyta.