Widziane z pewnej perspektywy młodzieńcze wiersze Zbigniewa Macheja stanowią dość nieoczekiwaną i raczej nieoczywistą odpowiedź na pytania: skąd się wzięły w jego dojrzałej twórczości takie dystynkcje jak humor, swoista sielankowość czy ironiczny dystans? Jak to się stało, że psalmy ustąpiły z czasem miejsca fraszkom, a pesymizm i udręki życia optymizmowi i opiewaniu rozkoszy? I czy rzeczywiście ustąpiły? 14 marca w Biurze Literackim ukaże się zbiór Telefon z antypodów. Wiersze z młodości (1978–1990) w formie e-booka.
Zbigniew Machej – jak sam mówi – nie był wyznawcą jednej poetyki czy szkoły pisania, ciągłego powielania tych samych form. W pisaniu wierszy przejawiała się jego wolność i dążenie do prawdy, ale nadal nie jest pewien, czy już wie, co chciał wtedy – w „epoce minionej” – sobie i innym przez nie powiedzieć. Podążanie za tym „nie jestem pewien” może stać się tyleż pasjonującym, co niepokojącym przeżyciem także dla dzisiejszego czytelnika tych wierszy. Nie tylko dlatego, że widziana oczami poety „miniona epoka” w wielu swoich aspektach przypomina epokę obecną.
Lektura wierszy z tomu Telefon z antypodów to taniec słodyczy ze strachem, mrozu z ołowiem, potu z krwią, królowej Saby z Hamletem, wapna z rumiankiem, wyuzdania z katechezą, nagonasiennych z parzystokopytnymi, arki przymierza z volkswagenem, Bogurodzicy z Wesołą Wdówką, socjalizmu z liberalizmem, telewizyjnego śmiechu z płaczem niemowlęcia, dolara z rublem, papieża z Lutrem, Irokezów z mistrzami baroku, Mickiewicza z Janis Joplin, przestrzelonej czaszki z butelką piwa… Czyli przeciwieństwo znanego wszystkim tańca polskiego, zwanego słusznie chocholim.
„Uśmiechy, o uśmiechy, pasaże do raju, / Archanielskie postscripta do Księgi Rodzaju”. Niezbyt wiele znajdziemy ich w nowej publikacji Zbigniewa Macheja. Pojawiają się one w tej poezji niby toasty wznoszone na pohybel podłemu światu czy też ów oczekiwany „telefon zza oceanu albo z antypodów”, który pozwoli znękanemu bohaterowi uciec z jego miasta, z jego kraju, z tego świata – „wyjechać i nigdy nie wrócić”. Ucieczka Zbigniewa Macheja przybrała tymczasem zupełnie inną postać, z niewątpliwym pożytkiem dla polskiej poezji w ogóle i dla każdego jej czytelnika z osobna.
Zbigniew Machej urodził się w 1958 roku w Cieszynie. To poeta, tłumacz poezji czeskiej i amerykańskiej, o którym mówi się, iż jest „tyłem do polskiej poezji odwrócony”. Autor takich zbiorów wierszy jak Smakosze, kochankowie i płatni mordercy (1984), Legendy praskiego metra (1996) czy Mroczny przedmiot podążania (2014). Jego twórczość stanowi osobny, oryginalny, niepodobny do niczego innego rozdział współczesnej literatury polskiej.
Zbigniew Machej, Telefon z antypodów. Wiersze z młodości (1978–1990)
Premiera: 14 marca 2016 roku
Biuro Literackie