Od 25 maja w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie rozpocznie się wystawa Bartosza Zaskórskiego pt. I wtedy okazało się, że umarłem.
Już od jakiegoś czasu Bartosz Zaskórski wpadał na najlepsze pomysły podczas przechadzek. Przypominając sobie napotkane osoby i miejsca zaczął tworzyć makiety otoczenia w postaci krótkich historii o fikcyjnych miejscach, których prototypem była jego rodzinna podczęstochowska wieś.
W ten sposób powstało między innymi wideo o Wsi, w której tańczą autobusy i Wsi nr 8, które wykluło się na terenie nieczynnego parku rozrywki z rzeźbami dinozaurów. Ludzie nie podejmują tam wysiłku budowania domów, mieszkają we wnętrzach gipsowych odlewów, pośród łap, ogonów, głów i korpusów będących wyobrażeniami tych pradawnych zwierząt. Jak pisze Zaskórski: „Porozumiewają się dźwiękami, które, ich zdaniem, mogły wydawać dinozaury: to znaczy warczą na siebie i skrzeczą. Ta garstka ludzi składa się z osób, które w dzieciństwie przeżywały głęboką fascynację tymi gadami. Wtedy fascynacja chroniła ich przed troskami, tak jak teraz gipsowe odlewy chronią ich przed deszczem i wiatrem”
Mieszkańców obszarów zmyślonych przez Zaskórskiego obowiązywał bezwzględny zakaz opuszczania tych zdziczałych terytoriów. Być może z tego powodu pogrążeni byli w letargu, celebrując tylko jedną czynność, która stawała się istotą ich codzienności. Przypominali postaci z baśni, które z różnych przyczyn nie mogą wyjść poza krąg absurdalnych obowiązków narzuconych im przez klątwę albo zły urok.
Fikcyjne relacje na temat ich życia początkowo wygłaszane były przez narratorów naśladujących ton zmęczonych swoją pracą naukowców – zblazowanych antropologów dokonujących pośpiesznych i niestarannych klasyfikacji. Później zastąpiła ich gromada hipnotyzerów. Ich zadaniem jest opowiadanie o napotkanych zjawiskach ze swadą ludowych gawędziarzy, których nie sposób niczym zaskoczyć. W tej grupie kryją się głównie pełni romantycznych oczekiwań, wątli spacerowicze i pustelnicy uzależnieni od gier komputerowych. Jest tu też kilku szaleńców.
Wygłaszane przez nich zwięzłe historie to obserwacje nieuczestniczące, pozwalające na to, żeby z dystansem i bez zdziwienia przypatrywać się kolejnym endemicznym społecznościom i miejscom-grzęzawiskom. Ich status jest niejasny. Część fragmentów wydaje się być znajoma, jakby skradziona z cudzych piosenek powracających w zniekształconym echo. Może dlatego Zaskórski uprawiając swoją widmową geografię stara się wychodzić od nieskomplikowanych stwierdzeń określających w zdaniach pojedynczych to, co napotkane po drodze. Szuka pewników, które pozwoliłyby mu się zorientować w topografii terenu, który przemierza, a raczej po którym kręci się markotnie, bo pejzaż ten stwarza wrażenie zagraconego i skompresowanego. Buduje instrukcje obsługi do zastanej rzeczywistości czy raczej, jak pisze: gry jaką jest pobyt w dolnej wsi.
Wydaje się, że obserwowane przez niego sytuacje muszą znajdować się gdzieś na najniższym kręgu piekła. Wszystko jest tu poprzerastane, dziwnie wygięte i zdziczałe. Dolna wieś, którą dane jest nam zwiedzać, przesącza się do wyobraźni i wszystkich działań tego, kto tylko znajdzie się w jej obrębie. Wpływa na jej użytkowników, usypiając ich czujność i wywołując malignę. Zaskórski, świadomy niebezpieczeństwa, przygotowuje dla swoich słuchaczy zestaw wygodnych leżanek i przyjemnie miękkich foteli. Ich cholerycznie żółty kolor szybko działa na nerwy. Doprowadza do stanu rozedrgania, który wydaje się być konieczny podczas tej zabawy na pograniczu pseudomedycznego eksperymentu i psychoanalitycznego seansu. Choć może najbliżej mu jednak do poobiedniej drzemki na tarasie sanatorium – błogiego podsypiania i wybudzania pod wpływem nerwowych szeptów innych kuracjuszy.
Tekst: Marta Lisok, kuratorka wystawy
Bartosz Zaskórski, I wtedy okazało się, że umarłem
Od 25 maja do 19 czerwca 2016 roku
Wernisaż: 25 maja 2016 roku, godzina 18.00
Kuratorka: Marta Lisok
Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski (Bank Pekao Project Room)
Warszawa