Pod koniec maja w Bałtyckiej Galerii Sztuki Współczesnej odbył się projekt Michała Żesławskiego pt. Nie ma na tym świecie zwykłych rzeczy, który opierał się na wyjściu poza przestrzeń galerii. Zakończył go happening na plaży w Ustce.
Ceramika jest tą dziedziną działań, o charakterze estetycznym, która często odnosi się do praformy – naczynia. Tak też zwykle jest kojarzona. Jednak o ile można mówić, że ceramika zaczęła się od naczynia, tak na nim się nie kończy. To przede wszystkim praca z materiałem. Pomijając aspekty estetyki, to czy wytwór ma charakter dekoracyjny czy też jest eksploracja problemu natury technologicznej, każdy twórca podejmując pracę z gliną czy porcelaną staje przed wyzwaniem, którym jest współpraca. O tyle trudna, że materiał daje nam bardzo delikatne wskazówki jak z nim należy postępować. Zwykle po czasie, tą wskazówką jest naoczny błąd. Pęknięcie, deformacja, nieprzewidywalność kolorystyczna. Rodzi to pytanie, czy ceramikę w kontekście działań twórczych należy traktować tak samo jak tę wytwarzaną przemysłowo, czy błędy i kaprysy materii są rzeczywiście niedoskonałościami, kiedy na drodze nie stoi problem funkcjonalności. Gdy zapominamy o tym, że porcelana służy nam jako zastawa stołowa, a pomyślimy o niej jako o kombinacji kaolinu, skaleni i kwarcu, zwrócimy swoją uwagę w kierunku natury. Ziemi skąd te pochodzą.
Projekt Nie ma na tym świecie zwykłych rzeczy koncentruje się na przestrzeni środowiska. Można powiedzieć, że jest przetworzoną w malarski sposób jego wersją, gdzie autor oddaje to co zabrał w zmienionej formie, której zadaniem jest nieść myśli. Nie są one eksponowane jednak w galerii, a tam gdzie sztuka rzadko jest dostępna, kwitnie natomiast szeroko rozumiana rozrywka: Tańczący Indianie, wata cukrowa, figurki delfinów i muszelki z Pacyfiku na stoiskach handlowych nad polskim wybrzeżem Bałtyku. Wszystko takie namacalne, a zarazem nierzeczywiste. Ideą przedsięwzięcia było wykonanie metoda odlewniczą, na podstawie uprzednio stworzonych modeli około 500 muszli z porcelany, wzbogaconych o tekst nanoszony za pomocą kalki ceramicznej. Projekt finalizował happening, polegający na wyrzuceniu muszelek na plaży w Ustce. Ingerując w ten sposób w przestrzeń ziemi, która wraz z pierwszymi promieniami słońca staje się silnie uczęszczaną strefa publiczną.
Działanie było wynikiem półrocznej obserwacji zmienności nadmorskich uzdrowisk. Miejsc, które zasypiają z nadejściem jesieni i budzą się do życia wraz z wiosną, przyciągając tysiące turystów. Rodzi się pytanie co jest prawdziwe, bo przecież miejsce to także jego mieszkańcy, jak wygląda ich codzienność, gdyby wykluczyć sezonowość? W takim kontekście rozważania nad formą sztuki, pochodzeniem porcelany i charakterem kąpielisk, przywodzą na myśl jako jedną z alternatyw teorie Petera Ungera o tym, że nic nie istnieje.
Projekt Nie ma na tym świecie zwykłych rzeczy jest zatem grą, która daje możliwość odbiorcy zastanowienia się nad niesioną przez porcelanowe muszle treścią. Autor nie pyta, pytania mogą rodzić się u odbiorcy. Nie ma na tym świecie zwykłych rzeczy, Sztuka jest, Artefakt wszystko może zarówno być poddaniem w wątpliwość istnienia, jak i obserwacją problemu tego co nas otacza i dotyka (Każdy ma to, co kiedyś wybrał). Niemniej pozostaje nadzieja i wiara, że Na końcu zawsze jest radość. Głównym założeniem projektu było dotarcie z komunikatem do odbiorcy i to żeby skierował uwagę na to, że sztuka jest elementem naszego życia nawet kiedy o niej nie myślimy. Stymulantem, że skoro jest, to można jej doświadczyć.
Michał Żesławski, Nie ma na tym świecie zwykłych rzeczy
22 maja 2016 roku
Bałtycka Galeria Sztuki Współczesnej w Słupsku