7 października w Operze na Zamku w Szczecinie odbędzie się premiera spektaklu Carmen w realizacji cenionej młodej reżyser Eweliny Pietrowiak, która wielokrotnie była nagradzana za swoje realizacje operowe i teatralne.

O Ewelinie Pietrowiak szczególnie głośno było po premierze Space Opera w Teatrze Wielkim w Poznaniu, o której tak mówiła w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”: Swą inscenizacją chcę dotrzeć do wrażliwości nawet przypadkowego widza, rzadko goszczącego w gmachu opery. Jeśli wyjdzie on poruszony i przejęty spektaklem, będzie to sukces tego dzieła.
Spektakl prezentowany był m.in. na festiwalu operowym w Bydgoszczy. W Szczecinie wzięła na warsztat klasykę operową, ale już wiadomo, że tytuł ten zostanie odświeżony a jego wymowa odnosiła będzie się do problemów XXI wieku. Wszystko to sprawia, że realizacja ta mieni się jako wyjątkowo interesująca. Kierownictwo muzyczne sprawuje doskonale znany w Szczecinie, uznany bułgarski dyrygent na stałe pracujący w Wiedniu – Vladimir Kiradjiev.
Carmen – chyba nie ma na świecie opery, która budziłaby więcej skojarzeń, której echo słyszał każdy, przynajmniej w kręgu kultury europejskiej. Historia wspaniałej, wolnej kobiety w momencie swego powstania budziła sprzeciw. Pomysł, by główną bohaterką była zwykła Cyganka, która podejmuje decyzje dotyczące swojego życia tylko i wyłącznie w oparciu o własną wolę, okazał się zbyt rewolucyjny dla premierowej widowni. Pierwsze wystawienie opery w 1875 roku zakończyło się spektakularną klęską, ale już kolejne spektakle odwróciły złą passę. Zaczął się triumfalny pochód Carmen przez wszystkie sceny operowe świata.
Zastanawia, co tak naprawdę przyciąga widzów: czy historia trójkąta miłosnego, czy intrygująca, hiszpańska sceneria, czy fantastyczne, znane wszystkim melodie, czy świetne libretto – autentycznie poruszająca, prawdziwa love story. Powodem może też być jedyna w swoim rodzaju bohaterka – jedna z pierwszych operowych feministek, kobieta, której sednem istnienia i najważniejszą życiową filozofią jest wolność. Carmen może być współczesną idolką – jest odważna, inteligentna, honorowa, wierna sobie, a przy okazji seksowna: doprawdy trudno wyobrazić sobie bardziej wybuchowy koktail! Być może w niej właśnie widzowie odnajdują swoje tęsknoty za prawdą, za wolnością, za niezależnością, za prawdziwą miłością – za tymi wszystkimi wielkimi słowami, których w codziennym życiu nie używamy, a za których obecnością niezmiennie tęsknimy. W tym właśnie można by dopatrywać się aktualności Carmen, bez względu na miejsce wystawiania, bez względu na czas, zawsze siła archetypicznych, prostych pojęć, niezwykła moc bohaterki, dziwne podobieństwo losów postaci do różnych znanych nam osób, a także prawdziwość scenicznych relacji i uczuć przekonuje; Carmen niejako uwspółcześnia się sama. W naszym świecie wciąż są żołnierze tęskniący za kobietami, są kobiety, które wychodzą z pracy na przerwę na papierosa, są dzieci bawiące się w wojnę, są outsiderzy, romantycy, są pobożne dziewczyny z oazy i są sportowi idole. O nich chcemy opowiedzieć, w ich gorący, hiszpański świat chcemy się zanurzyć tak głęboko, jak głęboko mogą dotknąć nuty napisane przez Bizeta, tak daleko, jak daleko poprowadzić nas może prąd tej genialnej muzyki.
Ewelina Pietrowiak | Carmen
7 października 2016 roku
Zamek Książąt Pomorskich w Szczecinie