W Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie można oglądać wystawę Krystyny Piotrowskiej pt. Jest czego nie ma.
Wyłaniają się z teł, które nie są neutralne: to ściany, pokryte tradycyjnymi wzorami z wałka, lub takie jakby niedomalowane, z łuszczącym się tynkiem. Mimo że owe ściany istnieją, nie tworzą jednak wrażenia przytulnych wnętrz, lecz same działają niczym zjawy lub klisze pamięci, na których „wyświetlają się” osobliwe widmowe postaci. Przestrzeń jest zarysowana niejasno, niestabilnie, co tym bardziej potęguje efekt braku zakorzeniania w rzeczywistości. Nie obowiązują tu prawa fizyki, grawitacja, proporcje…
Tła tego rodzaju działają niczym ekrany, na które wtargnęli ci, którzy lubują się w nieokreśloności. Momentami nie wiadomo, czy stoją na tle ścian, czy jawią się jako „projekcje” – ich otoczenie wydaje się ciasne, płytkie, skadrowane tak, by ich (nie)obecność stawała się szalenie intensywna i nie-do-zbycia. „Widmo – zawsze niesamodzielne – jest przede wszystkim śladem i raczej przejawem czegoś innego niż niezależnym, odrębnym, samoistnym bytem” .
W pracach Piotrowskiej płaskie tła i duszne przestrzenie efektywnie eksponują tę naturę widm jako śladów. Te określone przez artystkę warunki pozwalają im się ukazać w całym swoim byciu pomiędzy: pomiędzy życiem i śmiercią, obecnością i nieobecnością, bytem i niebytem. Niektóre są tak eteryczne jakby właśnie się materializowały lub dematerializowały, przyciągając nasz wzrok swoją przejrzystością, przez którą miejscami prześwitują tła.
Tekst: Marta Smolińska
Krystyna Piotrowska. Jest czego nie ma
Od 27 kwietna do 28 maja 2017 roku
Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie