Pobożne pieśni „do tańca i do różańca” oraz wprowadzające w świat zadumy tombeaux zabrzmiały podczas drugiego dnia Kromer Biecz Festivalu. Jego bohaterami był gwiazdorski Ensemble Micrologus i fenomenalny czeski lutnista Jan Čižmář.
To już drugi występ Ensemble Micrologus podczas tegorocznej edycji bieckiego festiwalu. Podczas koncertu inauguracyjnego podziwiać mogliśmy ich maestrię w interpretacji laud – średniowiecznych pozaliturgicznych pieśni pochwalnych pochodzących z laudariusza z Cortony, miasteczka na granicy Toskanii i Umbrii, gatunku muzycznego powstałego w środowisku franciszkańskim. W drugim koncercie ponownie spotkaliśmy się z włoskimi skarbami skrytymi w tych archiwach, również związanymi z pobożnością franciszkańską – pieśniami i tańcami ze średniowiecznych i renesansowych nabożeństw w centralnych Włoszech. Kiedy słuchało się tej słynnej wokalno-instrumentalnej grupy w kolegiacie pod wezwaniem Bożego Ciała w Bieczu, muzyków, którzy sami odkrywali dla świata ten repertuar, którzy specjalizują się w wykonawstwie sztuki włoskiego stanu mieszczańskiego i pochodzą z tych samych co wykonywana przez nich muzyka terenów, można było doświadczyć niespotykanej pełni. Podziwialiśmy zaangażowanie i swobodę artystów, naturalnie wcielających się w rolę prostych ludzi, którzy odeszli od swych codziennych prac, by na dłuższą chwilę z radością chwalić pieśnią i graniem Boga, Maryję lub świętych. W ten repertuar wpisuje się też ówczesna – jak można ją określić – muzyka popularna i taneczna – w postaci na przykład saltarello.
Koncert rozpoczął się nie bez wątku polskiego – Alleluia amen Jana Kapistrana. To słynny franciszkanin-kaznodzieja, święty Kościoła katolickiego, który ten utwór zaśpiewał właśnie w Krakowie, podczas kazania (w 1454 roku). Rękopis kompozycji przechowywany jest dziś w Bibliotece PAN na Zamku w Kórniku. Podczas koncertu nie zabrakło też laud, tak typowych dla franciszkańskiej religijności, tworzonych – co nietypowe dla czasów hegemonii łaciny w oficjalnych nabożeństwach – w języku i narzeczach narodowych. Muzycy zespołu Micrologus pokazali nam bogactwo, rozmaitość form i instrumentarium (flety, piszczałki, dudy, fidel, rebec, psalterium, portatyw, perkusjonalia). Nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że była to muzyka „do tańca i do różańca”, na co wskazywał też tytuł koncertu: Devote Passioni, czyli Pobożne namiętności (a w końcu też tak swą religijność wyrażał włoski lud przełomu średniowiecza i renesansu). Tak więc usłyszeliśmy na przykład taneczne, stworzone przez anonimowego twórcę instrumentalne Saltarello – improwizację na motywie tradycyjnej Sonaty dla Panny Młodej z Amatrice, wspaniałą instrumentalną La Dianę, tańce Marcantonia del Pifary Chiarenzanę z Saltarello, bardziej uspokojone anonimowe pieśni O gloriosa vergene Maria, L’amore a mme venendo lub Anima benedecta Leonarda Giustiniana. Zespół umieścił też w programie laudy bożonarodzeniowe – Verbum caro factum est lub Nella digna stella – oraz przepięknie medytacyjną pieśń O peccator perché Vanni di Martiana. Całość zamknęła się anonimową laudą wykonywaną podczas procesji, co było można w jej dramaturgii wyraźnie odczuć: rozpoczynającą się okrzykiem trąb, z quasi-marszowymi rytmami, radosną Vergen benedeta. Ale nie był to koniec – publiczność, która powstała do owacji, usłyszała jeszcze radosne franciszkańskie Alleluia, pochodzące z XIII-wiecznego Asyżu.
Z rozbrzmiewających radośnie ulic środkowych Włoch przenieśliśmy się następnie do świata zadumy, świata również mistycznego, lecz w innym tego słowa znaczeniu. W zaułku bieczańskiego Muzeum Domu z Basztą odbył się ujmujący recital z jednym instrumentem w roli głównej – lutnią. Ciepły sierpniowy wieczór, magia zabytkowego miejsca o średniowiecznych korzeniach, delikatne brzmienia strun, szemrzące z oddali świerszcze i wybitne interpretacje cenionego w Europie Jana Čižmářa. Czeski lutnista i teorbista przedstawił nam XVI- i XVII wieczne utwory z gatunku tombeaux (fr. nagrobki) – utwory-pomniki, stworzone na cześć danego zmarłego. Sam artysta słowem zapoznawał nas z danym utworem i, jak mówił, jego celem w największym stopniu było przekazanie nam dziś wyjątkowego nastroju tej muzyki. W ten wcale nie tak żałobny jakby się wydawało klimat wprowadził przepiękny Flow my tears mistrza lutni Johna Dowlanda. W pamięci zapadnie też grane na teorbie wspaniałe tombeaux Roberta de Visee, w którym upamiętnił swoje zmarłe córki, oraz dzieła pochodzącego ze Śląska doby autorstwa jednego z najwybitniejszych lutnistów w dziejach, Silviusa Leopolda Weissa baroku (urodził się w Lwówku Śląskim). Tombeau na cześć jego przyjaciela, kompozytora Jana Antonína Losy (wykonane na lutni barokowej), pochodziło ze zbiorów polskich – z archiwum zakonu cysterskiego w dolnośląskim Krzeszowie. Artysta połączył je z Allemande samego Losy. Na prośbę Wiessa wykonano nowy instrument – barokową lutnię 13-chórową – na której zabrzmiało Tombeau sur la mort de baron d’Hartig oraz zaskakujące swymi nietypowymi, zmiennymi harmoniami preludia. Ta muzyka oczarowała. Pośród widowni panowała zupełna cisza, wśród której delikatne brzmienia spod dawnych strun przenosiły nas w mistyczne, odległe, przepiękne krainy.
3. Kromer Biecz Festival
Od 10 do 13 sierpnia 2017 roku
Bieckie Biuro Festiwalowe
Wstęp na koncerty i wydarzenia jest bezpłatny