W Pasażu Bielaka w Krakowie do końca sierpnia można oglądać ilustracje Edyty Draus.
Wyobraźcie sobie te długie kolejki, w których wszyscy dzielnie stajemy, licząc na jak najwięcej. Jedni ustawiają się po wygląd, drudzy po bogactwo, a jeszcze inni po talent. No i właśnie ja grzecznie stanęłam sobie w kolejce – po talent do rysowania. Już miałam go brać, już mi go pakowali do reklamówki, gdy nagle, zupełnie znikąd zjawiła się ona, cała na czarno, Edyta Draus. Tak. Ta kobita najnormalniej w świecie wypchnęła mnie z kolejki, zgarniając największą reklamówkę wypełnioną po brzegi talentem do rysowania życia.
Jakie zatem jest to życie? Życie według Edyty Draus. Gorzkie. Ale nie tak jak nospa, której smak aż wykrzywia mordę, tylko jak tonik, którego gorycz cudownie orzeźwia w upalny dzień, pozostawiając na języku słodki smak. Edyta rysuje życie i swój świat grubą, zdecydowaną kreską, tak jakby nie miała dla niego żadnej litości. Jednocześnie w tych wszystkich zgrubieniach jest niesamowita lekkość w postaci ogromnej dawki dystansu i autoironii.
I właśnie to wszystko sprawia, że Draus jest rysowniczką, z której pracami najbardziej się utożsamiam. Bo choć nie znam (jeszcze!) Edyty osobiście, wiem jedno – rozumiemy się doskonale na poziomie smutku. Smutku, do którego trzeba się najzwyczajniej w świecie uśmiechać. Ironicznie, rzecz jasna.
Tekst: Ola Radomiak
Edyta Draus – ilustracja
Od 10 czerwca do 31 sierpnia 2017 roku
Pasaż Bielaka w Krakowie