„Majestatyczne motywy retro i rozbrajająca szczerość” – to idealne określenia, oddające charakter Michelle Gurevich, którą wielu może znać z występów pod pseudonimem Chinawoman. 21 listopada artystka odwiedzi Warszawę, zaś dzień później – 22 listopada wystąpi w Poznaniu.
Jej najnowsze wydawnictwo New Decadence to nastrojowe, intymne ballady, łączące w sobie mroczny realizm z humorem, zaś warstwa tekstowa cechuje się niezwykłą błyskotliwością i trafnością w opisywanych przez nią zdarzeniach. Michelle urodziła się jako córka baleriny Kirowskiej Akademii Baletu i inżyniera z Leningradu. Dorastała słuchając zbiorów ojca, składających się z nagrań ze Związku Radzieckiego i muzyki europejskiej lat 70. Jej twórczość nasuwa porównania z Nico, Leonardem Cohenem, czy radzieckimi gwiazdami piosenki, takimi jak młoda Ałła Pugaczowa, głosem natomiast przypomina Tanitę Tikaram. To ich wymienia jednym tchem jako największe inspiracje muzyczne, co zdaje się słyszeć w wielu autorskich produkcjach Michelle.
Na uwagę zasługuje nie tylko jej wdzięk, historia, a także muzyczne dokonania. Warto zwrócić uwagę na setki pochlebnych opinii i recenzji w jej kierunku m.in od Andrei Buharina z magazynu Rolling Stone, który napisał o niej w następującym sposób: „Od pierwszej nuty bezceremonialne chwyta za serce – ten rodzaj melancholii, który zawsze znajduje oddźwięk w rosyjskim sercu – i nigdy nie puszcza”.
Koncerty Michelle Gurevich w Polsce
21 listopada 2017 roku, godz. 20.00
Cafe Kulturalna, Warszawa
22 listopada 2017 roku, godz. 20.00
Projekt Lab, Poznań
1 komentarz
Lab myslalam,ze to nie miejsce na tak chwalona piosenkarke jak Mischelle Grenvich..Po dzisiejszym konzercie gdzie duzo pozniej wystapila przed publicznoscia,a wczesniej wystapil z nowatorskim programem mlody muzyk,ktory zapoznal nas z mowa delfinow i wielorybow przy okazji spiewajac niewyrazna bo zagluszana przez niedostrojone instrumenty angielszczyna.Po 45 minutowej pauzie pokazala sie tak dlugo oczekiwana gwiazda .Radosc publicznosci piosenkanach skwitowala cala soba przyjmujac poze bardzo nieskromna “oto jestem”…
Najlepsza akustyka byla na zewnatrz ..przed LAP….gdzie czekajac na na zamowiona taxi dopiero uslyszalysmy prawdziwy glos piosenkarki…az szkoda.
a wracajac do klubowej przestrzeni doswiadczalnej …to wszystko juz bylo…wszystko znane,nawet palenie pokatne marihuany….i gdzie tutaj zapewniane bogactwo mulimedialnych wrazen.
Autor opisu LAB w POZNAN najkrocej cierpi niewatpliwie na slowotworstwo i wpedza w tzw.maliny ludzie niewtajemniczonych.