Chmura jako metoda działania, stan skupienia społeczeństw, model postrzegania świata w ciągłej metamorfozie. Chmura jako rebelia – zmysłowa, duchowa i feministyczna. Brzmi jak science-fiction? Olga Lewicka w swoich obrazach udowadnia, że realna przemiana, nie ta powierzchowna, lecz najgłębsza i nieunikniona, jest na wyciągnięcie ręki. Wystarczy tylko zaufać sejsmografowi obrazu, dojrzeć niebezpieczne piękno emanujące z mgławicy barw, a wreszcie poddać się intuicji formującego się samoczynnie obłoku. I nie ustawać w poszukiwaniach, bo proces formowania się przekonań musi być przecież nieskończony.
Lewicka zanurza się w tradycji malarstwa, które ją poprzedza, pozostając świadomie tu i teraz. Przenikliwa, czujna, perfekcyjna nie rekonstruuje dawnych znaczeń, wynikających z malarskich studiów chmur, lecz przywołuje historię, by wyzwolić z niej proces percepcji. Nalega, aby był nieposkromiony, daje mu się ujeżdżać, aby chmura wypełniła ją samą. Podczas malowania wielkoformatowych, intensywnie kolorowych kompozycji, szeroki gest artystki naciąga czymś nieuchwytnym (doświadczeniem duchowym?), a zarazem nabiera siły ciężkości – i to wszystko zawiera się właśnie w dynamice pochodu obłoków po nieboskłonie. W jego zmiennej architekturze, jaka od wieków pobudza ludzkość do fantazji o rozpoznawaniu znajomych kształtów, tkwi pytanie o naszą perspektywę. Wydaje się, że coś widzimy, a to przecież dopiero zapowiedź przygody. Bo czy nie jest obietnicą współczesności, że dzięki nauce i technice będziemy niebawem mogli zajrzeć wszędzie?
Zdaniem artystki to nieprawda. Przekonuje, że percepcja gubi się między skalą mikroskopu a makroskalą galaktyk. Że tam, gdzie nie wiemy nic, przypada większość procesu postrzegania, kruchego i drażliwego, podobnego ciągle transformującym się chmurom. Widzimy przecież całym ciałem i da się to wyraźnie odczuć, stojąc naprzeciw jej obrazów. Odzwierciedla to tkanka tego malarstwa, złożona z pociętych i przekomponowanych fragmentów prac Lewickiej z poprzednich kilkunastu lat. Autorka niszczy to, co sama stworzyła, z niespotykaną lekkością oraz autoironią. Tnąc próbuje zobaczyć na nowo. Poetykę strzępów, uwodzących, organicznych form przesyca tu dzika radość tworzenia i piorunujące poczucie humoru na własny temat, i na temat malarstwa w ogóle.
Na wystawie w Gdańskiej Galerii Miejskiej zobaczymy wybrane prace Olgi Lewickiej z cyklu Chmuralność (Cloudility) oraz powidoki książki artystki, która stanowi tekstowy i wizualny kontekst jej malarstwa. W prezentowanych realizacjach odzwierciedla się jej feministyczna postawa: otwarta stanowczość, a przede wszystkim wrażliwość na wszystko, co pojawia się w procesie twórczym, nawet chwilowe rozproszenie podobne ruchliwym drobinkom pary wodnej.
Lewicka udowadnia, że wizja – malarska, społeczna, a także filozoficzna – może przyjść jako tabun pierzastych chmur albo przybić do brzegu wysoka jak okręt. Parafrazując zdanie z Księgi Wyjścia: Przyjdę w gęstym obłoku, abyście uwierzyli – I will come in a thick cloud that you may believe.
Olga Lewicka. Chmuralność
Kuratorka: Adriana Prodeus
Koordynatorka: Gabriela Warzycka-Tutak
Od 2 lutego do 4 marca 2018 roku
Wernisaż: 2 lutego 2018 roku, godz. 19.00
Gdańska Galeria Miejska 1