Już 11 maja otwracie najnowszej wystawy Andrzeja Bembenka Nieużyteczne w zielonogórskiej galerii BWA.
Zamazywanie słupów trakcyjnych to w moich obrazach sposób na ich indywidualizację. Sprzeciw wobec uwspólnotowieniu, na którym bazują systemy totalitarne i korporacje. Tam nierozpoznawalność, rodzaj uniformizacji warunkuje trwanie w układzie nastawionym na narzucony z góry, ściśle określony sposób życia.
Trochę jak w książce Aldousa Huxleya. Jego Nowy wspaniały świat to przerażająca wizja przyszłego społeczeństwa — w pełni zorganizowanego, żyjącego w mechanistycznej strukturze. Pozbawione wolności i indywidualizmu, zagrożone nieuniknionym przeznaczeniem, gdzie szczęśliwi ludzie to tacy, którzy nie są świadomi lepszych i większych możliwości, żyją we własnych światach odpowiednio skrojonych do ich predyspozycji. Generalnie, jak się popsujesz, odpadasz i wymieniamy cię na nowy model. Jednak, co ważne, o tych samych parametrach.
Wykluczenie paradoksalnie daje szansę na odnalezienie w sobie indywidualności. Z przekory nie maluję postaci. Wybrałem trakcje, dźwigi, mosty i inne opuszczone obiekty tego typu, ponieważ posiadają wspólne cechy, powstają w ściśle określonym celu, ich byt, czas trwania jest związany z ich przydatnością do pełnienia ściśle określonych funkcji. W obrazie stanowią znakomity motyw do konstruowania przestrzeni malarskiej, będącej formą walki z przeznaczeniem. Bo tym jest proces twórczy ich indywidualizacji przez niszczenie. Odchodząc od pierwotnego znaczenia buduję zupełnie inny, nowy świat znaczeń. On jest sensem nowego obrazu.
Podobną metodą posługiwałem się w trakcie prac nad obrazami do doktoratu. Nowe znaczenia wypowiedzi tworzyłem przez zamalowanie pierwotnych form gęstą, ciemną farbą laserunkowa. Kolejnym etapem uwalniania były białe zasłony. Sposób na odcięcie od zastanego. Zmieniły się jedynie motywy. Teraz przedmiotem eksperymentów stał się pejzaż, ale zdarzały się również portrety znaczących dla mnie osób m.in. Akiego Kaurismaki. Bo rzecz ciągle w wolności, w nieustających próbach oderwania się od systemu.
Prace monochromatyczne, prezentowane w Galerii BWA, to malarstwo gestu. Jego siła, jak sądzę, tkwi w wyborze zamazanego fragmentu obrazu. Poprzez taką destrukcję i odpowiedni dla siły wyrazu kolor tworzyłem emocjonalne konstrukcje – wyraz empatii lub krzyk protestu przeciw systemowej zależności, uwikłaniu motywów. Malowałem je, bo coś mnie w nich pociągało, nie tylko w obszarze wizualnym, kompozycyjnym. Pociągał mnie kontekst znaczeniowy – to, co z tyłu, za obrazem. Sfera uwikłania w zależności i możliwość wyboru. Od nich zależał mój wybór, wolny, przez to czysty gest artysty. — Andrzej Bembenek
Andrzej Bembenek Nieużyteczne
Od 11 maja do 3 czerwca 2018 roku
Galeria BWA w Zielonej Górze