Stoję w 56 metrach sześciennych malarstwa. Wibrujące kolorem formy jak chrząszcze uciekają spod moich stóp. Barwne ściany i ogromne płótna wabią, wciągają w głąb małego pokoiku. Sama nie wiem, czy dać się porwać, czy wycofać na bezpieczną pozycję przy wejściu. Tam można jeszcze oglądać wystawę Grzegorza Siembidy jak zakomponowaną przestrzeń, nowe prace w galerii F.A.I.T. Kilka kroków dalej tracimy kontakt z rzeczywistością. Sensualno-wizualna masa zalewa nas, mami, więzi we własnym wnętrzu. Jest to zaskakująco przyjemne więzienie. Takie z którego wychodzi się z żalem. Żegna, aby tęsknić za powrotem.
W przestrzeni wystawy, obok malarstwa Siembidy, umieszczone są wazony i miseczki powstałe w ubiegłym wieku w zakładach Emalii w Olkuszu. Seria wyrobów, zrealizowana została przez anonimowe kobiety. To one po godzinach pracy, jako fuchę, bądź twórczość własną, tworzyły na powierzchni naczyń abstrakcyjne organiczne wzory. Były to wazy najniższej kategorii, bez sygnatur i bez znaczenia w polityce zakładu. Brzmienie barw i faktur tych naiwnych wytworów tak bliski jest twórczości Siembidy, że postanowił je zawłaszczyć. Uznać za własne. Znaleźć dla nich miejsce w kreowanej przez siebie przestrzeni.
Co jest takiego podniecającego w skrajnym formalizmie malarstwa Siembidy? Jego sensualność z całą pewnością. Ta sensualność nie jest tylko cechą poszczególnych płócien czy naczyń. Jest budowaniem mikro-środowisk, w którym zanurzamy się przekraczając próg galerii. Jest pracą z percepcją osoby zanurzającej się we wnętrzu tego obezwładniającego malarstwa jak w trzewiach Lewiatana. Jest rezygnacją z akademickiej treści na rzecz impulsów, zmysłów i doznań ciała. Jest brakiem truizmów, pruderii, ilustracyjności i populizmu. Czysta radość. Czysty smak. Bez żadnych ograniczeń.
Moja znajoma wrzuciła ostatnio posta, że dorosłość jest wtedy kiedy można zjeść paczkę Cheetos’ów na kolację. Jest pewnie wiele definicji dorosłości, ale ta podoba mi się najbardziej. To dorosłość, która dba o swoje korzenie – impulsywną i wolną od zbytniego filozofownia, frywolną niedojrzałość. To do niej wracamy, kiedy utkniemy w martwym punkcie racjonalnego projektowania rzeczywistości. Ona jest jak powiew świeżego powietrza w upalny letni dzień. Jak szalona impreza po tygodniu pracy. Z wiekiem przychodzi coraz rzadziej. W nudnym pejzażu współczesnej produkcji artystycznej jest jak orzeźwiający policzek, który budzi nas z nieprzyjemnego snu.
Grzegorz Siembida – urodzony w 1984 roku w Nisku. Absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie (dyplom na Wydziale Malarstwa w pracowni prof. Andrzeja Bednarczyka). Od 2017 jest doktorantem na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Pedagogicznego im. KEN w Krakowie. Zajmuje się malarstwem i instalacją malarską. Animator kultury, koordynator projektów artystycznych. Swoje prace prezentował m.in. w CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie, Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK, galeriach F.A.I.T. i AS w Krakowie oraz Instytucie Polskim w Wiedniu. Mieszka i pracuje w Krakowie.
Grzegorz Siembida. Tutti Frutti
Kuratorzy: Magdalena Kownacka, Gaweł Kownacki
Wernisaż: 15 czerwca 2018 roku, godz. 19.00
Wystawa potrwa do 1 lipca 2018 roku
Galeria F.A.I.T. w Krakowie