Drugi dzień Kromer Biecz Festival upłynął pod znakiem muzycznych odkryć, niebiańskich uniesień i rozterek targanych emocjami zakochanych ludzkich dusz.
Podczas pierwszego koncertu w kolegiacie pw. Bożego Ciała publiczność miała okazję podziwiać rzadkie brzmienie niezwykle intrygującego instrumentu – violi organista, którą na podstawie projektu Leonarda da Vinci po latach badań i wytężonej pracy zbudował ceniony polski instrumentalista i konstruktor Sławomir Zubrzycki. Jednak tym razem, po raz pierwszy na bieckim festiwalu można było usłyszeć violę organista w połączeniu z klawesynem, na którym zagrała mistrzyni tego instrumentu Lilianna Stawarz. I jak się okazało, było to połączenie idealne, bo viola, wymyślona przed pięcioma wiekami przez genialnego Leonarda, jako instrument klawiszowo-smyczkowy w górnym rejestrze przypomina brzmienie właśnie klawesynu, w dolnym zaś brzmi niczym consort viol da gamba. Zarówno klawesyn, jak i viola cudownie dopełniały się w zagranej na początku Sonacie G-dur W.A. 21 Johanna Christiana Bacha, najmłodszego z czterech komponujących synów lipskiego kantora. Po tym utworze Sławomir Zubrzycki zaprezentował solowe arie, preludia i krótkie utwory taneczne pochodzące z kancjonałów Sióstr Klarysek i Panien Prezentek z II połowy XVIII wieku. Utwory z kancjonałów Teresy Fabiańskiej i Jadwigi Dygulskiej z klasztorów w Starym Sączy i Sandomierzu charakteryzowała elegancja i lekkość stylu galant oraz pogodny nastrój, na co idealnie pozwalała lapidarna forma kompozycji. Na zakończenie koncertu dwa instrumenty zabrzmiały ponownie razem. Publiczność wysłuchała sonat najsłynniejszego z Bachowskich synów – Carla Philippa Emanuela Bacha. W Sonacie C-dur i Sonacie D-dur przeznaczonych w oryginalne na violę da gamba i basso continuo Lilianna Stawarz i Sławomir Zubrzycki stworzyli duet idealny. Piękne frazowanie, wzajemny szacunek i radość ze wspólnego muzykowania – tak można określić to wspaniałe wykonanie. Nic dziwnego, że publiczność również nie kryła radości, nagradzając ich występ długimi owacjami na stojąco. Tuż po koncercie Sławomir Zubrzycki zaprosił wszystkich zaciekawionych violą melomanów na krótki wykład przybliżający fascynującą historię powstania tego niepowtarzalnego instrumentu.
Czwartkowy koncert w bieckiej kolegiacie był nie tylko wyjątkowym wydarzeniem muzycznym, ale także dowodem na to, że idea renesansowej myśli jest wciąż żywa. Jak bardzo żywa, najlepiej świadczyć może łaciński cytat z Hildegardy z Bingen znajdujący się na violi organista „Naśladując świętych Proroków, ludzie pilni i mądrzy wynaleźli ludzką sztuką instrumenty muzyczne, aby grać ku rozkoszy duszy ludzkiej”. Nic dodać, nic ująć.
To jednak nie koniec. Podczas drugiego wieczornego koncertu, tym razem pod pięknym, gwieździstym niebem, w urokliwej, zabytkowej scenerii dziedzińca Muzeum „Dom z Basztą” melomani wzięli udział w recitalu Amor divino, amor profano, w którym zaprezentowały się sopranistka Anna Zawisza i lutnistka Anna Wiktoria Swoboda, przedstawiając pełne urody utwory wokalne z towarzyszeniem lutni, niezwykle popularne na przełomie XVI i XVII wieku. Jednym z twórców, który w dobie elżbietańskiej tworzył pełne melancholii pieśni miłosne, był angielski kompozytor i lutnista John Dowland. Artystki wykonały m.in. radosną pieśń Come again, sweet love oraz melodyjną i emocjonalną Now, O now I needs must part w połączeniu z instrumentalną galiardą o żabce (Frog Galliard). Po utworach o rozterkach serca z dworu Tudorów, przyszedł czas na utwory religijne o tematyce miłosnej. Artystki wykonały psalmy do tekstów biblijnych autorstwa holenderskiego kompozytora i lutnisty francuskiego pochodzenia Nicolasa Valleta. Niewątpliwą zaletą tego koncertu było również to, że przed każdym psalmem Anna Zawisza recytowała również jego polskie tłumaczenie. Do kręgu muzyki sakralnej zaliczyć także należy madrygały religijne Heinricha Schütza, pochodzące ze zbiorów Kleine Gestliche Konzerte. W tych utworach Anna Wiktoria Swoboda mistrzowsko towarzyszyła śpiewaczce na głośniejszej, basowej, a przez co także i większej odmianie lutni – teorbie. Pod koniec programu powróciliśmy do miłości ziemskiej, która była tematem świeckich, pełnych ekspresji utworów Claudia Monteverdiego, Alessandra Grandiego i Girolama Frescobaldiego. Na zakończenie recitalu zabrzmiała zaś taneczna kompozycja zapomnianego dziś kompozytora Giovanniego Felice Sancesa – Usurpator tiranno z piękną opadającą linią basową eksponowaną przez teorbę. Artystkom udało się stworzyć kameralną i niezwykle intymną atmosferę, dzięki której publiczność mogła prawdziwie zasłuchać się, delektując się delikatnymi dźwiękami lutni i teorby oraz pięknem ludzkiego głosu. Zwieńczeniem tego magicznego wieczoru był urokliwy madrygał Se l’aura spira Girolama Frescobaldiego.
Kromer Biecz Festiwal
Od 1 do 5 sierpnia 2018 roku
Biecz