13 sierpnia, po długiej walce z chorobą zmarła Alicja Bienicewicz, aktorka Starego Teatru w Krakowie. Pogrzeb aktorki odbędzie się we wtorek, 21 sierpnia o godz. 12.20 na cmentarzu Rakowickim.
Alicja Bienicewicz – aktorka, absolwentka Wydziału Aktorskiego Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. L. Solskiego w Krakowie /1977/. Począwszy od głośnego w 1978 roku debiutu w roli Iwony w przedstawieniu Iwony księżniczki Burgunda Gombrowicza w reżyserii, również wówczas debiutującego, Krystiana Lupy, związała swe aktorskie losy z zespołem Narodowego Starego Teatru. Kilkadziesiąt ról zagranych na rodzimej scenie, a także gościnnie w innych teatrach, pokazuje jak złożone i wielorakie było jej aktorstwo.
O duszy kruchej jak porcelana, subtelna, pełna zniuansowanego napięcia, refleksyjna, zajmowała najtrudniejszą do zdobycia w teatrze przestrzeń. Największy wpływ na jej aktorską drogę miała współpraca z Krystianem Lupą. W odrębny, metafizyczny świat jego przedstawieni wpisane były kreacje artystki utkane z emocjonalnej prawdy, delikatnych półtonów, maksymalnej koncentracji. Pokaleczona kobiecość Iwony, jej lęki i kompleksy były początkiem zmagań artystki z kobietami neurastenicznie wrażliwymi jak Melanto w Powrocie Odysa i Służąca w Bezimiennym dziele po odważną, wyzwoloną i bezwzględną w swym egocentryzmie Reginę w Marzycielach Musila czy zatopioną w onirycznym śnie Melittę Lampenbogen w Mieście snu Kubina. Całkowite zjednoczenie wizji aktorki i reżysera nastąpiło w roli zamkniętej w kokonie kobiecej uległości Gertrudy Hentjen z Lunatyków I wg H. Brocha (za tę rolę otrzymała Nagrodę im. A. Zelwerowicza dla najlepszej aktorki roku 1995), biernej w swym oddaniu Gertrudy Esch z Lunatyków II. Zaskoczyła ironicznie potraktowanymi postaciami Zofii Pawłowy i Tatiany w inscenizacji Mistrza i Małgorzaty wg M. Bułhakowa.
Praca pod kierunkiem Andrzeja Wajdy były to role bardzo różne gatunkowo: kabaretowej diwy La Francatu w Z biegiem lat, z biegiem dni… wg scen. J. Olczak-Ronikier, rozpaczającej po stracie dzieci, milczącej Eurydyki w Antygonie Sofoklesa i twardej w swej chłopskiej mądrości Czepcowej w Weselu S. Wyspiańskiego. Odnalazła się również w analitycznym świecie przedstawień Jerzego Jarockiego (Sen o bezgrzesznej, Ślub,Sen srebrny Salomei,Faust), wysublimowanej przestrzeni teatralnej Jerzego Grzegorzewskiego – w jednym z poruszających wcieleń Matki w Dziadach – Dwunastu improwizacjach, czy jako Molierowska Arsena w oryginalnej interpretacji Mizantropa w reżyserii Krzysztofa Nazara. Mieszaniną komicznego absurdu i groteski była jej Donna Scabrosa Macabrescu w Gyubalu Wahazarze S. I. Witkiewicza w reżyserii Romany Próchnickiej.
Talent wokalny artystki w szczególny sposób wykorzystała w swoich muzycznych przedstawieniach Marta Stebnicka: w granym z wielkim powodzeniem w Starym Teatrze Romansie z wodewilu W. Krzemińskiego, a także w Porcie wielkim jak świat przedstawieniu opartym na twórczości J. Brela (Teatr Ludowy) i Placu Merkurego (Teatr Stu) na motywach twórczości K. I. Gałczyńskiego, zaś Krzysztof Orzechowski powierzając jej rolę Pani Peachum w Operze żebraczej J. Gay’a (Teatr Ludowy). Bardzo istotnym wydarzeniem w jej aktorskiej biografii ostatnich lat była rola Raniewskiej w łamiącym czechowowskie stereotypy przedstawieniu Wiśniowego sadu w reżyserii Remigiusza Brzyka, przejmująca w swej walce z czasem Winni w Cudownych dniach S. Becketta w reżyserii Marka Kędzierskiego i wpisana w egzystencjalne lęki rola Helen Morris w Trzech stygmatach Palmera Eldritcha w reżyserii Jana Klaty. Entuzjastycznie przyjęto Rachelę w Weselu S. Wyspiańskiego (zagraną gościnnie w kieleckim Teatrze im. S. Żeromskiego), a także dwukrotną interpretację Jokasty w Edypie Sofoklesa i Edypie. Tragedii nowohuckiej wg Sofoklesa w reżyserii Bartosza Szydłowskiego (Teatr Łaźnia Nowa). Zaskoczyła zabawą formalną wcielając się w postać Oficera Gwardii Królewskiej w na wskroś nowoczesnej inscenizacji Molierowskiego Tartuffa w reżyserii Mikołaja Grabowskiego.
Elżbieta Bińczycka, Stary Teatr