24 kwietnia nakładem Wydawnictwa Literackiego do księgarń trafiła pierwsza od kilku lat powieść Jerzego Sosnowskiego Spotkamy się w Honolulu.
Gdy 19 grudnia 1962 roku wracający z Brukseli samolot Vickers Viscount rozbił się w pobliżu Okęcia, dotychczasowy świat trójki młodych warszawskich przyjaciół, Romy, Belli i Stefana, nieodwracalnie się zmienił. Do przeszłości odeszły wspólne wojaże po Polsce, odeszło nonszalanckie, ale niepozbawione zadumy życie. Tamten świat, naznaczony katastrofą, po kilkudziesięciu latach znajduje jednak dalszy ciąg. Roma – niegdyś stewardessa, dziś stylowa starsza kobieta – na korytarzu kliniki poznaje młodszego o prawie trzydzieści lat Piotra. Spotkają się jeszcze nie raz. Ich związek z każdym kolejnym dniem staje się coraz bardziej niepokojący.
Jerzy Sosnowski po latach przerwy ofiarowuje czytelnikom nową opowieść. Spotkamy się w Honolulu to opowiedziana z wyczuciem historia, w której wpadają na siebie dwa światy, zderzają dwa czasy, konfrontują różne głosy. Do współczesności autor zręcznie przemyca tęsknotę za przeszłością: jest tu obyczajowość lat 60., są szaleństwa inteligenckiej warszawki, klimat polskiego wybrzeża tamtych czasów. W misternie skonstruowanym świecie nie brak tego, co dla autora najistotniejsze: mierzenia się z uczuciem, które większość uznaje za zawstydzające. Spotkamy się w Honolulu to historia miłości. Erotycznej i duchowej. To książka zadająca pytania fundamentalne, nad którymi współczesność pochyla się coraz bardziej niechętnie.
Powieść wybrał Stefan, zapewniając, że będą się dobrze bawili. Roma nie ma serca do tej fabuły, więc zamknąwszy oczy, pozwala sobie błądzić myślami, chwilami tylko sprawdzając, jaki przebieg ma ta przydługa rozmowa o kocie z brylantami (tak brzmi tytuł) – na wypadek gdyby przyjaciele chcieli przegadać zawiłości akcji podczas obiadu. Zresztą w głośnym czytaniu nie chodzi tak naprawdę o treść, tylko o bycie razem. Jakby słowa, z pozoru traktujące o detektywach, astronautach czy kim tam jeszcze, zawierały tajemny szyfr, zrozumiały jedynie dla nich. Ich ukryty sens to komunikat, powtarzany niby sygnał radiolatarni: kochamy się, ale bez scen i oczekiwań, jak rodzeństwo; jesteśmy jednością, niepotwierdzoną żadnym podpisem i właśnie dlatego niezniszczalną. Mamy wszystkie prawa dorosłych i żadnych obowiązków.
(fragment książki)
Jerzy Sosnowski Spotkamy się w Honolulu
Premiera: 24 kwietnia 2014 roku
Wydawnictwo Literackie