8 grudnia 2009 roku o godzinie 19.00 w Teatrze na Woli w Warszawie odbędzie się spotkanie z wybitnym aktorem Ignacym Gogolewskim. Spotkanie jest częścią cykli rozmów z Mistrzami. Ignacy Gogolewski związany był z teatrami Polskim, Współczesnym, Dramatycznym i Narodowym w Warszawie. Kierował scenami w Katowicach i Lublinie, a także stołecznymi Rozmaitościami. W 1955 r. zagrał Gustawa-Konrada w pierwszej powojennej inscenizacji Dziadów w reżyserii Aleksandra Bardiniego.
Do jego najważniejszych ról teatralnych należą: Neron w Brytaniku Racine’a, Zygmunt August w Kronikach królewskich Wyspiańskiego, Rodrig w Cydzie Corneille’a, Mazepa, a także zagrane w Teatrze Narodowym, w tym hrabia Szarm w Operetce, za którą w 2000 r. otrzymał Nagrodę im. Aleksandra Zelwerowicza, Laurenty w Na czworakach Tadeusza Różewicza, Eustachy w Ostatnim Tomasza Łubieńskiego, role w Błądzeniu wg Witolda Gombrowicza, Pan B. w Stara kobieta wysiaduje Tadeusza Różewicza a także rola Konrada w Żarze wg Christophera Hamptona. W ostatnim czasie występuje też w Teatrze Polonia w spektaklu Grube ryby w reż. Krystyny Jandy. Wystąpił m.in. w filmach: Samotność we dwoje, Wystrzał, Hrabina Cosel, Chłopi.Rozmowę z Ignacym Gogolewskim poprowadzi Remigiusz Grzela. Spotkanie poprzedzone będzie wybranym przez Ignacego Gogolewskiego archiwalnym spektaklem TV.
8 grudnia 2009 roku, godzina 19.00, Teatr Na Woli im. Tadeusza Łomnickiego, ul. Kasprzaka 22, Warszawa
1 komentarz
Postawa w stanie wojennym
W stanie wojennym Ignacy Gogolewski, wówczas dyrektor teatru w Lublinie, zdecydował się złamać bojkot środowiska i podjął współpracę z telewizją publiczą, przenosząc do Teatru Telewizji przedstawienia, m.in. wyreżyserowany przez siebie “Pierwszy dzień wolności” Leona Kruczkowskiego (1982). Później wielokrotnie bronił swej decyzji, uzasadniając ją wykorzystaniem szansy, jaka pojawiła się przed prowincjonalnym teatrem.
W stanie wojennym występował w filmach Ryszarda Filipskiego i Bohdana Poręby, krytykował też w prasie aktorów bojkotujących reżim. W 1983 r. w wywiadzie dla pisma “Ekran” mówił: “To środowisko to zgrupowanie niebywale wybujałych indywidualności. Może to była obawa przed nieuniknioną stratą pozycji, jaką w latach 60. ten zawód sobie wywalczył”.