6 lutego 2010 roku o godzinie 18.30 na Scenie Kameralnej Opery Krakowskiej odbędzie się pierwsza w tym roku premiera Śpiewam miłosny rym. Śpiewam miłosny rym to widowisko poetycko-muzyczne, nawiązujące do tradycji biesiad, podczas których zgromadzeni w salonie wokół fortepianu odtwarzali utwory modnych twórców, śpiewali pieśni i dyskutowali o sztuce.
Uczestnicy Śpiewam miłosny hymn przypomną najpiękniejsze pieśni chóralne polskich kompozytorów, m.in. Eugeniusza Pankiewicza, Zygmunt Noskowskiego, Mieczysława Karłowicza czy Stanisława Niewiadomskiego. Usłyszeć będzie można także mazurki, polonezy i nokturny Fryderyka Chopina, a jego twórczość odnajdzie poetycki komentarz w sławnym wierszu Fortepian Chopina C. K. Norwida, a także we fragmentach Promethidiona, rozprawy o sztuce, miłości i pracy.
Scenariusz i reżyseria – Włodzimierz Nurkowski;
kierownictwo muzyczne – Marek Kluza;
scenografia i kostiumy – Anna Sekuła;
obsada: Bożena Adamek, Dagmar Bilińska, Błażej Wójcik, Kajetan Wolniewicz, Stefan Szramel, Michał Kutnik, Maurycy Popiel, Stanisław Knapik, Adam Sadzik, Kamila Mędrek-Żurek, Joanna Wodo, Jarosław Dijuk, Jan Migała, Łukasz Zakrzewski, Małgorzata Hyży-Wypart, Maria Mitkowska, Marcin Herman, Rafał Pawłowski;
wykonawcy utworów fortepianowych Fryderyka Chopina: Dobrochna Krówka, Ireneusz Stasiowski;
oraz Chór opery Krakowskiej.
To żenada !!!! Nie poskładane , posklejane z różnych epok , niespójne formalnie , zabójczo przygnębiające ludzi , którzy są generalnie w dzisiejszych czasach przygnębieni!!!
Brak koncepcji sceniczno – muzycznej świadczy o nieuctwie i braku pomysłowości , która powinna być domeną prawdziwych Twórców.Odnosi się wrażenie , że fragmenty chóralne były “na szybko” dobierane do całości narracji , co w sposób niejasny estetycznie rozczłonkowało ogół przekazu.Po kilku zaledwie minutach tego “przedsięwzięcia” obecność chóru stała się zbędna.Pozytywem w tym niejako dość niejednoznacznym “tworze” artystycznym była obecność aktorów ,dzieki którym całość trzyma się “jako tako” , oraz niewątpliwa zasługa samego Chopina w zdumiewającym wręcz wykonaniu Dobrochny Krówki (laureatka III nagrody Konkursu Chopinowskiego).Dość osobliwe – rodem z ” powiatowych klubów miłośników poezji” przedstawia się rola dyrygenta , który bezlitośnie włamując się w wyrażnie spójną akcję sceniczną , łamie odwieczne konwenanse percepcji , czyli odrębności sceny i muzyki.
Osobiście uważam że taki sposób organizowania programu artystycznego jest wynikiem braku twórczej kadry artystycznej , oraz świadectwem obumierania prawdziwej sztuki w tejże instytucji.
Benek.
Oj Benek, nie wybieraj Ty się lepiej na coś czego nigdy nie zrozumiesz. Natomiast, wykonany projekt jest fantastyczny .Winszuję pomysłu i wykonania i życzę mniej Benków wśród publiczności, jeśli to nie sflustrowany obywatel “wtyka”. Ech,te ludzkie kompleksy :(
Po pierwsze nie ” sflustrowany” tylko sfrustrowany (naucz sie pisac kiedy piszesz cos publicznie) , po drugie nie napisales nic konstruktywnego i nie jestes dla mnie autentyczny i wymierny.Doucz sie.
cytuję “wszechogarniająca miłość, która spowija cały kosmos jest we wszystkich relacjach międzyludzkich”.