Ukazał się właśnie wybór krótkich tekstów prozatorskich jednego z najwybitniejszych pisarzy włoskich XX wieku, owianego legendą arystokraty i mizantropa – Tommasa Landolfiego. Morze Karaluchów w przekładzie Anny Wasilewskiej i Haliny Kralowej, zbierające utwory z lat 1937–1978, to pierwsza książka tego autora wydana w Polsce. Tom powstał w bliskiej współpracy z synem autora, Landolfem Landolfim.
Proza Landolfiego, sytuująca się – by przywołać tytuł posłowia Anny Wasilewskiej – „pomiędzy tradycją a nowatorstwem”, wymyka się prostym klasyfikacjom i w znacznej mierze nie daje się przyporządkować do jakiegokolwiek nurtu literackiego. Pisarz zbyt wiele zawdzięcza bogatej tradycji literackiej, by określanie go surrealistą czy symbolistą miało jakikolwiek sens. Autor Dialogu o dwóch głównych systemach, choć związał się w latach 30. z grupą tzw. hermetyków (do której należeli m.in. Montale i Ungaretti), nie angażował się ani w literackie, ani w społeczne, ani w polityczne spory, jakimi żyła cała ówczesna Europa.
Zebrane w Morzu Karaluchów opowiadania dają dość dokładny obraz twórczości Landolfiego. Konwencjonalne sposoby narracji swą genealogią sięgające literatury XIX wieku, przede wszystkim Gogola, Hofmannsthala i Poego, rozbrajane są w tych krótkich prozach od wewnątrz. Pisarz nie szuka dla swoich tekstów nowych środków wyrazu, ale z nieskrywaną satysfakcją i nonszalancją gra fikcyjnością i literackością światów, które tworzy w ramach znanych wszystkim gatunków (takich jak opowiadanie fantastyczne czy powiastka filozoficzna).
Pierwszą regułą gry, jaka toczy się pomiędzy autorem a czytelnikiem, jest zasada, że prędzej czy później należy oczekiwać niespodzianki, i wiadomo, że niespodzianka ta nigdy nie będzie przyjemna ani pocieszająca, lecz w najlepszym razie wywoła efekt, jaki daje pociągnięcie paznokciem po szkle lub głaskanie pod włos, czy też wzbudzi skojarzenia, które jak najprędzej chcielibyśmy usunąć z pamięci – pisał o twórczości Landolfiego Italo Calvino, jeden z najwierniejszych czytelników i propagatorów jego dzieł.
Nie ma jednak w owej grze z czytelnikiem przesadnej kokieterii. To raczej świadomość bezwyjściowości sytuacji i pojawiająca się mimo wszystko chęć ucieczki pcha Landolfiego w stronę literatury. I jeśli uważa ją za „jedyne usprawiedliwienie tego stato di insufficienza (stanu niewystarczalności), jakim jest życie – absurdalne i z góry skazane na przegraną”, jak w posłowiu pisze Anna Wasilewska, to wie, że literatura nie przynosi nigdy ukojenia, nie zmienia świata, co najwyżej zaś – chwilowo go zastępuje.
Tommaso Landolfi urodził się w 1908 roku w Pico w rodzinie o szlacheckich korzeniach. Studiował nauki humanistycznie w Rzymie i we Florencji, gdzie uzyskał dyplom na podstawie pracy o Annie Achmatowej. Debiutował w roku 1930, kilka lat później ukazał się drukiem pierwszy tom jego opowiadań, Dialogo dei massimi sistemi (1937). Współpracował m.in. z gazetami „Il Mondo” czy „Il Corriere della Sera”. Po wielu kryzysach zdrowotnych, powodowanych niespokojnym trybem życia, zmarł 8 lipca 1979 roku w szpitalu w Ronciglione.
Tommaso Landolfi, Morze Karalachów
Premiera: listopad 2016 roku
Biuro Literackie