Kolonia Artystów w Gdańsku zaprasza na wystawę Bezsenność Magdaleny Król. Wydarzenie realizowane jest ze środków własnych (Do It Anyway).
Paradoks maski polega na tym, że za jej pomocą osiąga się efekt wręcz odwrotny do zamierzonego. Zakłada się maskę, by być samemu spokojniejszym i by uspokoić otoczenie, a osiąga się (paradoksalnie) zwiększony niepokój własny i otoczenia – Antoni Kępiński.
Postaci z obrazów Magdaleny Król odmawiają noszenia masek. Ostentacyjnie, a trochę bezczelnie, egzekwują swoje podstawowe i niezbywalne prawo do otwartego wyrażania emocji. Wrzask wykrzywia im twarze, grymas deformuje rysy, a policzki zapalają się czerwienią. Czuć narastające podniecenie, niepokój i lęk. Usytuowani na granicy świadomości nie wiemy, czy to wciąż jawa czy już sen. Dukt pędzla prowadzony jest mocnym i zdecydowanym ruchem, a paleta skonstruowana wokół kontrastowo zestawionych chłodnych błękitów i rozgrzanych czerwieni. Ciężkie do jednoznacznej identyfikacji płciowej twarze, mimo że zarysowane oszczędnie, zdają się wyrywać z lica płótna i niebezpiecznie zbliżać do widza. Zagrożenie ze strony postaci potęguje niepokojąca perspektywa, którą narzuca nam malarka. Wykrzywione grymasem twarze oglądamy bowiem z niewdzięcznej, żabiej perspektywy, która nadaje im jeszcze bardziej groteskowy charakter. Z goła inna atmosfera towarzyszy reszcie płócien – błogi, niemal erotyczny stan maluje się widocznie u pozostałych z postaci. W ich przypadku materia twarzy zaakcentowana jest już gęsto i wyraźnie – dynamicznie i znakowo rozrysowane kontury zastępuje pełnia i „mięsność” ciała. Mocno zaakcentowane i niemal przerysowane – usta, policzki, nosy – stają się swego rodzaju fetyszem, sugerując jednocześnie dwuznaczny stan, w którym znajdują się postaci. Tu również przeważają kontrastowe zestawienia kolorystyczne, choć już mniej jaskrawe i skonstruowane bardziej na zasadzie niuansu. Plama kładziona jest miękko i warstwowo, pociągnięcia pędzla wciąż nie tracą jednak na dynamice.
Intymny charakter relacji, jaka zawiązuje się między widzem i postaciami z obrazów podkreślają formaty płócien, które nie tylko monumentalizują oblicza ich bohaterów (bohaterek?), lecz również sytuują nas wobec nich w pozycji uległości. Każda z tych pół-sennych androgenicznych postaci reprezentuje inny, choć zawsze skrajny stan emocjonalny, w związku z czym z każdego z płócien emanuje fala emocji, z którą musimy się zmierzyć. Konfrontacja z tym wyjątkowo osobistym i intymnym przekazem, śladem autentycznych przeżyć jest dla odbiorcy również szczególnym wyzwaniem. Tutaj każdy ślad pędzla stanowi znak konkretnej emocji, która zapośredniczona w obrazie wciąż emanuje i odsyła do uczucia tęsknoty, nadziei i w końcu, pożądania. Ten specyficzny zapis z sennych obrazów czy – komplementarnie – bezsennych przywidzeń każe nam wejść w wyjątkowo intymną relację z autorką, odnaleźć się w niebezpiecznej rzeczywistości między jawą a snem, zawiesić treść świadomości i oddać się fali podświadomych tęsknot i pragnień.
Magdalena Król – mieszka i maluje w Gdańsku. Jej obrazy skupiają się wokół tematu emocji, ich wpływu na człowieka i możliwości konwersji w wartości malarskie. Ulegający nieustającej transformacji sposób wyrazu pozostaje bliski gestowi streetartowemu – pełen ekspresji i spontaniczny. Wciąż kontynuuje swój cykl malarski pt. bezsenność.
Tekst: Paula Milczarczyk
Magdalena Król. Bezsenność
Wernisaż 14 stycznia 2017 roku, godz. 18.00
Kolonia Artystów w Gdańsku