26 października nakładem Wydawnictwa Literackiego ukaże się książka Ole Thorstensen pt. Zapiski stolarza, czyli jak stary strych przemienił się w piękne mieszkanie.
Zapiski stolarza to książka o budowaniu, remontowaniu i wykańczaniu, ale napisaną z zupełnie nowej perspektywy. W czasach, kiedy z każdej strony ludzie atakowani folderami z designersko umeblowanymi pokojami, pięknymi fotografiami i artystycznymi stylizacjami Wydawnictwo Literackie proponuje prawdziwą opowieść o prawdziwym fachowcu. W dodatku napisaną przez fachowca!
Ole Thorstensen nie jest architektem, projektantem, ani dekoratorem wnętrz. Sporo czasu spędza za biurkiem, przygotowując kosztorysy, ale nie zobaczycie go w garniturze i pod krawatem. Jego żywioł to przede wszystkim ciężka praca w kurzu i brudzie. Kilkanaście godzin na dobę. Ole jest stolarzem i cieślą, jednym z najlepszych w swym fachu. Zbudował wiele domów, zaadaptował jeszcze więcej strychów. Sporządza projekty, wycenia i samodzielnie wykonuje. Lubi swoją pracę, ma do niej niemal filozoficzny stosunek. Przez pryzmat swych narzędzi i obowiązków obserwuje zmieniający się świat, patrzy na ludzi, kumpli, konkurentów… i opowiada. O wartości pracy, o uczciwości, o poszukiwaniu harmonii i odpowiedzi na pytania kim jestem i czego chcę?
Ole Thorstensen, właściciel jednoosobowej firmy budowlanej, od 25 lat podejmuje zlecenia na terenie Oslo.
W książce Zapiski stolarza czytelnik towarzyszy bohaterowi od momentu przyjęcia zlecenia – przerobienia strychu – aż po jego ukończenie po ponad pół roku. Obserwujemy relacje z rodziną, dla której wykonuje pracę, administrację finansami, codzienną ciężką pracę, wieczorne spotkania z przyjaciółmi w ulubionym barze. Ole jest świetnym specjalistą i znawcą branży budowlanej. Ale jest też oczytanym indywidualistą, którego szerokie spojrzenie na wiele spraw nieraz może czytelnika zaskoczyć – bywa że wychodzi z niego prawdziwy psycholog, kulturoznawca, socjolog. Jego życiowa filozofia jest przedstawiona w niewymuszony sposób, organicznie spleciona z codziennością i pracą. A codzienność jest naznaczona strugami potu, brudem i wysiłkiem, który daje prawdziwą satysfakcję – kontaktu z materią i możliwości kształtowania jej własnymi rękami.
Ole Thorstensen Zapiski stolarza, czyli jak stary strych przemienił się w piękne mieszkanie
Premiera: 26 października
Wydawnictwo Literackie
1 komentarz
„Zapiski stolarza” czyta się niczym świetną powieść, nawet jeśli nie ma się zapędów majsterkowicza. Autor opowiada nie tylko o swojej pracy, ale i o codziennym życiu, a to temat, który może zainteresować każdego.
Ole Thorstensen to norweski cieśla i stolarz, ale przede wszystkim wielki profesjonalista i pasjonat. O tym, z czego żyje, mówi z tak ogromnym zaangażowaniem, że trudno go nie podziwiać.
Od razu polubiłam go za rzetelny stosunek do pracy i za otwartość. I głęboko westchnęłam, że nie jest moim sąsiadem albo przynajmniej znajomym, gdyż chętnie zleciłabym mu kilka prac. O tym, jak wyglądają moje doświadczenia z rodzimymi specjalistami od remontów, sama mogłabym napisać książkę, ale byłby to horror, a nie ciepła i pełna humoru opowieść. A takie właśnie są”Zapiski stolarza”.
Thorstensen opowiada z pasją o tym, jak zaadaptował duży strych na mieszkanie. Opisuje poszczególne etapy pracy i przygotowania do niej z dbałością o szczegóły, ale i w sposób przystępny dla laika. Czytelnik nie jest zatem katowany specjalistycznym słownictwem i groźnie brzmiącymi terminami. Między innymi dlatego książkę czyta się lekko, szybko i przyjemnie.
„Zapiski stolarza” można potraktować jako zachętę do złapania za młotek, piłę i dłuto, i samodzielnego zmajstrowania czegoś dla siebie i dla rodziny.
Można też śledzić poszczególne etapy pracy autora i wraz z nim oraz jego klientami patrzeć, jak z zapuszczonego miejsca powstaje funkcjonalna, przytulna, doskonale zaplanowana przestrzeń, która wkrótce przerodzi się w mieszkanie.
Dla mnie lektura „Zapisków stolarza” była także podróżą w głąb serca i duszy autora. Bardzo cenię ludzi rzetelnych, profesjonalnych i słownych. A taki obraz tytułowego bohatera wyłania się z tej opowieści.
Ole nie ukrywa, że jego praca to sposób na życie, że kocha ją, ale i kieruje się racjonalizmem podczas przyjmowania zleceń, by najzwyczajniej w świecie zarobić dobrze na siebie i swoją rodzinę.
Bez krygowania się pisze o trudnościach podczas przetargów oraz o konkurencji, wśród której jest i polski akcent
Jeśli przy okazji ciężkiej pracy Ole odczuwa satysfakcję, dobrze się bawi, może realizować swoje zamierzenia, to ma prawo być szczęśliwy, spełniony i dumny. I taki właśnie stosunek do życia bardzo mi się w tym człowieku spodobał.
Thorstensen sporo miejsca poświęca codziennym radościom, różnym drobiazgom, które sprawiają, że potrafimy oderwać się od kieratu i docenić to, co mamy.
To również cenne spostrzeżenie – niby nic odkrywczego, ale warto sobie o tym przypominać każdego dnia, by nie popadać w rutynę i znudzenie.
Całość napisana jest lekko, prostym, ale ujmującym stylem. Nieraz bywa zabawnie, gdyż autor ma poczucie humoru, potrafi jednak też być groźny, gdy się wkurzy, na przykład na niesłownych podwykonawców.
Dużo się tu dzieje także za sprawą dynamicznych dialogów. I nie może być inaczej, bo gdzie drwa rąbią, tam… słowa lecą:).
Polecam „Zapiski stolarza” z czystym sumieniem!
BEATA IGIELSKA