Trzeci dzień Kromer Biecz Festival rozpoczął recital wybitnego holenderskiego organisty i klawesynisty Léona Berbena, który wystąpił w barokowym kościele oo. Franciszkanów. W programie znalazły się przede wszystkim kompozycje na instrumenty klawiszowe autorstwa Jana Pieterszoona Sweelincka, wybitnego niderlandzkiego kompozytora i sławnego organisty przełomu XVI i XVII wieku, nazywanego „Orfeuszem Amsterdamu”. To właśnie on był pedagogiem wielu muzyków niemieckich, stając się duchowym patronem północnoniemieckiej szkoły organowej.
Léon Berben postanowił zaprezentować jak utwory Mistrza z Amsterdamu promieniowały na całą Europę, docierając także, dzięki jego uczniom do dawnego Gdańska, gdzie działał i tworzył Paul Siefert. Zajmując miejscy przy pozytywie wykonał m.in. Mein junges Leben hat ein Endt, Toccatę primi toni i Capriccio Sweelincka, a także anonimową fantazję ze zbiorów gdańskiej Tabulatury organowej i anonimowe Stabat Mater, będące intawolacją utworu Josquina Desprez. Piękne brzmienia klawesynu publiczność mogła podziwiać przede wszystkim w anonimowych fantazjach z gdańskiej Tabulatury, które dają wykonawcy wiele twórczej swobody i wolności. Wśród tych anonimowych utworów znalazła się kompozycja Ardant amour, będąca intawolacją chanson Orlanda di Lasso. Artysta wykonał również Fantasię ex E la mi autorstwa Paula Sieferta. Na zakończenie powróciła muzyka „Orfeusza Amsterdamu”, ale tym razem w klawesynowej odsłonie. Interesująco zabrzmiały pawana skomponowana na śmierć Johna Dowlanda (Paduana Lachrymae) i Fantasia Crommatica. Ciekawostką był również utwór Soll es sein / Poolse almande Sweelincka z polskim akcentem, bo będący tańcem polskim z przełomu XVI i XVII wieku. Tak oto Amsterdam połączył się z Polską za sprawą festiwalowej muzyki.
Gwiazdą drugiego koncertu w kolegiacie pw. Bożego Ciała był czołowy zespół specjalizujący się w wykonawstwie muzyki od XII do XVI wieku – słynny belgijski Huelgas Ensemble, prowadzony od ponad czterdziestu lat przez charyzmatycznego Flamandczyka Paula van Nevela. To już druga wizyta tej znakomitej formacji na bieckim festiwalu, muzycy mieli okazję występować tu już podczas pierwszej edycji w 2015 roku. Tym razem Huelgas Ensemble zaprezentowali prawdziwe perły muzyki renesansu, dodając do swojego programu utwory polskie z XV i XV stulecia. Dzięki temu ukłonowi w mistrzowskim wykonaniu publiczność mogła usłyszeć m.in. pieśń Chwała Tobie Gospodzinie z połowy XV wieku czy będący pochwałą Krakowa trzygłosowy hymn Cracovia civitas. Perełką okazała się jednak renesansowa pieśń Krzysztofa Klabona Słuchajcie mię wszytkie kraje, zaśpiewana kolejno na dwa, trzy i cztery głosy. Doskonale zabrzmiały dwie części pełnej blasku Missa Ut-re-mi-fa-sol-la Giovanniego Pierluigiego da Palestriny – Sanctus i Agnus Dei. Sześciogłosowa msza oparta jest na temacie złożonym z heksachordu (sześciu dźwięków skali) mistrzowsko opracowanym przez Palestrinę. Pięknie wypadły również świeckie chanson Nicolasa Gomberta, zwłaszcza ośmiogłosowa Je prens congié, złożona z trzech kontrafaktur Josquina Desprez, a także mocno schromatyzowana lecz niezwykle kunsztownie wykonana chanson Povre coeur Claude’a Le Jeune’a. Ukoronowaniem koncertu były pięciogłosowe Lamentacje Jeremiasza Orlanda di Lasso. To jak zabrzmiał Huelgas Ensmeble przeszło najśmielsze oczekiwania nawet najbardziej wytrawnych i wymagających melomanów. Śmiało można powiedzieć, że kiedy śpiewacy kierowani przez Paula van Nevela śpiewali, publiczność mogła doświadczyć czegoś niezwykłego. W takich chwilach można zrozumieć co to znaczy, kiedy „otwiera się niebo”.
Na zakończenie dnia, ponownie w kościele oo. Franciszkanów, intymną atmosferę podczas swojego recitalu stworzył jeden z najwybitniejszych wiolonczelistów barokowych na świecie – Bruno Cocset. W wypełnionym po brzegi franciszkańskim kościele zabrzmiały trzy pierwsze Suity na wiolonczelę solo Johanna Sebastiana Bacha. Już od pierwszych dźwięków artyście udało się zahipnotyzować słuchaczy swą niezwykłą grą, wprowadzając w nastrój głębokiej zadumy i kontemplacji. Cocset zagrał każdą z suit na innej wiolonczeli, a miał ich ze sobą aż pięć. Szczególnie wyjątkowo wypadła znana Sarabanda z Suity nr 1 G-dur BWV 1007. Artysta zaprezentował się nie tylko jako genialny instrumentalista, ale wręcz jako poeta, który za pomocą Bachowskich dźwięków rozmawia ze słuchaczami, czarując, wzruszając, a przede wszystkim skłaniając do zastanowienia nad istotą człowieczeństwa. Wiolonczela Cocseta mówiła ludzkim głosem, dotykając spraw metafizycznych. Po takim koncercie brakuje wręcz słów, by wyrazić to, co było udziałem publiczności. Tuż przed północą, długo oklaskiwany artysta zaszczycił słuchaczy jeszcze dwoma bisami, prezentując piękne utwory Evarista Felice Dall’Abaco oraz jego syna – Giuseppe Dall’Abaco. Na szczęście to nie ostatnie spotkanie z Mistrzem, ponieważ już dziś, w sobotnią noc Bruno Cocset wykona trzy pozostałe Bachowskie Suity.
Kromer Biecz Festiwal
Od 1 do 5 sierpnia 2018 roku
Biecz