Biennale Sztuki Młodych Rybie Oko jest już piątą edycją projektu realizowanego od 2001 roku przez Bałtycką Galerię Sztuki Współczesnej w Słupsku. Założeniem festiwalu jest promocja młodych, poszukujących artystów, którym niczego nie chcemy ułatwić, a jedynie dać możliwość konfrontacji z innymi artystami, krytykami sztuki oraz szeroką publicznością.
28.05: otwarte prezentacje uczestników Biennale
29.05: 17:00 – wernisaż w Galerii Kameralnej, Słupsk, Partyzantów 31a – ogłoszenie listy laureatów i wręczenie nagród;
18:00 – wernisaż w Baszcie Czarownic, Słupsk, F.Nullo 8; 19:30 – wernisaż w Bałtyckiej Galerii Sztuki, Ustka, Zaruskiego 1a – oraz panel dyskusyjny z udziałem krytyków sztuki, redaktorów naczelnych pism artystycznych w Polsce i uczestników biennale.
Wystawę będzie można oglądać do końca lipca.
Od co najmniej dekady możemy obserwować w polskiej sztuce proces rozszczepiania się obowiązującego jeszcze w latach 90. jej krytycznego paradygmatu. W rezultacie każda ekspozycja uzurpująca sobie dziś prawo do pokazu panoramicznego staje się – siłą rzeczy – polifonią głosów oraz obrazów. Krytycyzm i krytyczność, skandale i przewartościowania nie stanowią już wiodącej strategii ani też niekoniecznie są motorem generującym nowe zjawiska w sztuce.
Widać to szczególnie wyraźnie w dokonaniach i prezentacjach młodych artystów, którzy z jednej strony akceptują bądź dekonstruują niegdysiejsze estetyczne normatywy, choć jednocześnie nie należy do rzadkości opowiadanie się za światem wartości o zdecydowanie etycznej proweniencji. Dlatego nie może dziwić, że dla zaistniałej różnorodności wystaw, realizacji, nurtów czy indywidualnych postaw nie ma dziś wspólnej platformy. W sztuce najnowszej Istnieją całe enklawy działań i aktywności, które nie są zdeterminowane li tylko potrzebą niesienia i sankcjonowania sensu. Kontemplacja albo niezapośredniczona niczym afirmacja urody świata nie muszą się przecież uzasadniać podobną motywacją. Niekiedy spoczywamy w nich albo zachwycamy się nimi, nie uruchamiając ani języka, ani tym bardziej jego mitotwórczych narzędzi (Wiktor Dyndo, Agnieszka Górecka-Szleper). Aby doświadczać rzeczywistości (a zatem także sztuki) nie jest nam niezbędny Kartezjusz, bo – najzwyczajniej – widzimy, zaś widząc nie musimy wiedzieć, że jesteśmy, ponieważ samymi zmysłami czujemy, że jesteśmy. Oczywiście – same pierwsze wrażenia i ogląd nie zmieniają faktu, że staramy się wesprzeć to, co widzimy architekturą i strukturą sensu.
Tak dzieje się również w przypadku sztuki. Jakkolwiek może ona oddziaływać samą sferą "wyglądu" (a niegdyś także proporcjami albo decorum), poza doznaniami czysto sensualnymi, artyści wypracowują sensy, które powstają w oparciu o pojęciową siatkę języka wizualnego (Marek Ejsmond-Ślusarczyk, Agnieszka Łakoma). Jest to droga "znaczenia", którą musiała kiedyś pokonać także malewiczowska ikona. Proces wiedzie od afirmacji, przez mitologizację, a kończy się na powtarzalności i tautologii (Magda Hueckel, Karolina Szymanowska, Diana Diczew i Paweł Szeibel). Roman Lewandowski