W dniach od 26 listopada do 17 grudnia 2010 roku w Galerii Entropia we Wrocławiu będzie można oglądać multimedialną wystawę Anny Kutery Papierowa miłość, czyli dzień po… Otwarcie wystawy 26 listopada 2010 roku o godz 18.00
Złudzenie trwałości rzeczy daje nam przekonanie o istnieniu wieczności, składa obietnicę bezpieczeństwa i życia po życiu. Lęk przed zniszczeniem, śmiercią każą tworzyć coraz to nowe lekarstwa, protezy, zagłuszacze, a wszystkie one odciągają od pełnej egzystencji, dają namiastkę rzeczywistości, rozmywają kontury tu i teraz. Zdaje się, że błędne koło, w które wpadły już poprzednie pokolenia, w początkach XXI wieku kręci się coraz szybciej, napędzane ludzką wyobraźnią, nieograniczoną dzięki zdobyczom techniki i mediom.
Wymarzone życie, lepsze, wartościowsze staje się udziałem szarego człowieka, który siada przed ekranem komputera czy telewizora lub bierze do ręki gazetę. Życie na ekranie przyćmiewa nasze codzienne doświadczenia i odbiera im urok: rzeczy realnie przeżywane wydają się nierealne i zachowują swój nierealny status, dopóki same nie przyjmą formy telewizyjnych obrazów. Niedościgniony świat zatrzymany w obrazie, na zdjęciu, przez co bardziej wiarygodny, trwały, jak przekonuje Zygmunt Bauman, uwodzi widza, daje mu ukojenie i pozwala na chwilę zatrzymać czas.
Anna Kutera w swoim najnowszym projekcie multimedialnym Papierowa miłość, czyli dzień po… obnaża rozliczne słabości człowieka doby konsumpcjonizmu, bawi się fetyszami nałogowego widza. Pretekstem do tej zabawy, a zarazem jej przedmiotem staje się gazeta. Artystka – i tym razem przewrotnie – znajduje inspirację w czymś tak zwyczajnym, jak wycinek prasowy, fragment zdjęcia z kolorowego czasopisma, i stawia filozoficzne pytania o czas, piękno, tożsamość…
Kutera wykorzystuje tę dwuznaczność w cyklu fotografii Post I, Post II i Post III. Odzyskuje fotografie kobiet (Post I) oraz samochodów (Post II), a także wykonuje kolekcję ręcznie czerpanego papieru (Post III) z wyrzuconych, zniszczonych czasopism. Swoisty recykling jest, moim zdaniem, nie tylko zabiegiem artystycznym, ale przede wszystkim zabiegiem magicznym. Swoiste zaklinanie rzeczywistości służy wydobywaniu ze szczelin egzystencji tego, co dla jednych jest tak oczywiste, że przestało być zauważane, a dla drugich nadal stanowi przedmiot pożądania, atrybut wolności, kojarzy się ze spełnieniem ambicji.
Władza, informacja, seks, przyjemność – cały zbiór fetyszy obecnych w fotografiach całego cyklu – w filmie pt.: Post(2010) Kutera przekłada na język metafor jedzenia, używania. Oto trzy piękne kobiety spotykają się przy stole, w restauracji, i rywalizują ze sobą w delektowaniu się kartkami z czasopism. Widz, patrząc na wykrzywione grymasem twarze przeżuwających papierowe kulki kobiet, wnikliwie przygląda się rytuałowi, ale również symbolicznie uczestniczy w procesie wchłaniania oraz bycia wchłanianym przez masmedia.
Tytułowa Papierowa miłość ma wiele znaczeń: odnosi się do potęgi mediów i konsumpcjonizmu, ale stawiane przez Kuterę tezy mają szerszy zasięg, można nimi opisać jeszcze inne zjawiska. Autorka Papierowej miłości… wciąga odbiorcę w grę, ironizuje, drwi sobie z przyzwyczajeń, nawyków w odbiorze sztuki, jednocześnie dystansuje się do samej siebie jako artystki. Zapis performanceu Post jest tego najlepszym dowodem: zakończenie działania niejednego zaskoczy. (Gabriela Dragun)
Anna Kutera (absolwentka wrocławskiej PWSSP, dziś ASP – 1977) zajmuje się sztuką multimedialną. Wśród dziedzin jej artystycznej aktywności znajdują się film, wideo, fotografia, malarstwo, instalacja i sztuka performance. Od 1975 r. współorganizowała razem z Janem Świdzińskim międzynarodowy ruch sztuki kontekstualnej, zogniskowanej na badanie kontekstu realizacji artystycznych, która rozszerzała pojęcia i schematy dominującego wówczas konceptualizmu. Prace artystki prezentowane były na ponad 40 wystawach indywidualnych i licznych wystawach zbiorowych w kraju i za granicą.
Od 26 listopada do 17 grudnia 2010 roku
otwarcie godz 18.00 26 listopada 2010 roku
Galeria Entropia we Wrocławiu ul.Rzeźnicza 4
Wystawa Anny Kutery Papierowa miłość, czyli dzień po…