Nie ma we Wrocławiu bardziej charakterystycznych powojennych gmachów niż kompleks mieszkaniowo-usługowy przy pl. Grunwaldzkim. Zaprojektowany przez Jadwigę Grabowską-Hawrylak pod koniec lat sześćdziesiątych zespół uznawany jest za jeden z najlepszych, najbardziej wyrazistych i zarazem najbardziej kontrowersyjnych dzieł architektury w powojennej Polsce. Gdy powstawał, był przejawem niezgody na powtarzalność – miał stanowić radykalny wyłom w masie tysięcy budynków mieszkalnych podobnych do siebie jak dwie krople wody.
Choć zasłynęła przede wszystkim projektem wrocławskiego „Manhattanu”, w dorobku Grabowskiej-Hawrylak dzieł wyjątkowych jest znacznie więcej: projektowane w latach pięćdziesiątych szkoły, w tym jedna o niemal całkowicie przeszklonych elewacjach, wielkie osiedle wznoszone wśród ruin – kolaż radykalnej, nowoczesnej urbanistyki z resztkami przedwojennego miasta, śródmiejski „mezonetowiec” – wielki dom z dwupoziomowymi mieszkaniami, futurystyczna szkoła muzyczna, „barokowe” kamienice – każde z nich skrywa fragment fascynującej opowieści o architekturze, polityce i jednym z najdziwniejszych miast powojennej Polski.
Gdy zaczęłam realizować budynki przy pl. Grunwaldzkim, na wprost Politechniki – wiedziałam, że podstawa jest nie do obalenia: trzeba dzisiaj znaleźć jakieś wyjście, aby prefabrykowane elementy mogły stworzyć formę niebanalną, niestandardową. Skoro nie stać nas jeszcze na to, byśmy mogli modelować indywidualnie każdy budynek mieszkalny – spróbujmy układać kompozycje „rzeźbiarskie” z gotowych, seryjnie powielanych elementów. Beton może być doskonałym tworzywem rzeźbiarskim – pisała w 1974 roku Jadwiga Grabowska-Hawrylak.
Jej działalność była ściśle związana z Wrocławiem – tu jako pierwsza kobieta po wojnie otrzymała dyplom architekta. Jako młoda projektantka pracowała przy odbudowie wrocławskich zabytków, projektowała pierwsze wrocławskie osiedla, nowoczesne szkoły i nowatorskie budynki mieszkalne, by w kolejnych latach opracowywać obiekty znacznie bardziej złożone: wielkie centra handlowo-usługowe, ośrodki wypoczynkowe, zespoły mieszkaniowe czy wreszcie świątynie.
Choć jej dzieła reprezentują różne stylistyki, to wszystkie one są pierwszorzędnymi świadectwami nadzwyczajnego talentu i wrażliwości autorki. Wspólnie składają się na portret twórczej i niezwykle konsekwentnej projektantki, która w rzeczywistości nie zawsze sprzyjającej architektonicznym indywidualnościom realizowała wizje wychodzące daleko poza utarte schematy.