2 listopada 2011 roku do księgarń trafi nowa powieść Umberto Eco Cmentarz w Pradze, wydana przez Noir sur Blanc.
Czy nasze przekonania, nasza wiedza o świecie i wydarzeniach, obserwacje, które uważamy za własne, są takimi w rzeczywistości? Czy też może się okazać, że są rezultatem nadzwyczaj zręcznej manipulacji prawdziwymi i fałszywymi informacjami?
Umberto Eco podczas jednej ze swych konferencji prasowych powiedział kiedyś, że bardziej niż w teorię wierzy w spiskową praktykę dziejów. Była to wypowiedź żartobliwa, ale czy do końca? Ważnym tematem Cmentarza w Pradze są Protokoły Mędrców Syjonu, jest to literacka wizja ich powstania.
Czytelnik dowiaduje się także niesłychanych rzeczy o przedziwnych stowarzyszeniach, masonach, jezuitach, karbonariuszach, o słynnych nawróceniach, które zwiodły nawet świętą Teresę z Lisieux, o starożytnym mieście na dnie Jeziora Genewskiego, które badał pewien polski archeolog. A już z pewnością nie da się zapomnieć epizodu z doktorem Freudem, rozprawiającym o psychiatrii w znanej paryskiej restauracji. Restauracje bowiem, kawiarnie, smakowite potrawy, opisy dań, deserów, skrupulatnie układanych menu są tu bardzo ważne.
A przy tym wszystkim postacie występujące w Cmentarzu w Pradze są autentyczne. Jedynym wyjątkiem jest główny bohater, którego wszakże liczne wyczyny mają wielu naprawdę istniejących sprawców. Podobni do nich stale krążą wśród nas.
Herkules
Z dziennika, 30 i 31 marca oraz 1 kwietnia 1897
(…)
Natychmiast po powrocie do Turynu Simonini przekazał swój raport kawalerowi Bianco. Następnego dnia został powiadomiony, że wieczorem kareta zawiezie go znowu w miejsce, gdzie za pierwszym razem czekali na niego Bianco, Riccardi i Negri di Saint Front. Byli tam również i teraz.
– Mecenasie Simonini – zaczął Bianco – nie wiem, czy łącząca nas już zażyłość upoważnia mnie do całkiem swobodnego wyrażania moich myśli, lecz muszę panu powiedzieć, że jest pan głupcem.
– Panie, pan się ośmiela…
– Ośmiela się, ośmiela – włączył się Riccardi – i mówi także w naszym imieniu. Ja dodam: jest pan głupcem, i to niebezpiecznym do tego stopnia, że nie wiadomo, czy z poglądami, które zrodziły się w pańskiej głowie, w ogóle powinien pan poruszać się po Turynie.
– Przepraszam, mogłem w czymś się pomylić, ale nie rozumiem. ..
– Pomylił się pan, pomylił, i to we wszystkim. Czy zdaje pan sobie sprawę, że za kilka dni… wiedzą już o tym wszystkie kumoszki… generał Cialdini wkroczy na czele naszych wojsk na teren Państwa Kościelnego? Nasza armia prawdopodobnie za miesiąc stanie u bram Neapolu. Przedtem zdążymy przeprowadzić plebiscyt ludowy, w którego wyniku całe terytorium Królestwa Obojga Sycylii stanie się częścią Królestwa Włoch. Jeśli Garibaldi jest dżentelmenem i realistą, o czym jesteśmy przekonani, zdoła narzucić swoje zdanie także temu zapaleńcowi Mazziniemu, chcąc nie chcąc pogodzi się z sytuacją i jak przystało na wspaniałego patriotę, przekaże zdobyte ziemie królowi. Wtedy będziemy musieli zdemobilizować armię Garibaldiego, liczącą już prawie sześćdziesiąt tysięcy ludzi, których lepiej nie zostawiać samopas; ochotników przyjmiemy do naszego wojska piemonckiego, resztę odeślemy z odprawą do domów. Sami dzielni chłopcy, sami bohaterowie. A pan chciałby, żebyśmy udostępnili pański nieszczęsny raport prasie i opinii publicznej, oświadczając tym samym, że ci garybaldczycy – wkrótce nasi żołnierze i oficerowie – to zgraja łotrów, która ograbiła Sycylię? Że Garibaldi nie jest nieskazitelnym bohaterem, zasługującym na wdzięczność całych Włoch, lecz awanturnikiem, który wygrał z nieprawdziwym wrogiem, ponieważ go przekupił? I że do ostatniej chwili spiskował z Mazzinim, by zrobić z Włoch republikę? Że Nino Bixio krążył po wyspie, rozstrzeliwując liberałów, masakrując pasterzy i wieśniaków? Pan całkiem zwariował!
– Ale przecież panowie zlecili mi…
– Nie zleciliśmy panu zniesławiać Garibaldiego i dzielnych Włochów, którzy wraz z nim walczyli, zleciliśmy znaleźć dokumenty dowodzące, że otoczenie generała źle administruje zajętymi obszarami. Miało to uzasadnić interwencję Pie¬montu…
– Ale panowie wiedzą doskonale, że La Farina…
– La Farina pisał do hrabiego Cavoura prywatnie. Publicznie nigdy się tą korespondencją nie chwalił. Ponadto La Farina to La Farina, osoba żywiąca szczególną urazę do Crispiego. A co mają oznaczać te brednie o złocie angielskich masonów?
– Wszyscy o tym mówią.
– Wszyscy? My nie. No i kim właściwie są ci masoni? Pan jest masonem?
– Ja nie, ale…
– Proszę więc nie zajmować się sprawami, które pana nie dotyczą. Masonów zostawmy w spokoju.
Simonini nie zrozumiał najwidoczniej, że w rządzie piemonckim masonami byli wszyscy (może oprócz Cavoura), a przecież wyrósł wśród jezuitów i powinien był się domyślić. Tymcza-sem Riccardi przeszedł już do Żydów, pytając Simoniniego, co zaciemniło mu umysł tak bardzo, że umieścił ich w swoim raporcie.
Simonini wyjąkał:
– Żydzi są przecież wszędzie i nie sądzi pan…
– Mniejsza o to, co sądzimy, a czego nie sądzimy – przerwał mu Saint Front. – W zjednoczonych Włoszech będziemy potrzebowali wsparcia także ze strony gmin żydowskich. Ponadto nie należy oznajmiać dobrym włoskim katolikom, że wśród kryształowych ochotników Garibaldiego byli również Żydzi. Krótko mówiąc, popełnił pan tyle gaf, że powinno się pana osadzić na kilka dziesięcioleci w jednej z naszych komfortowych twierdz w Alpach, żeby pooddychał pan tam sobie świeżym powietrzem. Niestety, jest pan nam jeszcze potrzebny. Został tam ten kapitan czy pułkownik Nievo ze wszystkimi swoimi rejestrami, a my nie wiemy po pierwsze, czy prowadził je i prowadzi właściwie, a po drugie, czy z politycznego punktu widzenia opublikowanie jego rachunków byłoby wskazane. Pan nas informuje, że Nievo zamierza nam je wręczyć, z czego bylibyśmy zadowoleni, ale zanim do nas dotrze, może udostępnić je innym, z czego zadowoleni już byśmy nie byli. Dlatego wróci pan teraz na Sycylię, nadal jako wysłannik deputowanego Boggio mający opisywać nowe, cudowne wydarzenia, przyklei się pan do Nieva jak pijawka i zatroszczy o to, aby owe rejestry zniknęły, rozpłynęły się w powietrzu, poszły z dymem, tak że nikt już o nich nie usłyszy. Jak pan tego dopnie, pańska sprawa. Jest pan upoważniony do użycia wszelkich środków… oczywiście dopuszczonych prawem… innego pełnomocnictwa pan od nas nie dostanie. Kawaler Bianco zadba, aby mógł pan podjąć niezbędną sumę w Banku Sycylijskim.
Umberto Eco, Cmentarz w Pradze
Tytuł oryginału: Il cimitero di Praga
Język oryginału: włoski
Przekład: Krzysztof Żaboklicki
Noir sur Blanc