Od 7 grudnia 2011 r. do 20 stycznia 2012 r. w Galerii 2piR w Wyższej Szkole Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa w Poznaniu potrwa wystawa fotografii Agnieszki Rayss pod tytułem American Dream – w ramach serii Łowcy obrazów.
Od Węgier po Ukrainę, wszędzie, gdzie Agnieszka Rayss realizowała zdjęcia.
W większości – mówi – to były miłe dziewczyny, które chciały ładnie wyglądać. Trafiłam na nastolatki, z którymi trudno było wytrzymać, ale naprawdę niewiele razy.
Czyli zwyczajne dziewczyny w zwyczajnie skomercjalizowanym społeczeństwie. Rozdrobnione, rozdzielone na części – zwłaszcza te ponętne części ciała, półnagie nawet, jeśli ubrane, wypatrujące uznania albo sukcesu za światłami marnych ramp, w śmiesznych korytarzach, ciasnych mieszkaniach… Nauka jest najważniejsza – powtarzały fotografce, ale widziała ona i jej obiektyw, że zaistnienie na wybiegu było dla nich strasznie ważne.
Poddane od dzieciństwa presji mody, reklam i lśniących okładek, rzadziej przejawiają dystans, z jakim do tego mamiącego świata podchodziło pokolenie dziewcząt, wchodzących w dorosłość, gdy kapitalizm w całym byłym Bloku Wschodnim dopiero raczkował. Wtedy chodziło raczej o to, żeby spróbować na tym trochę dorobić i zdobyć parę fajnych swoich zdjęć, tak przy okazji. Żeby sprawdzić się w innej roli niż w tej, do której się człowiek przygotowywał. (Piszę z autopsji, jestem z tego pokolenia.)
Na zdjęciach Agnieszki Rayss widać dziewczyny i dziewczynki przede wszystkim szukające aprobaty swego wyglądu. One nie przygotowują się do żadnej innej roli. Mają gotowe odpowiedzi na użytek publiczny – jak o tym, że nauka jest najważniejsza. Gdzieś prywatnie potrafią fotografce powiedzieć: eliminacje, wysłuchiwanie tych wszystkich ocen jest okropne. Lecz wkładają całą cierpliwość, by temu sprostać.
Rayss lubi sfotografowane dziewczyny, nie robi im obiektywem krzywdy. Pozostając z boku, zauważa lojalnie: mój świat nie różni się wiele od ich świata. Biorę udział w niezliczonej ilości konkursów. Dodaje jednak: czasem zastanawiam się, po co?.
Jej bohaterki nie pytają.
Już kilka lat temu Benjamin Barber, socjolog amerykański, pisał o etosie infantylizmu, który kształtuje zachowanie naszego radykalnie konsumenckiego społeczeństwa z równie wielką siłą, jak etyka protestancka (aprobata dla pomnażania majątku przez pracowitość i oszczędność), kształtowała kulturę społeczeństwa kapitalistycznego w jego wczesnej, produkcyjnej fazie.
Rayss zamierzała zdokumentować masowe zjawisko ulegania amerykańskiemu marzeniu o pięknie, sławie i pieniądzach w czasach rozpędzającego się kapitalizmu i w kontraście do szarzyzny minionego socjalizmu.
Udało jej się coś więcej. Po pierwsze – pokazała, jak doskonale to amerykańskie marzenie globalizuje dziewczęta w byłym Bloku Wschodnim i jak niewidoczne stają się różnice narodowościowe podczas wysiłków, by to marzenie zrealizować. Po drugie – uwodząc formą i tematem Rayss przedstawiła niepokojąco bliźniaczy w stosunku do zachodnio-europejskiego fenomen postaw społecznych młodych generacji. Wyglądać – oto jest wyzwanie. Co dalej? Mieć, żeby wyglądać, to chyba jasne.
Agnieszka Rayss pokazuje, jak łatwo w całej naszej postsocjalistycznej przestrzeni i epoce szerzy się skrajnie infantylna postawa społeczna, która według wielu komentatorów doprowadziła do sierpniowych zamieszek w Londynie.
-Monika Piotrowska, kurator wystawy
American Dream
Agnieszka Rayss
7 grudnia 2011 r. – 20 stycznia 2012 r.
Galeria 2PiR w Wyższej Szkole Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa
ul. gen. T. Kutrzeby 10
Poznań