W kwietniu nakładem Oficyny Literackiej Noir sur Blanc ukazała się powieść biograficzna Dżuma i cholera Patricka Deville’a.
31 maja 1940 roku. Z paryskiego lotniska startuje ostatni samolot Air France, pełen bogatych uchodźców. Przygląda im się, z lekką pogardą, pewien pan z siwą bródką. On jeden nigdzie nie ucieka. Bilet na ten lot zarezerwował już kilka miesięcy wcześniej. Wraca do Wietnamu, który od dawna jest jego prawdziwym domem.
Ten starszy pan to bakteriolog Aleksander Yersin, uczeń Ludwika Pasteura. Urodził się w 1863 roku w kantonie Vaud w Szwajcarii, po śmierci ojca. Dorastał w Morges u boku matki ewangeliczki, która prowadziła pensjonat dla dobrze ułożonych panien (koczkodanów, jak je nazywał). Żeby się uwolnić od tych malarskich i literackich głupot i poświęcić zgłębianiu wiedzy, wyjechał na studia do Marburga. Potem trafił do Instytutu Pasteura, gdzie między innymi prowadził badania nad toksyną błonicy. Marzyło mu się jednak coś więcej niż tylko praca naukowa. Wzorem był dla niego Livingstone, lekarz i odkrywca, zaginiony w Afryce, a później odnaleziony przez Stanleya. Taką Afryką Yersina staną się Indochiny, gdzie urządzi sobie coś na kształt małego królestwa, a w 1895 roku, podczas epidemii w Hongkongu, pierwszy wyizoluje bakterię dżumy i zbada jej właściwości. Wkrótce stworzy przeciw niej szczepionkę, którą zacznie wytwarzać na dużą skalę. Ale na bakteriologii jego zainteresowania się nie skończą…
Dżuma i cholera całkowicie odbiega od kanonów tradycyjnej powieści biograficznej. Autor nie dba o chronologię. Epizody z długiego, barwnego życia Yersina, godne pióra Verne’a czy Conrada, raz po raz porównuje z przypadkami z krótkiego, awanturniczego żywota Artura Rimbauda. Spokojowi azjatyckiej egzystencji uczonego przeciwstawia polityczny chaos i barbarzyństwo XX-wiecznej Europy wstrząsanej wojnami i rewolucjami. Ta dwoistość znajduje odbicie w języku książki, który od zimnej sprawozdawczości przeskakuje nieoczekiwanie do fajerwerków prozy poetyckiej.
Patrick Deville (ur. 1957), pisarz francuski, studiował literaturę porównawczą i filozofię na Uniwersytecie Nantejskim. Wiele podróżował: w latach 80. mieszkał na Bliskim Wschodzie, w Nigerii i Algierii, a w następnej dekadzie odwiedził Kubę, Urugwaj i Amerykę Środkową. Debiutował w 1987 roku powieścią Cordon-bleu. Dżuma i cholera (2012) to jego jedenasta książka. Nominowana do wszystkich najważniejszych francuskich nagród literackich (Goncourt, Renaudot, Medicis, Décembre), została uhonorowana Prix Femina. Książki Deville’a były tłumaczone na dwanaście języków.
ostatni lot
Stara dłoń pokryta plamami, z kikutem kciuka, odchyla jedwabną zasłonę. Po bezsennej nocy jasna, dumna czerwień wschodzącego słońca. Śnieżnobiały i bladozłoty pokój hotelowy. W oddali lekko zamglone światło na przęsłach wielkiej wieży ze stali. Poniżej zielone drzewa na skwerze Boucicaut. Wojenna wiosna w spokojnym mieście pełnym uchodźców. Tych wszystkich, którzy myśleli, że do końca życia już nigdzie się nie ruszą. Stara dłoń uchyla okno, po czym chwyta za rączkę walizki. Sześć pięter niżej Yersin przechodzi przez hol recepcji, w którym lśnią lakierowane drewno i żółty mosiądz. Portier w liberii zamyka za nim drzwi taksówki. Yersin nie ucieka. Nigdy nie uciekał. Ten lot zarezerwował kilka miesięcy wcześniej w jednym z sajgońskich biur podróży.
Dziś jest to mężczyzna niemal łysy, z białą bródką, o niebieskich oczach. Tweedowa marynarka, beżowe spodnie, biała koszula z rozpiętym kołnierzykiem. Przeszklona elewacja lotniska Le Bourget wychodzi wprost na płytę, gdzie stoi hydroplan z zamontowanymi kołami. Niewielki biały wieloryb, w którego brzuchu mieści się dwunastu pasażerów. Na pokład wchodzimy zawsze od lewej burty, albowiem pierwsi lotnicy, wśród nich Yersin, byli kawalerzystami. Yersin wybiera się w podróż, by raz jeszcze ujrzeć swoje annamickie koniki. Na ławkach w poczekalni garstka uciekinierów. Na dnie ich walizek, obok koszul i sukni wieczorowych, sztaby złota i banknoty. Wojska niemieckie stoją u bram Paryża. Uciekinierzy zerkają na cyferblat na ścianie, spoglądają na swoje zegarki. Są wystarczająco bogaci, by nie kolaborować.
Zaledwie jeden motocykl Wehrmachtu zdołałby przygwoździć małego białego wieloryba do ziemi. Godzina odlotu już minęła. Yersin nie słucha niespokojnych rozmów, zapisuje zdanie lub dwa w notesie. Śmigła silników umieszczonych nad kokpitem zaczynają się obracać. Hydroplan rusza z miejsca. Uciekinierzy chcieliby go pchnąć, zmusić do lotu. Jest ostatni dzień maja roku czterdziestego. W tym upale pas startowy lśni jak tafla wody. Maszyna z wysiłkiem wznosi się w powietrze. Uciekinierzy ocierają czoła. To ostatni lot jednostki należącej do spółki Air France. Przerwa w połączeniach potrwa kilka lat, ale nikt jeszcze o tym nie wie.
To także ostatni lot Yersina, który nigdy już nie powróci do Paryża i nie zamieszka w pokoju na szóstym piętrze hotelu Lutetia. Trochę się tego domyśla, spoglądając na kolumny uciekinierów w dole. Na rowerach i wózkach stosy mebli i materacy. Ciężarówki przeciskające się przez tłum pieszych. Wszystko to spłukane wiosenną burzą. Kolumny oszalałych robaków, które uciekają przed butami wojskowych. Sąsiedzi z Lutetii dawno opuścili stolicę. Joyce, wielka irlandzka tyka w okularach i trzyczęściowym garniturze, jest już w Allier. Matisse dociera przez Bordeaux do Saint-Jean-de-Luz. Samolot ląduje w Marsylii. W zaciskających się kleszczach faszyzmu i frankizmu. Na północy podnosi ogon szykujący się do uderzenia skorpion. Brunatna dżuma.
Yersin zna dwa języki i dwie kultury – niemiecką i francuską – a także ich odwieczne spory. Od czterdziestu sześciu lat wie również coraz więcej o pałeczce dżumy. Nazwano ją na jego cześć yersinia pestis. Trzydziestego pierwszego maja czterdziestego roku Yersin po raz ostatni wzbija się w burzowe niebo nad Francją.
Yersinia pestis.
Patrick Deville Dżuma i cholera
Premiera: kwiecień 2014 roku
Oficyna Literacka Noir sur Blanc