Do historii przechodzi, trwająca od 24 do 26 kwietnia, 19. edycja festiwalu Europejski Port Literacki Wrocław – inna niż wszystkie poprzednie, choć jednocześnie kontynuująca wątki obecne na imprezie od samego jej początku.
Pierwsze, legnickie lata festiwalu nastawione były na eksperymentatorską, happenerską działalność penetrującą nowe środki wyrazu i społeczną wyporność na nietradycyjne pożytkowanie poezji, na prowokowanie i spontaniczność. Kolejne edycje (już wrocławskie) wprowadziły muzykę na żywo, wizualizacje a nawet improwizowane działania teatralne. W ostatnich dwóch latach Port dojrzewa i stawia sobie coraz ambitniejsze cele.
Zanim na dobre rozpoczął się tegoroczny Port, zmierzająca z całej Polski publiczność musiała poradzić sobie z nagłą wiadomością o śmierci Tadeusza Różewicza. Autorowi, który w ostatnich latach swego życia powierzył wydawnictwu Biuro Literackie, głównemu organizatorowi Portu, do wydania osiem książek, poświęcone było jedno z pierwszych spotkań. Opowieść Artura Burszty, dyrektora Biura i Portu, jak i film z Portu 2008 roku przypomniały Mistrza, tak wybitnego twórcę, a zarazem ciepłego, obdarzonego niezwykłym poczuciem humoru człowieka.
Dwa główne dni Portu zostały podzielone według parytetu płci, nazwanego w żargonie cokolwiek językoznawczym trybem żeńskim i męskim. Tak zatem pierwszego dnia, w piątek, oddano głos paniom, a w sobotę Portowe sceny opanowane zostały przez panów. Wydarzenia poddano logice w miarę dokładnego lustrzanego odbicia – żeńskie języki obce z piątku przeglądać się miały w sobotę w językach obcych męskich; nowe sytuacje panów z drugiego dnia festiwalu to ponowienie nowych sytuacji, w jakich pojawiły się w piątek panie – i tak dalej…
Dalej? Dalej było oczywiście coraz więcej komplikacji. Zgodnie z przewidywaniami (i nadziejami) organizatorów nic, co płciowe, nie poddaje się jakimkolwiek uproszczeniom. Sama idea Portu Dżender – w obliczu tego, jak skandalicznie uproszona, zwulgaryzowana, doraźnie upolityczniona została w polskim dyskursie publicznym tak ważna dyskusja o złożonym miejscu płci w gęstej sieci relacji społecznych, ekonomicznych i kulturowych – była czymś mocno prowokacyjnym, aczkolwiek dalekim od sugerowanej przez nieortograficzny zapis słowa gender prześmiewczości.
Takie czy inne kontrowersje związane z płciowością towarzyszyły wszystkim festiwalowym przedsięwzięciom – ale za ich kwintesencję można np. uznać opowiadanie Andrija Lubki, w którym pojawia się figura bohatera zmuszonego do spędzenia nocy w przedziale sypialnego pociągu (powszechnego na Ukrainie), w którym oprócz niego znajdują się… wyłącznie trzy kobiety, oraz autokomentarz Jacka Podsiadły do jednego z jego niepublikowanych wierszy, w którym przyjęcie przez podmiot kobiecej perspektywy podyktowane było wyłącznie regułami rytmu i gramatyki.
Czy jest zatem tak – jak skomentowała pierwszy z tych dwóch wątków Inga Iwasiów, która poprowadziła sobotnie spotkanie projektu Głos Ukrainy – że nasze relacje płciowe są wyłącznie kwestią instytucjonalnego zmieszania, przypadkowości przyjmowanych w społeczeństwie ról? Czy też (wątek drugi) płeć to sprawa dyskursu, retoryki, języka? Z takimi właśnie pytaniami wszyscy obecni na Porcie mierzyli się przez trzy dni jego trwania.
Tak w piątek, jak w sobotę festiwalowe dni zaczynały się po południu – od szczególnej manifestacji, którą były dwie (oczywiście znów damsko-męskie) odsłony tegorocznego Połowu: projektu, którego celem jest wyłonienie najciekawszych poetek i poetów przed debiutem książkowym; niektórzy spośród nich będą mieli szansę zaprezentować swą twórczość w almanachu Połów. Poetyckie debiuty 2013, którego wydanie Biuro Literackie przewiduje już niebawem.
To istotna zmiana w stosunku do poprzednich lat, kiedy to kolejne tomy Połowu ukazywały się już z okazji Portu. Tym razem spotkano się najpierw aż z trzydziestką młodych twórców, poddając ich wiersze pod trudny niekiedy osąd nie tylko Portowych gości, ale i przypadkowych spacerowiczów: wszak miejscem obu spotkań, zatytułowanych Wolny rynek poetów, był właśnie główny plac Wrocławia, a konkretnie – nomen omen – straszący na nim pręgierz.
Piętnastka zaczynających swą przygodę z pisaniem pań i tyleż samo terminujących w literaturze panów zostało przez te ważne dla nich chwile przeprowadzonych przez Martę Podgórnik i Konrada Górę. Spośród żeńskich uczestniczek projektu wyłowione zostały i zaproszone do almanachu: Sylwia Gryciuk, Dominika Parszewska, Marta Stachniałek i Agnieszka Żuchowicz. Tryb męski reprezentować będzie pięciu poetów: Dawid Mateusz, Kasper Pfeifer, Piotr Parulski, Michał Pranke oraz Rafał Rutkowski.
Oba Portowe dni kończyły się akcentami mocno interdyscyplinarnymi. W piątek prezentowane były prace z konkursu Komiks wierszem, w sobotę swój finał miał konkurs Nakręć wiersz. Oba te wydarzenia również podporządkowane były logice trybów żeńskiego i męskiego. Także w piątek nagrodzono uczestników konkursu Krytyk z uczelni. Obie gale poprowadził Michał Chaciński. Otwartość na różne kody sztuki stanowi o nowym, dojrzalszym obliczu Portu: dość zwrócić uwagę na fakt, jak bardzo poezja, która w pierwszych latach działalności Biura stanowiła jedyną domenę jego zainteresowań, w ostatnich latach oddaje pole ambitnej, polskiej i tłumaczonej, prozie.
Za najlepszy Komiks wierszem jury nagrodziło Gretę Samuel, Monika Nowak otrzymała drugą nagrodę, a dwie nagrody trzecie powędrowały do Karoliny Zalewskiej (pseudonim Karol Król) i Oktawii Ogniew. Nagrodę publiczności otrzymała Judyta Mierczak. W konkursie Krytyk z uczelni zwyciężyła Monika Brągiel, przed drugim Dawidem Gostyńskim i trzecimi (ex-aequo) Joanną Roś i Judytą Gulczyńską. Zdobywcą głównej nagrody w konkursie Nakręć wiersz w wysokości 8 tysięcy złotych został Maciek Sławuski Magic. Wyróżnienie przypadło zespołowi 2W, który zdobył także nagrodę publiczności.
Przez trzy dni festiwalu w spotkaniach uczestniczyło łącznie ponad 1500 osób. Festiwalowa księgarnia znalazła czytelników dla pół tysiąca książek, wśród których największą popularnością cieszyły się publikacje z serii 44. Poezja polska od nowa: wspomniany tom Zuzanny Ginczanki i zbiór Anny Świrszczyńskiej. Publiczność bardzo chętnie kupowała także książki autorów zagranicznych: Killer Andrija Lubki, Portret kobiety w tłumaczeniu Małgorzaty Kolankowskiej oraz Lubczyk na poddaszu Natalki Śniadanko. Spore zainteresowanie wzbudziły również tomy poetów polskich, zwłaszcza Języki obce Jacka Dehnela i Nadjeżdża Szymona Słomczyńskiego.
Organizowany od 1996 roku Port Literacki to dzisiaj jedna z najbardziej rozpoznawalnych kulturalnych marek Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Za rok 20. jubileuszowa edycja festiwalu, po której Port ruszy w świat, by zawitać na najważniejsze literackie imprezy m.in. w Armenii, Czechach, Chinach, Indiach, Izraelu, na Łotwie, Litwie, w Niemczech, Norwegii, Słowacji, Walii i na Węgrzech, prezentując najważniejszych autorów festiwalu oraz najciekawsze projekty z ostatnich dwóch dekad. Zamiast jednego Portu na chwilę powstanie kilkanaście. Czy gdzieś uda się spotkać tak wspaniałą publiczność?
19. Europejski Port Literacki Wrocław
Od 24 do 26 kwietnia 2014 roku
Wrocławski Teatr Współczesny